To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Leczenie - Penis i pęcherz. Kamica.

zasadzkas - Śro Cze 06, 2007 00:25

Aha, doradźcie jeszcze, czy mam młodszego Lucka targać również, żeby się Harry tak nie bał sam jedyny. On jeszcze nigdy w życiu nie był sam, bez jakiegoś szczura.
Tak samo Lucek, jak zostanie w klatce sam, może się zestresować.
Zniechęca mnie duchota, żeby się im nic nie stało w podróży.
Matko kochana.

AngelsDream - Śro Cze 06, 2007 06:15

zasadzkas, jak masz duży transporter, dobrze wentylowany i z możliwością zawieszenia poidła, to weź dwa. Jeśli transporter jest mniejszy lub nie dostosowany do zawieszenia poidełka, to lepiej jednego szczurka. Co do transportu - cały czas miej szczurki na oku, przygotuj wodę niegazowaną lekko chłodną i nigdzie ich nie zostawiaj i będzie ok.

Co do Oazy - tam jest jeszcze doktor Lidia Lewandowska - z dwóch rozmów z nią mogę ją polecić z czystym sumieniem, a doktor Jałonicka, to znakomity lekarz i fakt uczy się, ale bardzo szybko i z jakim efektem :)

Czekamy na wieści :)

Nisia - Śro Cze 06, 2007 07:49

zasadzkas, ale w Oazie znów przyjmuje Lewandowska:
Cytat:
Od 21.05.2007 przyjmuję:

w:
PONIEDZIAŁKI 15.00 - 19.00
CZWARTKI 15.00 - 19.00

WTORKI 11.00 - 15.00
PIĄTKI 11.00 - 15.00

Ze względu na ograniczenia czasowe OBOWIĄZUJĄ WCZEŚNIEJSZE ZAPISY TELEFONICZNE!

Zdaniem Wojtyś, jest bardzo dobra.

A najlpesze usg szczurowi robi w Warszawie Marciński, każdy wet tak powie :) TYle, że trochę kosztuje, koło 70 zł. Ale z opisem, i w ogóle.
Marciński pracuje m.in. na Powstańców Śląskich, ale nie wiem, czy ma tam głowicę dla gryzoni. Można zadzwonić i spytać.

zasadzkas - Śro Cze 06, 2007 15:25

Byłam w Hematowecie (odesłano nas), na SGGW(Bielecki na urlopie) i wreszcie na Klemensiewicza, gdzie dr Wojtyś przyjmuje.
Harry umarł przed tą trzecią. Nawet podjęto reanimację, adrenalinę w serce i masaż i sztuczne oddychanie. Zatrucie organizmu było za duże, poszło na układ nerwowy.
Na szczęście, dostał lek przeciwbólowy przed śmiercią, więc nie cierpiał. To był duży kamień nerkowy, który zatkał cewkę. Jest mi tak bardzo, bardzo przykro.
Lucek przeżył tą śmierć, bo przy niej był, martwię się, jak sobie poradzi.
Jak już wybeczę wszystko, weźmiemy kolejne ogony z interwencji. Dla Lucka i dla siebie.
Czy mam mu wyszorować klatę z zapachu Harrego, czy zostawić?

Nisia - Śro Cze 06, 2007 15:32

Przykro mi bardzo...
zasadzkas napisał/a:
weźmiemy kolejne ogony z interwencji. Dla Lucka i dla siebie.

Weź. Pomaga. Bardzo.
Ale sugerowałabym pośpiech. Moja Fatka rochorowała się w kilka dni po śmierci Heni.
Alifkowi sprawiłam koleżankę tuż po śmierci Fatki i nie było problemów.
zasadzkas napisał/a:
Czy mam mu wyszorować klatę z zapachu Harrego, czy zostawić?

Ja po moich dziewczynkach po prostu wszystko umyłam. Tak, jak zwykle.

Ja się zaczełam denerwowac o mojego chłopca. Dziś kupię piwo i zobacze, czy aby na pewno sika.

zasadzkas - Śro Cze 06, 2007 15:36

No, właśnie, bo mały biega jak oszalały.
Jeszcze kurdę ten upał. Mam fazę rozmyślania, co mogłam zrobić lepiej.
Wiem, że dałam wszystko, co mogłam, ale jeszcze rozmyślam.
Potem poryczę, albo w międzyczasie. A potem ogonki.
Takie małe zwierzątko a tak wielki żal. Matko, jak boli.

Nisia - Śro Cze 06, 2007 15:39

A czy mały miał wcześniej krwawienie z cewki moczowej?
Bo Alifek miał, gdy piasek mu przeszedł z nerek do pęcherza.

A poza tym - winne były tylko ograniczone mozliwosci diagnostyczne w Skierniewicach. Gdyby wczesniej udalo sie wykryc ten kamien, moznaby sprobowac operowac. Ale bez usg nie da rady.

