Archiwum - Koty vol. V
Devona - Pią Kwi 19, 2013 21:39
Oli napisał/a: | różne, włącznie z whiskasem niestety (tak jak z suchą - mamy to co do schronu przychodzi jako dary) | Stąd zapaszek .
Oli napisał/a: | co do wychodzenia to jestem przeciwniczką wyprowadzania kotów domowych na spacer, bo znam ludzi, którzy popełnili ten błąd i teraz są terroryzowani przez swoje koty, które chcą non stop wychodzić | Trzeba ignorować, przestają po jakimś czasie . W tej kwestii kot musi wiedzieć, że nie wychodzi wtedy, kiedy chce. Nawet mój Gizmo, który uwielbia głowę wsadzać w uchylone okno, nauczył się, że spacer to rarytas . Elmo za to drze papę, jak tylko podejrzewa wyjście z domu (tak tego nie cierpi, a to kot z działki ), zawodzi całą drogę, jak jeszcze nie ważył tyle, co teraz i mieścił się do transportera, to wyprawy autobusem były interesujące. Po naszym wejściu do środka następowało straszne poruszenie, wszyscy próbowali zlokalizować biedne, miauczące kocię. Później starsze panie i panowie podchodzili z troskliwym pytanie "a na co kotek choruje?", a niestety tylko na głowę chorował, ale nie wierzyli, że to tylko wycieczka na szczepienie/odrobaczenie. Jak autobus stał w korku, to miauczenie przechodziło w taki gardłowy skowyt, wtedy troskliwość pasażerów ustępowała miejsce irytacji .
Dory napisał/a: | Chyba masz męską wersję mojej Maniany | Powinnaś usłyszeć, jak sapie, gdy my jemy, a to nie jest pora karmienia kotów. Nawet łupiny od cebuli są wtedy czymś niesłychanie łechtającym podniebienie.
Napiszę więcej historii, obiecuję . Teraz wracam do posteru, który muszę jutro wydrukować, a wymaga jeszcze poprawek , w końcu na konferencję tu przyjechałam . Historii jest mnóstwo, trzeba zacząć spisywać, żeby nie zapomnieć .
PALATINA - Sob Kwi 20, 2013 22:52
Ja wieszałam folię zamiast drzwiczek w kuwecie (ktoś mi w tym temacie to polecił jak Racuch był mały). Już po 2 dniach mogłam zamontować drzwiczki.
Oli, też mam biżuterię odkładaną, ale w muszelkach na półeczce w sypialni.
Devona - Sob Kwi 20, 2013 23:43
PALATINA napisał/a: | Ja wieszałam folię zamiast drzwiczek w kuwecie (ktoś mi w tym temacie to polecił jak Racuch był mały). | Ja nie mogłam zastosować tego pomysłu, chociaż go znałam, bo ten kot, który od razu umiał z drzwiczek korzystać, zjada folię . To jak wiadomo grozi niedrożnością jelit, więc pilnujemy, chociaż potrafi gadzina spożywać etykiety z butelek plastikowych i czasami w nocy wstaję na wielkie odrywanie . To zależy od nastroju, czasami jakaś siatka leży kilka tygodni i nagle zostaje częściowo spożyta, bo tak .
klauduska - Nie Kwi 21, 2013 08:31
PALATINA napisał/a: | Ja wieszałam folię zamiast drzwiczek w kuwecie (ktoś mi w tym temacie to polecił jak Racuch był mały) |
niezłe ryzyko biorąc pod uwagę jak wiele kotów folię zżera, potem się zatyka, co może grozić i śmiercią..
Tora nadal się drze, a po Rei znowu widać pierwsze oznaki rujki. Mam nadzieję, że to tylko "wydajemisiężetorujka"..
Ninek - Nie Kwi 21, 2013 17:08
Devona napisał/a: | Oli napisał/a: | co do wychodzenia to jestem przeciwniczką wyprowadzania kotów domowych na spacer, bo znam ludzi, którzy popełnili ten błąd i teraz są terroryzowani przez swoje koty, które chcą non stop wychodzić | Trzeba ignorować, przestają po jakimś czasie .
|
Tego bym nie powiedziała Moja kotka nigdy nie zaprzestała prób ucieczki przy każdej okazji. Przez rok po zaprzestaniu wychodzenia sikała nam pod drzwiami jak wychodzliśmy bez niej.
