Archiwum - Psiaki XII
Oli - Wto Gru 06, 2011 18:13
Ninek napisał/a: | Dla mnie chore jest izolowanie psa od każdego innego psa. | są bardziej chore rzeczy na tym świecie w kwestii postępowania ze zwierzętami
Ninek napisał/a: | Więc wnioskuje, że zwiewają jak w ogóle zobaczą psa na horyzoncie. | i nadal nie wiem co w tym dziwnego? ma takie prawo. a jak ktoś nie chce mieć samotnego psa, to powinien mieć minimum dwa. Ja odkąd mam więcej niż jednego psa widze kolosalną różnicę w zachowaniu tego, którego przez lata miałam jednego i jedynie bawił się z innymi psami na spacerach. Zabawy na spacerach mają niewiele wspólnego z rzeczywistym psim socjalem i relacjami z nimi.
sachma - Wto Gru 06, 2011 18:14
Mój jak ważył 4kg też był chroniony przed dużymi psami chyba że znałam właścicieli i wiedziałam że znają swoje psy nie było mi miło jak mi szczeniaka stratował chcący się bawić szczeniak kaukaza .. to było bydle! i co z tego że młode i chcące się bawić, jak kompletnie nie delikatne?.. 4 kg a 30kg (chociaż nie wiem czy to "szczenie" nie ważyło więcej! było ogromne! ) to jednak wielka różnica a za dziunie też się nie uważam Jak Lenny podrósł i nauczył się biegać jak rasowy arab to puszczałam bez obaw do większych psów jak czuł że zostanie stratowany to robił szybki unik
Nakasha - Wto Gru 06, 2011 18:19
Chyba więcej zależy od nastawienia psa i właściciela, a nie od wielkości. Nemo (19 kg) i Nala (13 kg) wczoraj bawili się z ratlerkiem. Nikomu nie stała się krzywda, a ratlerek był wgniatany w ziemię.
Ninek - Wto Gru 06, 2011 18:26
Nigdzie nie pisze o wspólnych zabawach czyjegoś mikrusa z dużym psem, no ludzie Tylko o zwykłe smyczowe mijanie sie.
Dla mnie omijanie każdego psa szerokim łukiem, najlepiej tak, żeby pies w ogóle nie zauważył tego drugiego JEST chore.
A jak sie ma psa bojącego sie wszystkiego, to trzeba nad tym pracować. Izolując go od każdego zwierzęcia niczego sie nie osiągnie. I mówie to jako właścicielka suki, która bała sie WSZYSTKIEGO. A teraz jest normalnym psem.
Kasik - Wto Gru 06, 2011 18:36
Ninek napisał/a: | A jak sie ma psa bojącego sie wszystkiego, to trzeba nad tym pracować. Izolując go od każdego zwierzęcia niczego sie nie osiągnie. |
Może źle napisałam, przekolorowałam. Ona nie była aż tak strachliwa, żeby bać się każdego psa. Bała się większości dużych psów, co dziwne nie jest, oraz obcych ludzi. Nie widzę w tym problemu, bo nie powodowało to żadnych konsekwencji, typu ucieczki w panice, strachu przed spacerami, czy cokolwiek. Po prostu ona zaczynała się bać, gdy pies lub człowiek wyraźnie się nią zainteresował i biegła do mnie, lub po prostu odbiegła kawałek i tyle, jeżeli nie miała ochoty na kontakt. A dla mnie to była zaleta, bo nikomu obcemu nie dała się wziąć na ręce, nie pałętała się nigdzie, grzecznie się pilnowała (nigdy nie chodziła na smyczy). Do znajomych psów była zaczepialska i ich się nie bała.
kormoran - Wto Gru 06, 2011 22:19
Ninek, widzę, że jedynie Ty mnie zrozumiałaś .
Mówię o sytuacji, kiedy idę z psem w mieście, po chodniku, na krótkiej smyczy, pies zajęty jest jakimiś super zapachami, a jakieś 50-100 metrów od nas jest sobie baba z psem, która w dzikim popłochu ładuje psa pod pachę i ucieka truchtem na drugą stronę, albo ciągnie leżącego psa po chodniku patrząc przerażonym wzrokiem na mojego. Nikt mi nie powie, że to jest normalne, a na pewno jest skorelowane z płcią, bo faceci po prostu obchodzą nas najwyżej większym łukiem. Dodam, że mój pies większości tych sytuacji nawet nie widzi, bo jest zbyt zajęty zapachami, a cała „konfrontacja” miałaby polegać na minięciu się na chodniku. Nawet by się nie miały możliwości obwąchać.
