Archiwum - Psiaki vol. III
nutaka - Pią Gru 05, 2008 14:57
Mazoku napisał/a: | mówisz-masz! |
boska jest
Sorgen - Pią Gru 05, 2008 15:03
Kurcze a ja bym była za przepisem który by zabraniał wychodzenia z psem na spacer dzieciakom poniżej 16 roku życia. Bo ja akurat mam dość widoków gnojka wleczonego na smyczy za wielkim psem, dzieciaka szczującego swojego psa na mojego albo widoku dziecka które nie wie co ma robić i stoi rycząc bo jakiś inny pies mu właśnie zagryza pupila. Z psem powinna wychodzić osoba która nad nim panuje i która w razie jakiegoś wypadku poniesie odpowiedzialność za psa, a jaką odpowiedzialność ponieść może np. 12 latek? Starsze lub chore osoby też nie powinny chodzić z psem jeśli nie są go w stanie utrzymać na smyczy.
Layla - Pią Gru 05, 2008 15:12
Sorgen, dlatego w Gdańsku jest przepis o "osobie zdolnej do zapanowania nad zachowaniem psa". W Słupsku paranoja polega na tym, że mandaty dostali rodzice 16-17-letnich dzieci.
Szura - Pią Gru 05, 2008 15:30
Bema napisał/a: | Mnie trafia, jak widzę Babuleńkę z ogromniastym mieszańcem pitbulla, amstaffa i nie wiadomo jakiej jeszcze rasy, która prowadza psa swojego 17-letniego wnuczka..... |
To faktycznie nie wiadomo jakiej rasy, bo ani pitbull, ani amstaff "ogromniasty" nie jest.
Cietrzew - Pią Gru 05, 2008 15:30
Jeśli piesek jest mały to każdy nad nim zapanuje. Za to 9latki wyprowadzające na spacer agresywne, nieulozone wilczury to paranoja.
Mnie najbardziej wkur...za,że nie mogę wyjść na spacer z moim amstaffem bo dosłownie w całym mieście błąkają sie luzem psy. Problem nie leży w tym,że by mnie za sobą pociągnął, bo nie jest takim furiatem by rzucać się na wszystko co się rusza, ale w tym,że te wszystkie kundle to kamikaze, które same proszą się o śmierć. I żeby to jeszcze były bezpańskie psy Ludzie puszczają sobie małe pieski,aby 'dać im se pobiegać' albo nie chce im się zabezpieczać furtek, a w rezultacie w całym mieście rzadkością jest spotkać kogoś z wiekszym psem na spacerze.
Serce mi się kraja,że nie mogę wyprowadzić swojego własnego psa poza podwórko bez stresu, przez głupotę tych wieśniaków.
AngelsDream - Pią Gru 05, 2008 15:53
Najgorsze, że wiek jeszcze niczego nie gwarantuje. Najczęściej bez odwołania chodzą u nas pieski paniuś w średnim wieku, które to wszystko wiedzą najlepiej i jej pies nic nie zrobił, tylko podszedł. A że podszedł do nieodpowiednich dwóch psów z zamiarem pokazania im, kto rządzi i naciął się piękniutko, bo akuratnie pieski były ze mną, to faktycznie nic. A ona stała wołała, a pies olewka. Dałam takie Fe!, że psa wmurowało. Moje na to stanęły, kazałam im usiąść i usiadły. A pani leciała z pełnymi portkami, bo zapytałam, którego mam puścić, do wyboru miała Baaja w kagańcu i Celara z zębami na wierzchu, bo jest jedna rzecz, której przy Celarze robić nie można - czaić się i atakować Baaja. Generalnie pani się nadęła wielce, jak jej powiedziałam, że jak odwołać nie umie, to czemu puszcza, ale niech się napina. Natnie się na mojego znajomego, to jej psa na dużyr pośle, bo ostatnimi czasy kopie wszystko, co agresywnie podchodzi do jego psa. Ma goldena i uprosić się nie może, żeby psy nie podchodziły. A golden łagodny, bardzo się zamyka w sobie po każdym takim burku... Nie pochwalam jego metody, bo kop to ostateczność totalna, ale rozumiem, że może mieć dość.
Layla - Pią Gru 05, 2008 15:56
AngelsDream napisał/a: | Najgorsze, że wiek jeszcze niczego nie gwarantuje |
Dlatego przepis jest do kitu
Anonymous - Pią Gru 05, 2008 16:04
no ja dzisiaj jak świr latałam z moim psem na rękach wokół wózka, a za mną jakiś gończy wielkolud. uwielbiam takie akcje.
