Pytania, porady i dyskusje - Oferta warszawskich lecznic
Anonymous - Wto Cze 21, 2011 15:36
Ja nie mam porównania do tego co było kiedyś lub w innych lecznicach bo ze swoimi szczurami chodze dopiero od tego roku do Medicavetu ale mam kilka przemyśleń po lekturze tego wątku. Już widzę, że cena kastracji samca podrożała, bo jeszcze jakiś czas temu było to 150zl plus leki (12zł) a teraz nagle 170zł z lekami. Ceny są koszmarne to fakt, ale staram się to rozumieć. Moim zdaniem skoro wszytsko drożeje, więc w jaki sposób nie mają drożeć ceny usług? Comiesięczna składka (która po 2 latach od założenia firmy wynosi niemal 1000zł), podatek, opłata za lokal (wystarczy przejrzeć gumtree jakie są ceny), prąd, woda, opłacenie pracowników czy specjalistów którzy się pojawiają, leki, sprzęt, opłacenie kursów czy studiów doszkalających (nawet nie chce sobie wyobrazać ile to kosztuje), wyżywienie rodziny i normalne życie. Nie wspominając już o tysiącach włożonych w rozpoczęcie biznesu. Dotacje z UE może dostać każdy? Gdyby to było takie proste... Wiem coś o zakładaniu i prowadzeniu właśnej firmy w praktyce...
Oczywiście można powiedzieć, że inni mają niższe ceny i jakoś sobie radzą i że tańsze nie znaczy gorsze - zgadzam się. Ale ja idąc do Medicavetu mam pełne zaufanie co do doświadczenia i wiedzy przyjmujących tam weterynarzy. Nie mam takiego wieloletniego doświadczenia ze szczurami jak wy, ale od 3 miesięcy regularnie praktycznie raz w tyg bywam w lecznicy bo cos sie niestety dzieje i nigdy sie nie zawiodłam, nigdy nikt nie stał nade mna z zegarkiem (jak ktos zasugerował) a wręcz jak zdarzyło mi się ze 2 razy zadzwonić z nagłym wypadkiem (ale nie zagrażającym życiu) to od razu było powiedziane ze mam przyjezdzać, mimo ze grafik pełny. Ile razy dr Rzepka czy Kamińska po godzinach dyzurów przeprowadzały jakies pilne operacje albo przyjmowały jeszcze pacjentów? To straszliwie cięzki zawód, cały czas na nogach, caly czas w biegu, cały czas trzeba trzezwo mysleć bo od tego zalezy czyjes zycie. Dlatego chociciaż serce krwawi jak wydaje kolejne pieniądze na leczenie szczurów, to staram się nie narzekać.
Inna sprawa to, że nikt nie chce pracować za darmo czy za psie pieniądze. I tego jej nie odmawiam. To mój wybór, że tam chodzę. To że kocha zwierzęta czy lubi z nimi pracować ma sprawiać, że będzie obniżać ceny? Dalczego? To przede wszytskim jej praca.
Raz wybrałam się ze szczurkiem do Animy do pani dr, która ma na nazwisko jakoś na W (niestety nie pamiętam) bo przeczytałam, że również zna sie na szczurkach a do medicavetu ze względu na prace bym nie zdąrzyła pojechać. Niestety nie odniosłam dobrego wrażenia, pani dr nie czuła się zbyt pewnie, nie potrafiła udzielić konkretnych odpowiedzi na moje pytania i sama jeszcze mnie się pytała co ma zrobić, a szwy zostały założone tak, że dr Kamińska zrobiła wielkie oczy przy zdejmowaniu. Jestem początkującą właścicelką szczurków i liczę również na to, że weterynarz który specjalizuje się w tym kierunku będzie umiał conieco mi powiedzieć na temat ich zachowania, żywienia itp.