I ja rozumiem, że taka osoba ma prawo izolować swojego psa. Ale uczenie swojego psa strachu przed innymi jest chore i uważam to za skrajną głupotę.
Oli napisał/a: | kormoran napisał/a: | Sama też bym wolała, żeby mi ktoś psa odgonił kopem czy kijem, niż psikał w niego gazem. Chyba bym wtedy pobiła taką osobę. | a pomyślałaś o tym, że psa można kijem lub kopem poważnie uszkodzić? wtedy rozumiem, że byś nie miała pretensji |
Jasne, że sobie zdaję sprawę. Tym niemniej uważam, że mniejszą krzywdę, głównie psychiczną, zrobiłby mojemu psu kijaszek.
sachma napisał/a: | jak się wybierasz np na rozmowę kwalifikacyjną i lecisz przez park skrótami, to jakoś ciężko wyskoczyć w ubraniu roboczym (…) ale kurtkę ciepłą mam jedną i nie lubię po każdym spacerze ją prać, bo ktoś nie potrafił zapanować nad swoim psem, który witając się ze mną zostawił mi ślady łap na cyckach |
Ok, fakt, ale takie sytuacje to wyjątki . Mój Bogdan potrafi mnie obślinić aż po szyję, więc w sumie już się przyzwyczaiłam. Niestety, on zawsze wie kiedy nie może mnie brudzić i wtedy robi to najchętniej .
sachma napisał/a: | kormoran napisał/a: | Pudle to bardzo często takie ruchacze |
Lenny jest ruchaczem ale on potrzebuje bliższego poznania zaczyna dominować dopiero po kilku minutach zabaw, wtedy widzę już jak się zaczyna ustawiać.. |
Uwierz mi, psy to widzą wcześniej. Przynajmniej mój czuje ruchacza na kilometr . Na szczęście daje czytelne sygnały, że z tym psem się bawić nie będzie i go nigdy do takich nie puszczam. A jak właściciel puści ruchacza, to Bogdan nauczył się je pięknie pacyfikować. Po prostu jednym szybkim ruchem przewraca takiego psa kołami do góry. Żadnemu się nie dzieje krzywda, a efekt osiągnięty . A i właściciel ruchacza nigdy nie miał pretensji.
yoshi - Wto Gru 06, 2011 22:25
Ninek napisał/a: | Oli napisał/a: | Ninek napisał/a: | Mysle, że tu chodzi raczej o uciekanie w popłochu żeby nic dziuni pieska nie zjadło | a co w tym złego? ja mam dużego psa i drugiego bardzo żywiołowego i nie widzę nic dziwnego w tym, że ktoś posiadający małego psa może się bać o niego. lepiej zapobiegać niż potem lamentować lub... musieć kopać |
Dla mnie chore jest izolowanie psa od każdego innego psa.
Poza tym nigdzie nie jest napisane, że uciekają od psów luzem ani nic podobnego. Więc wnioskuje, że zwiewają jak w ogóle zobaczą psa na horyzoncie. |
i ja myślę podobnie, może nie użyła bym słowa chore... ale myślę że większość problemów międzypsiowych się bierze z faktu izolowania, z napinania, nastawienia właścicieli. Bo własnie uważam że to uczy - tak jak napisała kormoran - strachu psa przed innymi psami. I innych niechcianych/negatywnych zachowań/reakcji.
dlatego również zgodzę się z
Nakasha napisał/a: | Chyba więcej zależy od nastawienia psa i właściciela, a nie od wielkości. Nemo (19 kg) i Nala (13 kg) wczoraj bawili się z ratlerkiem. Nikomu nie stała się krzywda, a ratlerek był wgniatany w ziemię. |
Ja np. zawsze pozwalam się wąchać Toudiemy z podbiegającymi psami, jeszcze żaden się na Toudiego nie rzucił.
Dodatkowo wspaniały przykład błoń, gdzie chyba można tam spotkać wszystkie rasy psów, od yorków, shih tzu, jamniki miniaturowe, bullowate, kundle wszelkiej maści, owczarki, labradory, mastify również różne, po bernardyny i dogi niemieckie. I psy te sobie w zgodzie tam chodzą. Właściciele pozwalają się psom wąchać, zapoznawać. Z awanturami między psami spotykam się tam bardzo rzadko. A jak zwykle to raczej znane sobie psy o jakąś zabawkę na siebie powarczą, ale zwykle na tym się kończy, na zrobieniu hałasu.
I rozumiem sytuacje gdzie samiec nie potrafi ugadać się z innym samcem, szczególnie obcym bo to znowu troszkę inna sytuacja.