AngelsDream - Pią Gru 05, 2008 16:25
aga, a właściciel psa był gdzieś?
Anonymous - Pią Gru 05, 2008 16:30
nie właśnie, osiedlowe życie
Layla - Pią Gru 05, 2008 16:31
A na Lusię mojej siostry to się kot zaczaił
AngelsDream - Pią Gru 05, 2008 16:31
aga, no niestety. Kurcze ty z psem, z wózkiem i takie coś - to nie może być przyjemne. A jak twój psiak reaguje na takie sytuacje?
Ninek - Pią Gru 05, 2008 16:34
AngelsDream napisał/a: | Celara z zębami na wierzchu, bo jest jedna rzecz, której przy Celarze robić nie można - czaić się i atakować Baaja. |
Mały, czarny diabeł obronny
Ja ostatnio wprawiłam w osłupienie pewną kobite. Moje suki latały luzem niedaleko naszego domu. Na teren po którym grzecznie ganiały za patykiem weszła kobitka, na oko między 30-40 lat z czymś w stylu spaniela (troche przymałego, bo był gdzieś wielkości mojej Majki, która ma jakieś 10 kilo). Na widok burka biegnącego w ich strone z wyszczerzonym zębami odwołałam suki, obie przybiegły i stały koło mnie, Majka nadal luzem, Vega na smyczy, bo na agresje reaguje tym samym i staje w naszej obronie.
Pies biegł z wpiętą długą smyczą po terenie, gdzie jest pełno sterczących gałęzi, krzaków, itp. I bardzo dobrze, bo obawiam sie, że gdyby nie to, że zaczepił smyczą o jedną z owych gałęzi, to mogłabym mu kuku zrobić. W obronie własnych psów.
Po prośbie o odwołanie psa kobitka zawołała suke. Oczywiście nawet sie nie ruszyła. Ani ona, żeby psa zabrać, ani pies, żeby do niej podejść.
Kobicie troche nawrzucałam przechodząc koło niej z psami luzem przy nodze i widać, że zrobiło jej sie głupio.
Byłam w szczerym szoku przez zachowanie moich suk. Owszem, ostatnio dużo z nimi ćwicze, ale nie spodziewałam sie takich efektów...
A Majka robi postępy z drzwiami
Layla napisał/a: | A na Lusię mojej siostry to się kot zaczaił |
Na moje psy sie kiedyś kotka rzuciła Taka dzika, wyskoczyła zza płotu, gdzie miała dzieci. Vega była przerażona przez następne 20 minut.
AngelsDream - Pią Gru 05, 2008 16:39
Ninek, dla Celara Baaj to skarb. Ale Celar ma podejście bardzo w moim stylu [;)] - Baaj jest mój, tylko ja mogę go obgryzać...
Jeszcze pies luzem, który ma przyjazne zamiary, to ok... Ale sporo małych psów widząc dużego na smyczy wietrzy świetną okazję, a właściciel nie rozumie, że tak ja Baaja utrzymam, usadzę, Celara uspokoję, ale ktoś inny może mieć w tylcu jej burka, a czasem wystarczy jeden cios.
Na dogo dziewczyna pisała, że do przypiętego z boku psa dużej rasy [wystawa] podleciał jamniczek... no i jamniczkowi odpadła głowa - jedno kłapnięcie zebami. A wystarczyło jamniczka mieć na sznurku.
Anonymous - Pią Gru 05, 2008 16:41
angels ja mam o tyle dobrze, że mój pies na spacerze zlewa inne psy, gorzej z kotami. ale przychodzi jak go zawołam, przypinam go na smycz w takich momentach i po problemie. rzadko kiedy jakiś pies podchodzi do niego jak jest przy mnie i przy wózku. ten mnie zaskoczył wyjątkowo, dobrze, że mam małe 5kilowe psisko, więc bez problemu mogłam na ręce do samej góry inaczej nie wiem co by było. jakby nie koleżanka, to bym tak latała do usranej śmierci chyba
a i jeszcze mam patent na większe psy ( bo małe raczej nie podchodzą) każę psu wejść do koszyka w wózku (nawet się nazywa on bakoszyk:P) i sobie jedzie niezauważony dopóki się nie oddalimy
|
|
|