To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki XIV

Oli - Czw Cze 28, 2012 20:33

no i na żadnego Twojego posta nie odpisałam, pisałam po postach sachmy :D
katasza - Czw Cze 28, 2012 20:34

o matko, dobra, niewazne.
babyduck - Czw Cze 28, 2012 20:39

Takie "udogodnienia", o których pisze Oli, są nie tylko domeną studenckiego życia z psem. Wtedy odpada balangowanie, spontaniczne piwko czy nagła potrzeba okupacji biblioteki. A potem, jak już jest się po studiach, ale za to z pracą "od do", odpadają spontaniczne zakupy po pracy, kawka z kumpelą czy długaśne nadgodziny albo wyjazd służbowy, "bo trzeba wyjść z psem". Wtedy naprawdę dobrze mieć kogoś drugiego do pomocy. Mimo to zawsze gdzieś z tyłu głowy jest ten zwierzak.
Nakasha - Czw Cze 28, 2012 21:01

To prawda... od razu po pracy trzeba pędzić do domu, żeby wyjść z psami. Na zakupy mam czas w ciągu tygodnia roboczego od 20:00 do 21:00, wiec w grę wchodzą tylko galerie i duże supermarkety. Spotkania w tygodniu też odpadają, chyba, że po 19:00... i to jest problem, bo z pracy w centrum muszę wrócić do domu, wyjść z psami na 1 - 1,5 godziny, wrócić, przebrać się, znowu jechać do centrum....

Goście gdy już są, często wychodzą na nocny spacer z nami. :D I to prawda, gdy ma się mniej lat, to imprezuje się trochę inaczej, niż później. Nie wiem, może to zmęczenie, inne nawyki? Teraz nawet gdy pijemy w większym gronie, to jest zdecydowanie spokojniej niż te 6 - 7 lat temu. :)

A opowiem Wam śmieszną sytuację. Niedawno oblewałam dostanie nowej pracy. Podczas imprezy u nas w domu szwagier i mąż znaleźli za szafką nasze stare bokkeny i zaczęli sobie przypominać ciosy. Nemo i Nala zaczęli szczekać, Nala biegała wokół szwagra i na niego ujadała, a Nemo zjeżył się i wyglądał jakby zaraz miał mu odgryźć rękę. :P Nigdy bym się spodziewała, że nasze psy zechcą bronić Zbyszka i to przed szwagrem, którego znają i lubią. A jednak. Więc teraz już wiemy, że wszelkie gwałtowne ruchy, krzyczenie, itp., odpadają, bo to strasznie denerwuje psy.

sachma - Czw Cze 28, 2012 21:08

Nakasha napisał/a:
od razu po pracy trzeba pędzić do domu


oj tak, to czasem dobija.. Jak mam robić nadgodziny to najpierw sprawdzam czy ktoś wróci o normalnej godzinie do domu, żeby z psem wyjść.. wszystko planujemy z myślą o psie i mimo, że tak o tym nie myślimy to gdzieś w podświadomości siedzi przebijające się pytanie "a co z psem?" ;) ważne czy się to zaakceptuje czy nie - my jesteśmy szczęśliwi że mamy psa, chociaż często w domu tylko nocowaliśmy i bardzo lubiłam ten stan, wyjść rano i wrócić w środku nocy, to teraz kompletnie mnie do tego nie ciągnie, najpierw był mały szczeniaczek, który sprawiał że człowiek chciałbyś z nim non stop - teraz to już przyzwyczajenie i diametralna zmiana nawyków ;)

Oli - Czw Cze 28, 2012 21:27

Nakasha, moja Kora szczekała jak szalona i się jeżyła jak się z moim prawie mężem przepychaliśmy, ja krzyczałam na żarty ratunku, a Kora poza T świata nie widziała i go uwielbiała. ;)

sachma napisał/a:
eraz kompletnie mnie do tego nie ciągnie
też tak mam. wiele razy znajomi mówią "zostań jeszcze chwilę" itp. a ja nie chcę, bo kiedy przychodzi pewna godzina to już się martwię, że psom się chce siku i nawet jak bym została, to źle bym się bawiła. Czasem zdarza mi się wrócić i w środku nocy, ale zawsze profilaktycznie przed wieczornym spotkaniem ze znajomymi wychodzę z psami na krótkie siknięcie.
babyduck - Czw Cze 28, 2012 21:37

