Archiwum - Psiaki XII
Nakasha - Wto Gru 13, 2011 08:31
A nie możesz go po prostu wykastrować?...
Victoria Stilwell w jednym odcinków swojego serialu proponowała taką metodę: gdy pies zaczynał kryć, trzeba było użyć komendy (np. mocne i zdecydowane "nie", ale bez darcia się) gdy to nie skutkowało, wydać z siebie odstraszający odgłos (pisk) czy np. uderzyć o siebie talerzami. I tak za każdym razem, gdy tylko próbował kryć, aby krycie zaczęło mu się kojarzyć z czymś niemiłym.
Pisałaś wcześniej, że gdy on kryje, zabierasz go i czekasz kilka minut. Może czekasz za krótko? Szkoleniowiec radziła jednemu z właścicieli (miał psa z podobnym problemem), aby czekał tak długo, aż pies całkowicie rozluźni się i położy. Najpierw zajmowało to kilkanaście minut, bo jego pies rzucał się na smyczy i nie mógł uspokoić. Nawet gdy siadał, to skomlał. Ale w końcu odpuszczał i zaczynał interesować się innymi rzeczami, wtedy można było pozwolić mu podejść do innego psa. Gdy tylko zaczynał na niego skakać, znów był zabierany i tak przez kilka tygodni. W końcu zaczął się szybciej uspokajać.
Anonymous - Wto Gru 13, 2011 09:28
Ja wykorzystuję metodę Stilwell, Apollo też baaardzo często kończy zabawę w ten sposób.
Anonymous - Wto Gru 13, 2011 11:24
LunacyFringe napisał/a: | Bedzie drugi Border Collie Teraz to już chyba tylko BC bedą w moim zyciu |
przeokrutnie zazdroszcze!
Ninek - Wto Gru 13, 2011 11:33
U Foxa problem krycia skończył sie w 3 miesiące po kastracji.
Wcześniej próbował kryć każdego psa.
Teraz spokojnie spacerujemy z różnymi psami i od dłuższego czasu zdarzyło mu sie to raz - jak sie napatrzył na niewyżytego szczeniaka tosa inu.
Moja babcia doprowadza mnie do szału. Taki z niej psi spec, że szlag mnie trafia. Ciągle wysłuchuje narzekań na Foxa i rad, że powinnam go porządnie zlać to od razu przestałby sikać po domu.
Psa oczywiście nigdy nie miała, bo ona zwierząt nie lubi. A teraz wielka znawczyni sie znalazła i non stop słysze, że skoro ja jestem taka mądra, to pies od początku nie powinien sikać.
Mogłaby w końcu spełnić te swoje cholerne groźby i sie wyprowadzić. Ide o zakład, że pies bardzo szybko przestałby sikać (bo babcia to zapalnik nr jeden w naszym domu - 90% awantur jest z jej powodu.)
Layla - Wto Gru 13, 2011 13:35
Ale Lenny chyba ma być ojcem? Czy mi się wydawało?
sachma - Wto Gru 13, 2011 13:55
Nakasha napisał/a: | Nawet gdy siadał, to skomlał. |
czyli czekam o wiele za krótko...
Layla napisał/a: | Ale Lenny chyba ma być ojcem? Czy mi się wydawało? |
to nie jest przesądzone...
Ja chyba przez wyrzuty sumienia, że on taki biedny, że spacer z innymi psami to rarytas (mam do siebie ogromne pretensje że nie mam czasu jeździć co tydzień do Gdyni, żeby mógł pobawić się z innymi psami ) i zdarza się ostatnio co kilka miesięcy (cena paliwa skutecznie zniechęca...) nie wyczekuje odpowiednio długo... Jak spacery były częstsze to problem praktycznie nie istniał, teraz się pogłębia - on nie jest nadpobudliwy, tylko zdenerwowany, to nie służy dominacji, tylko rozładowaniu napięcia, jak go zabieram to się rwie, ciągnie, piszczy i robi maślane oczy...
Nie chcę go kastrować, bo w umowie mam jak byk, że pies hodowlany a nie pet - gdyby miał jakąś wadę to rozumiem, ale w taki przypadku uszczuplam już i tak szczupłą polską populację i wiem że po kastracji mogę mieć problem z nabyciem w przyszłości dobrego szczeniaka...
Nakasha - Wto Gru 13, 2011 14:06
To może najpierw trzeba by go porządnie zmęczyć - zabawą, długim spacerem, bieganiem? a potem dać mu się pobawić z innymi psami.