Nakota - Wto Cze 21, 2011 20:33
Przeczytałam całą dyskusję i w dalszym ciągu nie rozumiem, dlaczego weci w Warszawie aż tak się cenią. Chodzę do weterynarza polecanego na forum, specjalistę szczurzego (jednego z dwóch we Wrocławiu, czyli konkurencji prawie nie ma) i jeszcze nigdy nie zapłaciłam powyżej 100 zł za operację. I w tym momencie zastanawiam się czy ja żyję w jakimś innym państwie czy co? Bo Strugała ma skończone studia, staż zagraniczny, wiele doświadczenia i własną lecznicę, a jej ceny nie były i nie są w dalszym ciągu tak zaporowe mimo podwyżki. Jest lekarzem, którego cenię, bo po pierwsze służy mi zawsze pomocą i radą, a po drugie pomogła mnie i mojemu psu po potrąceniu - przyjechała i osobiście zabrała do lecznicy (czego kilku innych wetów odmówiło), prześwietliła i wysłała do specjalisty ortopedy, a także stanęła w mojej obronie przed panem "hodowcą", który chciał na mnie zwalić całą winę tego potrącenia. Pozwoliła też przyjść do siebie o 22 (lecznica pracuje do 20), bo była na miejscu (a mogła mnie olać, bo przecież już nie pracuje). I w tym momencie, niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego ona nie ma takich cen jak większość wetów w Warszawie? Bo jest i zaniża ceny, żeby mieć klientów? Wiem, że Wrocław to nie Warszawa, ale cholera, co warszawskie szczurze lecznice mają, że ich ceny są takie? Dla mnie to jest chore, poważnie się zastanawiam o co w tym wszystkim chodzi.
Anonymous - Wto Cze 21, 2011 21:26
Mysza po zabiegu i moge z polecic z czystym sumieniem nowa warszawska Oazę:) Moja niunia czuje sie swietnie i mimo wiekszej dawki narkozy wybudziła sie naprawde szybko, szew po sterylizacji jest ledwo widoczny a rana mała - operował nas dr Kozanecki, a rozmowe miałam z dr Jabłońską:) i na wszystkie moje pytania dostałam fachową poradę:)
Bel - Wto Cze 21, 2011 21:28
sylwiaj, a z ciekawości zapytam o koszt operacji?
Anonymous - Wto Cze 21, 2011 21:35
200zł za komplet (sterylka i guz) w cenie jest antybiotyk
babyduck - Wto Cze 21, 2011 21:37
Całkiem przyzwoicie.
zuuzuushii - Wto Cze 21, 2011 21:52
170 za kastrację?
To ja już teraz mogę powiedzieć, że nawet po przeprowadzce, będę z tym jeździć do Lublina.
W porządnej, dobrej klinice na którą też się narzeka, że jest droga kastracja zamknie się w 100zł. ( i też mają wziewną )
A wszystko jest na najwyższym poziomie.
Nisia - Wto Cze 21, 2011 22:48
Zasłanianie się "tyle lat studiowałam, tyle czasu poświęciłam nad książkami, więc muszę dużo po studiach zarabiać" godzi w absolwentów wielu innych kierunków, którzy tyle samo pracy włożyli w swoje studia a zarabiają... no, niepowalająco. Studiowanie medycyny nie jest lepsze od np. studiowania fizyki. Nie ma co wynosić jednego nad drugie.
Ja wyższe koszty leczenia w Warszawie upatruję w:
- kosztach wynajmu lokali. Sorki, ale lokale w Malborku, czy w Gdańsku są tańsze niż w Warszawie, i to jeszcze prawie w centrum lub w dobrych punktach. Również najem sporego lokalu na parterze nowoczesnego bloku (np. Medicavet) jest dużo droższy niż najem piwnicy (np. Hematowet, czy jak się tam nazywa), czy zgoła szaletu miejskiego. No i im większy lokal tym droższy - jeden pokój jest tańszy od kilku pokoi.
- kosztach materiałów. Nie znam się na kosztach materiałów medycznych, ale znam np. koszty szkła i sprzętu lab, a te też są wykorzystywane w lecznicach. Te koszty są niemałe. Do tego wzrost VATu ostatnio.... A czemu ten sam skalpel będzie tańszy w Gdańsku niż w Warszawie? A bo w Warszawie są wyższe marże w hurtowniach.
- koszty gazów do wziewnej. Coś słyszałam, że niedawno sporo podrożały?