Koty mojego lubego od 8 rano drą ryje, dopóki sie z nimi nie wyjdzie.
Jak ktoś chce sobie wychodzić z wlasnym kotem to nie widze problemu, ale dt, które wychodzą z tymczasami to dla mnie czysta głupota i wyjątkowe 'ułatwianie' przyszłemu ds.
Devona - Nie Kwi 21, 2013 17:19
Ninek napisał/a: | Tego bym nie powiedziała Moja kotka nigdy nie zaprzestała prób ucieczki przy każdej okazji. Przez rok po zaprzestaniu wychodzenia sikała nam pod drzwiami jak wychodzliśmy bez niej.
Koty mojego lubego od 8 rano drą ryje, dopóki sie z nimi nie wyjdzie.
Jak ktoś chce sobie wychodzić z wlasnym kotem to nie widze problemu, ale dt, które wychodzą z tymczasami to dla mnie czysta głupota i wyjątkowe 'ułatwianie' przyszłemu ds. | Dlatego napisałam "po jakimś czasie". Kota, którego ciągnie na dwór, trzymanie na siłę w domu nie pozbawi chęci wyjścia . Gizmo od początku taki był, spędzał całe godziny w oknie, czatował przy drzwiach, żeby wyjść, raz nawet zwiał na podwórko i mój były go łapał. Zresztą właśnie tak do mnie trafił - zwiał z innego mieszkania w tej samej klatce, po ciemku, między nogami nieświadomej pani wracającej do domu. Zaczęłam z nim wychodzić, żeby dać mu namiastkę tej przestrzeni, której tak bardzo chciał, ale darcie mordy w oknie czy pod drzwiami mnie osobiście nie zmusi do wyjścia z kotem, zrobię to tylko, jeśli zechcę i on już to wie . Trzeba tylko do tego w ten sposób podchodzić. Ja wiem, że zawodzenie i inne "atrakcje" są uciążliwe, więc ludzie ulegają, żeby mieć spokój, ale ja osobiście jestem mało wrażliwa na takie bodźce. Przejmuję się tylko, gdy mojemu kotu może coś dolegać, na pozostałe próby wymuszenia (oprócz domagania się uwagi, gdy rzeczywiście dawno jej nie było) nie reaguję , poza strofowaniem, jeśli kot robi coś, czego mu nie wolno.
klauduska - Pon Kwi 22, 2013 10:48
Rea dostała kolejną ruję po 1,5 tyg. No to mam dwie drące się panny.. Tora drze się non-stop i mamy dosyć Najgorzej drze się w nocy
Ninek - Pon Kwi 22, 2013 10:53
klauduska, tak na 'pocieszenie' - moje kotki latami miały ruje 2-3 razy w miesiącu
klauduska - Pon Kwi 22, 2013 11:40
Ninek, nie wiem, jak można wytrzymać z takimi kotkami w domu, szczególnie, jak to kot domowy. Ja idę po tabl, jak tylko Torze się skończy ruja..
PALATINA - Śro Kwi 24, 2013 01:53
klauduska napisał/a: | PALATINA napisał/a: | Ja wieszałam folię zamiast drzwiczek w kuwecie (ktoś mi w tym temacie to polecił jak Racuch był mały) |
niezłe ryzyko biorąc pod uwagę jak wiele kotów folię zżera, potem się zatyka, co może grozić i śmiercią. |
Moje nie jedzą folii.
Zresztą to nie była reklamówka, tylko coś imitującego sztywne drzwiczki. Taka przeźroczysta sztywniejsza koszulka na dokumenty (nie wiem, jak ją nazwać. Nie taka z dziurkami do segregatora, tylko taka samodzielna, na papiery).
Wieszałam na początku tak, że tylko z góry część otworu w kuwecie zasłaniała, a co parę godzin ją obniżałam odrobinę.
P.s.
Muszę iść z Imbirem na konsultacje. Może do Lechowskiego wreszcie się wybiorę?