Co ciekawe, wraz z takimi obowiązkami zmieniają się priorytety. Dla mnie wysikanie psa jest ważniejsze niż "jeszcze godzinka" u znajomych, choć jest to niedogodność, to nigdy nie mam o to żalu. Ale za to nie lubię tłumaczyć się wszystkim pytającym, czy mi dziecko w domu płacze. :roll: Tak, płacze, moje psie dziecko, całkowicie ode mnie zależne. I tak samo Nie mam problemu z tym, że nie wszędzie mogę pojechać. jak gdzieś mnie chcą z psem, to niech się walą, bo moja sucz jest dla ważniejsza niż jakaś plaża, zabytek czy knajpa.
Oli - Czw Cze 28, 2012 21:44

babyduck napisał/a:
Ale za to nie lubię tłumaczyć się wszystkim pytającym, czy mi dziecko w domu płacze. Tak, płacze, moje psie dziecko, całkowicie ode mnie zależne.
ja odpowiedzi na to mam dwie - nie płacze, ale jak nie wyjdzie na spacer to będę musiała sprzątać siki i kupę (o dziwo na wiele osób działa ten argument :-P ) albo - przypomnij sobie sytuację kiedy strasznie chciało Ci się sikać, ale tak, że aż skręcało i przypomnij sobie tę ulgę kiedy mogłeś się już wysikać, jadę po to by ulgę sprawić moim psom. :) Specjalnie unikam odpowiedzi z użyciem "dziecko" (chociaż to zależy wobec kogo, ale ten kto swoje zwierzęta traktuje jak ja nie pyta o płaczące dzieci), bo wielu osobom nasuwa się od razu choroba mózgu. :P
sachma - Czw Cze 28, 2012 21:46

babyduck napisał/a:
nie lubię tłumaczyć się wszystkim pytającym, czy mi dziecko w domu płacze.


my wychowaliśmy znajomych ;) nikt głupich pytań nie zadaje, mówimy, że Lenny sam został i tym urywamy wszelkie namawianie na zostanie dłużej ;)

Sorgen - Czw Cze 28, 2012 23:10

Kurde suki mi się dziś kotłowały z użyciem zębów :/ Poszło oczywiście o żarcie i oczywiście jak zawsze zadymiarą była 17 letnia suka ważąca 7 kg :roll: Jak zawsze były dwie miski, Delta zawsze ustępowała Klusce w sprawie jedzenia, zazwyczaj kończyło się na tym że Kluch pokazywała zęby, ewentualnie warczała jak coś jej nie pasowało. A dziś Delta jadła ze swojej miski, podeszła Klucha i ją odpędziła więc Delta poszła do miski Klucha skąd też została odpędzona. Wróciła do swojej miski i znowu Kluch ją odgoniła. Tak ją odganiała od każdej miski kilka razy no i wreszcie Delta postanowiła nie odejść od swojego koryta. No i mnie na nogi postawiła kula futra wpadająca do pokoju z kuchni :| Delta ma dziaba na nosie, Klucha miała mokre futro na karku ale śladów po zębach brak. Na moje hasło dość! psy odpuściły, Delta poleciała się schować u TZa pod nogami a Klucha u mnie. Na razie jest spokój ale chyba będę musiała inaczej wymyślić podawanie jedzenia :roll:
Oli - Czw Cze 28, 2012 23:15

Sorgen, a podajesz miski obok siebie i w tym samym pomieszczeniu? U mnie były na początku problemy z Szantą, która uporczywie chciała jeść z miski Kory lub Duszka, bo te miski były blisko siebie. Wystarczyło postawienie miski na drugim końcu kuchni. Innemu dt-ciakowi stawiałam miskę w przedpokoju. I w sumie nie wiem dlaczego dopuszczasz do odganiania od miski. Ja zawsze psy pilnuję przy jedzeniu i to ja decyduję kiedy i do jakiej miski kto podchodzi. Gdybym nie pilnowała to np. moja Kora nic by nie jadła, bo ją bardzo łatwo odgonić od miski, a ona do cudzej nie podejdzie.
Nakasha - Czw Cze 28, 2012 23:33

Dokładnie. Nemo też ma zwyczaj odganiać Nalę, ale na to nie pozwalam i jak psy jedzą, jestem w kuchni i pilnuję porządku. To właściciel ma decydować który pies i jak je, a nie psy...
Sorgen - Czw Cze 28, 2012 23:33

Miski na końcach kuchni rozstawione, obie suki nie jedzą do oporu więc do tej pory mi nie przeszkadzało że się miskami zamieniają bo jedzą to samo. Wychodziłam z założenia że skoro suki się ustawiły na początku to się mieszać nie będę. Na samym początku nie było nawet problemu przy jednej misce pierwsza jadła Klucha a potem Delta. Potem rozdzielałam na dwie miski żeby Delta nie musiała przebierać łapami patrząc jak Kluch je i też nie było problemu. Czasem Kluch odganiała Deltę jak coś w kuchni robiłam do jedzenia bo rodzice ją nauczyli żebrania.
Nakasha - Czw Cze 28, 2012 23:36

Może po prostu przez jakiś czas musisz ich pilnować i nie pozwalać na zamianę miskami?
Sorgen - Czw Cze 28, 2012 23:43

No tak będę musiała zrobić chyba. Teraz wszystko jest ok, leżą koło siebie spokojnie, wcześniej razem windą grzecznie jechały. Mam nadzieję że to jednorazowy wybryk i że Delta cierpliwość straciła, wiem że tylko się odgryzła bo jakby chciała krzywdę zrobić i poszła by na ostro to by nie było co zbierać z Klucha :| No nic obserwować będę, tak się chciałam wygadać bo w szoku byłam. Pocieszające że Delta natychmiast po komendzie odpuściła.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group