- koszty samego życia w Warszawie. Moi rodzice mieszkają w Radomiu. Za
pensję, za którą może przeżyć na niezbyt powalającym poziomie w Warszawie jedna osoba - w Radomiu mogą przeżyć dwie. Za pieniądze, za które się kupuje w Warszawie mieszkanie - w Radomiu można by kupić cztery mieszkania. Weterynarz pracujący po 8-10 godzin dziennie nie ma kiedy sobie dorobić. Więc musi zarobić tyle, aby móc spokojnie przeżyć. Na mój gust, w Warszawie co najmniej 2500 zł netto.
Więc zamiast się burzyć, może warto się głębiej zastanowić "czemu tak drogo" i ew. zrobić nawet kosztorys? A jeśli komuś się nie podoba - niech szuka innej lecznicy lub zredukuje ilość zwierzaków do takiej, jaką będzie w stanie utrzymać.
Ja sobie cenię wiedzę, doświadczenie weterynarza oraz ogólną atmosferę. I dlatego weta, raz upatrzonego, nie zmieniam.
Oli - Wto Cze 21, 2011 22:56
Nakota napisał/a: | I w tym momencie, niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego ona nie ma takich cen jak większość wetów w Warszawie? | może być kilka powodów, np. nie płaci za wynajem lokalu, nie włożyła swoich pieniędzy w sprzęt, jednak Warszawa jest chyba droższa od Wrocławia w ogólnym utrzymaniu itp.
Nisia napisał/a: | Zasłanianie się "tyle lat studiowałam, tyle czasu poświęciłam nad książkami, więc muszę dużo po studiach zarabiać" godzi w absolwentów wielu innych kierunków, którzy tyle samo pracy włożyli w swoje studia a zarabiają... no, niepowalająco. Studiowanie medycyny nie jest lepsze od np. studiowania fizyki. Nie ma co wynosić jednego nad drugie. | jeśli moje wypowiedzi tak odebrałaś, to błędnie to zrobiłaś. pisałam o wetach, bo o tym tu mowa, chociaż gdybyś czytała dokładnie, to zauważyłabyś, że zdanie o marnych zarobkach i niedocenianiu (przede wszystkim przez narzekające społeczeństwo) mam ogólnie o wykształconych ludziach.
Nisia napisał/a: | Weterynarz pracujący po 8-10 godzin dziennie nie ma kiedy sobie dorobić. | wspomniani tu weci, jak np. dr Rzepka pracuje nierzadko i po 12-14 godzin, do późna, zostaje po godzinach dla pacjentów, to o czymś świadczy (że nie olewa klientów i nie leci tylko na kasę)
Sysa - Wto Cze 21, 2011 23:01
Oli napisał/a: | wspomniani tu weci, jak np. dr Rzepka pracuje nierzadko i po 12-14 godzin, do późna, zostaje po godzinach dla pacjentów, to o czymś świadczy (że nie olewa klientów i nie leci tylko na kasę) |
Dla nas dr Rzepka potrafiła i przyjechać do lecznicy bądź zostać w niej mimo, że miała wolne (akurat zawsze trafialiśmy na ta takie momenty). Ceny były mimo to przystępne i wcale nie podwyższone za nadgodziny (mam porównanie cen ze sterylizacji na cito nadgodzinowej i z planowanej).
Oli - Wto Cze 21, 2011 23:11
Sysa napisał/a: | Dla nas dr Rzepka potrafiła i przyjechać do lecznicy bądź zostać w niej mimo, że miała wolne (akurat zawsze trafialiśmy na ta takie momenty). Ceny były mimo to przystępne i wcale nie podwyższone za nadgodziny (mam porównanie cen ze sterylizacji na cito nadgodzinowej i z planowanej). | no, czyli ceny jednak nie takie zaporowe, a miałyby święte prawo być skoro usługi na tak wysokim poziomie.
swoją drogą zastanawiam się jak byście koszmarnie marudzili i kręcili nosami, gdyby np. w takim MedicaVecie o 22 wychodził lekarz i mówił "bardzo nam przykro, lecznicę zamykamy, nieobsłużonych prosimy o opuszczenie lokalu, jutro otwieramy od 10" albo "przykro mi, jest po moich godzinach pracy, proszę sobie radzić inaczej" lub też "ponieważ wizyta jest po godzinach pracy stawka jest plus 50/100%"
Nisia - Wto Cze 21, 2011 23:19
Do listy kosztów zapomniałam dodać koszt mediów. Np. MPWiK w Warszawie od 1 czerwca podnosi koszt zimnej wody i odprowadzenia ścieków z 7,70 zł na prawie 10 zł za metr sześcienny.
