O szczurach ogólnie - Szczur samotnik dla mamy, czy to dobry pomysł?
jokada - Pią Lis 21, 2014 13:24
ja na 22 szczury - miała jednego samotnika
i był to cięźki przypadek, który najpierw mnie wielokrotnie pogryzł, zaminm został wykastrowany i do ludzi złagodniał
a podejrzewam, że z wiedzą i doświadczeniem na dziń dzisiejszy - udało by mi sie go połączyć z innym szczurem - po prostu szukałabym wtedy takiego - którego zaakceptuje
wtedy - za szybko sie poddałam
Inny szczur którego adoptowałam jako rocznego samotnika - pięknie łączył sie ze stadem i mieszkał (ciachniety) z dwoma dziewczynami
czasem szczurzy samotnik po prostu wymaga większego doświadczenia przy łaczeniu - w tym cały problem
Emilia - Pią Lis 21, 2014 17:21
Zwrócę uwagę, że szczur samotnik to nie od razu ten sam przypadek, jak szczury samotniki z owego laboratorium, na których były robione drastyczne testy behawioralne i które nawet celowo były nastawiane agresywnie na siebie, wywoływano u nich depresje, lęki i inne drastyczne stany umysłu. To wszystko jest mocno zakorzenione w ich głowach i tu nie tylko kastracja lub doświadczenie w łączeniu pomogą.
limomanka - Pon Lis 24, 2014 15:06
Otóż to.
Emilia - Śro Lis 26, 2014 15:19
Off-Topic: | Sama się nie spodziewałam, ale pierwsze kontakty szczur ze szczurem po kastracji mojego laba przeszły podręcznikowo. Reszta labów z tej interwencji zostanie wykastrowana (przynajmniej takie zostały wyrażone chęci jak rozmawiałam z osobami odpowiedzialnymi) i wstępnie nie bedą już reklamowane jako samotniki. Nie wiadomo czy na każdego z nich kastracja zadziała tak dobrze, bo agresja przejawiała się u nich w rożnych stopniach, ale nadzieja umiera ostatnia. Póki co ja jestem pod wrażeniem. Sorry za off-top. |
Ninek - Czw Lis 27, 2014 15:02
Ja miałam szczurzą samotniczkę, Grażynę. Grażyna była ślepa i przez rok swojego życia mieszkała całkiem sama. Później trafiła do mnie i próbowałam połączyć ją z różnymi szczurami. Albo się zamykała w sobie i było widać, że inny szczur jej przeszkadza, albo rzucała się mu do gardła. Próbowałam przez wiele tygodni, z różnymi samicami i niezmiennie było widać, że to dla niej niewyobrażalny stres.
Miałam też szczurzycę, która całe życie mieszkała w sporym stadzie - zawsze trzymała się na uboczu, była totalnym leniem. Później złamała łapę i miała przymusową izolatkę dopóki noga się nie zrosła. Każda próba połączenia jej z innym szczurem (nawet z jej córką) kończyła się tak samo - totalną histerią. Szczur momentalnie zaczynał utykać (nawet na zdrową już nogę), piszczeć, stroszyć się i wylewać hektolitry porfiryny. W osobnej klatce była oazą spokoju i było widać, że jest przeszczęśliwa i mega zrelaksowana.
|
|
|