Albo adoptować mu towarzysza.
sachma - Wto Gru 13, 2011 14:11
Nakasha, spacery z osobami z Gdańska były właśnie o tyle fajne, że szliśmy - czasem kilka dobrych km zrobiliśmy, w tym czasie psy się ganiały i o wiele lepiej męczyły niż na tych Gdyńskich spacerach gdzie oni stają przy dużym trawniku przed lasem i stoją o.O' ale w Gdańsku od długiego czasu nie ma spacerów, została tylko ekipa z Gdyni przy której Lenny zachowuje się paskudnie
Chyba będę musiała poczekać na przeprowadzkę do Pruszcza, tam łatwiej znaleźć psa niż tu... i wtedy na spokojnie go oduczyć tego zachowania.
Towarzysz będzie za kilka miesięcy
Sorgen - Wto Gru 13, 2011 14:21
Poważnie nie masz koło domu ani jednego psa z którym Lenny mógłby się bawić codziennie czy co drugi dzień? Może to by go nauczyło że pieski nie są taką niesamowitą atrakcją i by kryć przestał?
A na psich spacerach może faktycznie na dłużej go usadzaj, tak żeby się wyciszył zupełnie. Wiem że szkoda spaceru ale jak go nie wyciszysz to faktycznie za chwilę nie będzie chętnych na spacery z Wami.
Ewentualnie może "kastracja" chemiczna? Coś jak zastrzyki hormonalne dla suk. Nie jestem fanką takich rozwiązań ale może do czasu przeprowadzki warto żeby Lennemu się nie utrwaliło krycie psów.
sachma - Wto Gru 13, 2011 14:42
Cytat: |
Poważnie nie masz koło domu ani jednego psa z którym Lenny mógłby się bawić codziennie czy co drugi dzień? Może to by go nauczyło że pieski nie są taką niesamowitą atrakcją i by kryć przestał? |
poważnie. przypominam, że mieszkam na wsi - tu psy przy łańcuchach, albo takie dzikie, że człowiek do nich nie może się zbliżyć a co dopiero inny pies - w okolicy 5km jestem jedyną wyprowadzaczką.. tak psy siedzą na podwórkach - chodzimy po polach bo nie ma chodnika.. w drugiej wiosce 5km przez ruchliwą drogę, albo polami, są dwie osoby wyprowadzające psy - jeden ma coś ala czarnego teriera rosyjskiego, tylko pies biały w łaty i widzę go regularnie na spacerach, ale pies się rzuca na inne.. drugi ma amstaffa i spacer ogranicza się z domu do sklepu, bo nigdy ich nigdzie dalej nie widziałam - psa raz spotkałam z Lennym - rzucił się jak tylko nas zobaczył na horyzoncie - reszta psy trzyma na łańcuchach albo w kojcach i nie widuję ich na spacerach (a jeżdżę często i w różnych godzinach, ulica jest jedna, główna, przy niej domy, za nimi pola, więc widziałabym...
w przyszłym roku wracam do Pruszcza, tam będzie łatwiej.
Na prawdę ciężko wychować psa mieszkając na wsi... Do Pruszcza mam obecnie 15km i nie zawsze jest czas i chęć żeby jechać, zwłaszcza że korki są non stop zaczynając od rogatek miasta...
LunacyFringe - Wto Gru 13, 2011 20:14
rudziak, sama sobie zazdroszcze
sachma - Pią Gru 16, 2011 14:05
Pies mi dziś uciekł o.O pierwszy raz w życiu totalnie mnie olał, ogłuchł... szliśmy na spacer wałem wzdłuż rzeki.. pies spuszczony, z uliczki dochodzącej do wała wyszedł psiak, starszawy, Lenny podleciał zaczęły się bawić, przeszliśmy razem kawałek i pies zaczął zawracać do domu - a Lenny za nim.. NIC nie podziałało - swojego psa odebrałam pod domem tego kundelka o.O leciały tak szybko, że zniknęły mi z oczu ... wystraszyłam się strasznie - PIERWSZY raz kompletnie mnie olał jest coraz gorzej.. psy są coraz ważniejsze i mimo masy smaków i ulubionej zabawki czy ucieczki w przeciwną stronę nawet na mnie nie spojrzał... koniec spacerów bez smyczy, trzeba znów wygrzebać linkę...
Anonymous - Pią Gru 16, 2011 14:08
sachma, widac szalenie brak mu swoich. Trudno przeprowadzać sie tylko z powodu psa, ale może pomyśl nad szybszym powrotem do miasta.
sachma - Pią Gru 16, 2011 14:15
Viss, nie da rady szybciej.. a bardzo byśmy chcieli, ale jak zawsze w grę wchodzi spora kasa żeby to przyspieszyć... cały czas mam nadzieję, że jak pojawi się ten drugi pies to będzie lepiej - będzie miał swojego własnego psa do zabawy i tulania... ale musimy się przemęczyć jeszcze pół roku niecałe... bliżej już niż dalej.
Ninek - Pią Gru 16, 2011 14:24
sachma, żaden dt nie wchodzi w gre?
Jakiś szczeniak na tymczas np?
|
|
|