Oli napisał/a: | chociaż gdybyś czytała dokładnie, to zauważyłabyś, że zdanie o marnych zarobkach i niedocenianiu (przede wszystkim przez narzekające społeczeństwo) mam ogólnie o wykształconych ludziach. |
Doczytałam później.
Cóż, niestety, marne zarobki dla osób po studiach to w Polsce częsta przypadłość. I nie chodzi tu tylko o staż po studiach.
A brak pracy po studiach? Łatwiej znaleźć pracę po zawodówce/technikum/ogólniaku, niż po studiach. A po studiach doktoranckich, w wielu przypadkach, można o pracy zapomnieć. No, chyba, że się załapie na uczelni lub w instytucie naukowym (za marne grosze - np. stażysta za 1200 zł netto)..
Najlepiej chyba w ogóle żadnych studiów nie kończyć.
Oli napisał/a: | wspomniani tu weci, jak np. dr Rzepka pracuje nierzadko i po 12-14 godzin, do późna, zostaje po godzinach dla pacjentów, to o czymś świadczy (że nie olewa klientów i nie leci tylko na kasę) |
Naukowiec czasem pracuje i 20 godzin na dobę (włączając w to tzw. badania literaturowe, przygotowywanie się do wykładów, sprawdzanie prac studentów - to też jest praca, która pochłania czas). Ja miałam na myśli czas "nominalny" pracy. Jak patrzę na godziny dyżurów w Medicavecie, czy w Ogonku, to mi wypada właśnie 8-10 godzin. A to już samo z siebie uniemożliwia dorabianie sobie. Przedłużająca się praca, czy zwykłe zmęczenie materiału, jeszcze się tylko dokładają.
Sysa - Wto Cze 21, 2011 23:19
Oli, my wybraliśmy tę lecznicę ze względu na ceny i jakość usług. Wcześniej chodziliśmy do innej lecznicy, ale za operację Bąbla w jednej zaśpiewano nam 400zł (rozłożone na 2 operacje), a w drugiej 140zł (jedna operacja). Wybór był oczywisty.
Więc na ceny nie narzekamy, wręcz przeciwnie. Jesteśmy wdzięczni za to, że się nas nie obdziera. I choć gdzie indziej jest jeszcze taniej, to cóż... Chcemy, żeby nasza dr żyła w luksusach za to, co robi dla naszych zwierzaków.
agata-air - Śro Cze 22, 2011 02:19
Po lekturze wątku dotyczącego Warszawy coraz mniej się dziwię, że dzwonią do mnie ludzie pytając: "przygarnęłam kotkę, mam kociaki bo nie stać mnie na sterylkę" lub "mam kotka z piwnicy bo umierał ale ma koci katar a ja przez jego leczenie nie mam co dziecku dać na śniadanie". Problem jest jeden- skoro kliniki są droższe bo życie jest droższe to znaczy, że i klienci teoretycznie mają mniej kasy.
Jednak wet. ma prawo do swoich stawek, rynek to weryfikuje. Skoro się to mu opłaca to stawek nie zmieni.
ps. Co do samego skończenia studiów- "Dyplom to papier uprawniający do podjęcia nauki zawodu".
Prawda jest taka, ze ludzie po studiach mają duże wymagania a często niewielkie umiejętności zawodowe. Sama w pewnym sensie jestem jedną z takich osób Mam nadzieję, że z czasem,doświadczeniem i dalszym kształceniem będę mogła zarabiać lepiej bo będę lepsza.
I ostatnie- nie znam biednego lekarza weterynarii
H. - Czw Cze 23, 2011 10:12
Wyczyściłam offtop. Proszę każdego, aby przeczytał sobie jeszcze raz tytuł tematu i pisał o ofercie warszawskich lecznic właśnie, a nie o wszystkim innym.
Believe, Nisia, znacie regulamin - tego typu potyczki wędrują na pw.
klauduska, jeżeli masz jakieś zastrzeżenia to możesz zgłaszać posty do moderacji lub dać nam znać o offtopie w inny sposób, a nie sama dopisując jeszcze offtopowe posty.
|
|
|