AngelsDream - Śro Cze 06, 2007 15:40

zasadzkas, ból jest normalny... Ale wzmacnia.

Przykro mi. Poprawię nazwę tematu i jeśli pozwolisz zamknę.

zasadzkas - Śro Cze 06, 2007 15:51

Zgadzam się Nisiu, ale w Hematowecie zrobiono jeszcze mniej i odesłano mnie jak zgniłe jajo.
Więc to nie tylko o to chodzi. Małe zwierzątko niewiele znaczy. Właśnie żałuję, że nie zaufałam bardziej mojej wetce z małego miasteczka, żeby przekłuła, myślałam, że jej małe doświadczenie, itp. Może miałby wtedy szansę.
Ale, co tu teraz gadać.
Nie krwawił, tzn. nie znalazłam śladów krwi. Chyba, że zlizywał.
Ale podczas zabiegów byśmy znalazły, a nic nie było.
Idę z suką bo jej pęcherz pęknie z mojego powodu i się zastrzelę.
Dzięki za słowa.

AngelsDream - Śro Cze 06, 2007 15:53

zasadzkas, :przytul: - gdybanie bardzo boli - nie warto, to jak posypywanie rany solą.
Nisia - Śro Cze 06, 2007 15:53

zasadzkas, gdyby nawet przekłuła, to co? Efekt jednorazowy. Potem by było to samo, bo kamień by czopował nadal. Możnaby założyc cewnik - ale jaki szczur by go nie usunął? Tylko operacja cewki mogła pomóc - ale kto wiedział, co się tam naprawdę dzieje?
Każdy by na Twoim miejscu tak postąpił. I nie znajduję, co zrobiłaś źle. Robiłaś, co mogłaś. Chciałas jak najlepiej. A zatrucie produktami metabolizmu u szczura to może być kwestia godzin.

A co do Hematowetu. Sama się na nim kiedyś przejechałam. W życiu tam nie pójdę.

PALATINA - Śro Cze 06, 2007 18:17

zasadzkas,
Nie gdybaj, nic z tego nie wyjdzie, a czasu nie cofniesz. Może cos by to zmieniło, a może zupełnie nic i byś sobie wyrzucała, że nie pojechałaś do Warszawy. Zrobiłaś wszystko, co było można!
Dałaś mu dobry dom na końcówkę życia. Na pewno był szczęśliwy, a przecież to o to właśnie chodzi.
Nie obwiniaj się, proszę!
Bądź dzielna. :przytul:
Łączę się z Tobą w bólu... Właśnie uśpiłam mojego chłopca... ;(

zasadzkas - Śro Cze 06, 2007 19:26

Dzięki za pociechę, naprawdę.
Muszę jeszcze przyznać, jak już to zrobiłam przed sobą samą, że w Hematowecie dr Soszyńska mi powiedziała, po próbie cewnikowania, że tylko operacja cewki moczowej, której ona się nie podejmie i nie wiadomo, czy ktoś w ogóle. Jeśli, to tylko na SGGW. Przy czym operacja bardzo ryzykowna, bo na szczurach nie robiona. Twardo powiedziała.

Szukam towarzystwa dla Lucka, również z interwencji. Żeby nie zmarniał.
I pomaga. Widzę też, że szukam w każdym ogonie tamtego, w ryjku, w oczach, nawet w pyzach na pyszczku :cry:

Nisia - Pią Cze 08, 2007 07:51

zasadzkas, dr Soszyńska nie chce w ogóle operowac szczurów. Powiedziała mi raz, że nie umie utrzymać im ciepłoty ciała (szczury szybko tracą ciepło). Może coś się zmieniło.

Operacja cewki moczowej to... bardzo trudna sprawa i precyzyjna robota. Ale wykonalna. Wojtyś mi mówiła, że umiałaby coś takiego zrobić. Kacprzak w Oazie mówiła, że umiałaby operowac jelitka 5-centymetrowego szczura, to siusiaka dorosłemu by nie zoperowała? Kwestia umiejętności i posiadanego sprzętu.

A Bielecki na SGGW i tak by nie operował. Bo nie zajmuje się chirurgią.


Ale nie wiem, czy by było warto operować. Skoro umarł na zatrucie organizmu, to podejrzewam, że operacja niewiele by dała. Pomóc by tutaj mogła dializa, ale u szczurów się tego nie wykonuje. Choć w laboratoriach robi się takie doświadczenia. Z powodzeniem.

zasadzkas - Pią Cze 08, 2007 11:14

Dzięki za precyzyjną informację. Mam nadzieję, że nie będę musiała korzystać, ale przynajmniej wiem, do kogo się kierować.
(inf. od ajlii): kamica nerkowa często jest wynikiem diety bogatej w skrobie, a ubogiej w białka; te szczury właśnie tak były żywione: sam chleb i suchy ryz. Szczury z interwencji mają po śmierci mojego ogonka zalecane środki moczopędne. Trochę to pociesza.
Choć brakuje mi go bardzo.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group