Przy tych kupach nikt go nie chce na wakacje wziąć. Teraz przez 4 dni był u mojego brata, ale 2 razy trafił obok kuwety w łazience i już go więcej nie chcą.
Może jakiś hotel znajdę.
Z psami nigdy nie miałam problemu. Rodzice zawsze je chętnie biorą na działkę. Kotów nie chcą.
Narobiliśmy sobie trochę problemów biorąc je.
Jak rodzice nie mogą wziąć psów, to je zabieramy ze sobą (czy to mazury czy nad morze).
Kotów nie zabierzemy. Mam dziś doła i zupełnie nie wiem, jak to zorganizować przez następne naście lat...
klauduska - Śro Kwi 24, 2013 08:34
PALATINA napisał/a: | Moje nie jedzą folii. |
Żebyś się nie zdziwiła
Ale rozumiem, że to folia-folia nie była.
My też jeszcze nie wiemy, kto się kotami naszymi zajmie, ale pewnie opłacę kogoś, żeby przychodził do nich.
PALATINA - Śro Kwi 24, 2013 09:03
Ale prawdziwej folii też mają pod dostatkiem.
Jak wejdą do kuchni, to mam tam pojemnik na reklamówki. Stoi na podłodze.
I tu zaczyna się to, o czym mówiła Oli. Co mam z tym pojemnikiem zrobić?
Przyczepić do sufitu?
W żadnej szafce się nie zmieści, bo cierpię na niedosyt mebli w kuchni i ciągle nie stać mnie na remont.
Ten pojemnik stoi w tym miejscu od 10 lat prawie. Nie mam na niego innego pomysłu.
Zresztą to samo z siankami świń. Są w foliowych opakowaniach, jak to sianka.
Leżą poustawiane na świnkowej klatce (bo zawsze kupuję ich cały zapas - jakieś 10 sztuk).
To jedyne miejsce na nie. Koty mają do nich swobodny dostęp.
Co mam zrobić z tymi siankami?
(Bo kuchnię zamykamy zawsze, gdy wychodzimy z domu - inaczej Imbir łazi po blatach, kuchence, wylizuje brudne naczynia w zlewie itd. Zmywamy raz dziennie. Nie mamy zmywarki).
Jak się dorobimy domu z ogrodem, to mam nadzieję, że na wszystko będzie miejsce.
Ale na razie nie ma go na nic.
Devona - Śro Kwi 24, 2013 09:12
Mój kot foliożerca przedwczoraj zbunkrował za łóżkiem reklamówkę z Biedronki i zjadł ponad połowę. Na szczęście się nie zatkał, ale dostał takiej biegunki, że zapaskudził siebie i pół mieszkania podobno. Reklamówki i inne folie (w tym koszulki) są niebezpieczne. Pilnujemy się, żeby nie zostawiać (co nie jest łatwe), regularnie przeszukujemy mieszkanie, a i tak spryciarz znalazł i sobie schował .
Ninek - Śro Kwi 24, 2013 09:17
Od zawsze mam koty (było ich koło 10), nigdy nikt nie chował reklamówek, itp i nigdy żaden kot ich nie jadł.
Tylko Borys miał dziwne zapędy. Wylizywał zdjcia. Do czysta. Zostawała biała plama No i zjadał wstążeczki do prezentów. Ileż razy mu je wyciągaliśmy z różnych otworów, zawsze gdzieś znalazł chociaż kawałeczek i zeżarł bez gryzienia
Oli - Śro Kwi 24, 2013 09:21
PALATINA napisał/a: | Narobiliśmy sobie trochę problemów biorąc je. | mam to samo z moimi, pocieszam się faktem, że to tymczasy jedynie, ale i tak nie jest kolorowo. Gdziekolwiek chcę wyjechać (chociażby na weekend) to muszę koty zabierać ze sobą. Psami zajmą się rodzice, szczurami może zajmować się tata (mama jest uczulona bardzo mocno), ale jest uczulony na koty i z nimi to lipa - żadne z rodziców nie mogłoby się zajmować zwierzakami wszystkimi (co najwyżej spacery, bo karmienie już odpada, za długi czas w mieszkaniu).
|
|
|