Tym bardziej przekonująca mnie do tego że psy nie przeznaczone do hodowli powinno się wcześnie kastrować.
kormoran - Wto Gru 06, 2011 22:55
Off-Topic: | yoshi napisał/a: | Dodatkowo wspaniały przykład błoń, gdzie chyba można tam spotkać wszystkie rasy psów, od yorków, shih tzu, jamniki miniaturowe, bullowate, kundle wszelkiej maści, owczarki, labradory, mastify również różne, po bernardyny i dogi niemieckie. I psy te sobie w zgodzie tam chodzą. |
A i pytona podobno można spotkać |
Jasne, że wszystko zależy od właściciela. Wyjątkiem są psy o mocno skrzywionej psychice, ale jak sama nazwa wskazuje - to wyjątki :p.
Obecnie ludzie zaczęli zauważać w końcu, że wszystkie ich emocje przekładają się na psy. Mieszkam w małym mieście i u nas na przestrzeni 4-5 lat zmieniło się bardzo dużo na lepsze. Pewnie dzięki różnym Viktoriom i Cezarom .
yoshi - Wto Gru 06, 2011 23:11
Pytona nie spotkałam ale lisa srebrzystego na smyczy widziałam
Szura - Wto Gru 06, 2011 23:19
Odnośnie skrzywionych psów - czy takie wyjątki to nie jestem pewna.
Resocjalizacja mojego psa ciągle trwa, ale to ja go znam i ja wiem, jakie tempo jest dla niego odpowiednie. Nie wiem, czy on kiedyś będzie 'normalny'. Pierwsze dwa lata życia w końcu spędził prawdopodobnie w klatce, a na pewno nigdy przed wyrzuceniem nie był na dworze. Trawa go przerażała. Nie wiedział, co to schody.
Ja robię wszystko, żeby on już się nie bał, żeby poczuł, że może wrzucić na luz i być po prostu psem. Włącznie z bronieniem go przed zbyt dużymi wyzwaniami w postaci niektórych psów. To nie tak, że trzymam go pod kloszem (Angels może potwierdzić. ), ale psu powinno się stawiać wyzwania, którym może sprostać, żeby go podbudować. I mi się to udaje, bo jest coraz lepiej.
I kiedyś to było omijanie szeroookim łukiem większych psów, albo i natychmiastowy w tył zwrot i w nogi. Ale bez tego by się nie zakumplował z CTR, czy nie podszedł się przywitać z wyżłem.
AngelsDream - Wto Gru 06, 2011 23:28
Szura napisał/a: | czy nie podszedł się przywitać z wyżłem. |
Czy nie próbował się bawić z Celarem. A to wyzwanie jednak.
kormoran - Śro Gru 07, 2011 02:53
Szura napisał/a: | Odnośnie skrzywionych psów - czy takie wyjątki to nie jestem pewna.
Resocjalizacja mojego psa ciągle trwa, ale to ja go znam i ja wiem, jakie tempo jest dla niego odpowiednie. Nie wiem, czy on kiedyś będzie 'normalny'. Pierwsze dwa lata życia w końcu spędził prawdopodobnie w klatce, a na pewno nigdy przed wyrzuceniem nie był na dworze. Trawa go przerażała. Nie wiedział, co to schody. |
Tylko, że większość z was, z tego co czytam, zajmuje się skrzywdzonymi psami, w schroniskach, na DT etc., ja mówię z perspektywy osoby, która po prostu ma nie do końca normalnego psa :p. Wiadomo, że psy wyjęte ze schroniska wychowuje się kompletnie inaczej.
Cytat: |
I kiedyś to było omijanie szeroookim łukiem większych psów, albo i natychmiastowy w tył zwrot i w nogi. Ale bez tego by się nie zakumplował z CTR, czy nie podszedł się przywitać z wyżłem. |
Heheh, żeby taki był powód uciekania przed moim psem to nie miałabym pretensji .
Anonymous - Śro Gru 07, 2011 10:39
Piszecie tutaj o "przywitaniu się", ale zdaje mi się, że gdzieś mi mignęło, że psy się nie witają.
Ninek - Śro Gru 07, 2011 11:47
Ren napisał/a: | Piszecie tutaj o "przywitaniu się", ale zdaje mi się, że gdzieś mi mignęło, że psy się nie witają. |
To jak to inaczej nazwać?
Spotkaliśmy wczoraj balona
http://www.youtube.com/wa...eature=youtu.be
Mina psa jak balon pękł - bezcenna
A to kwękające coś to moja głupia suka, bo jej sie nudziło
Tess - Śro Gru 07, 2011 15:44
kormoran, ja mam dwa cudownie rasowe nieskrzywdzone psy, a normalne nie są. Są też zupełnie innych ras, mają zupełnie inne problemy, ale żadnego z nich nie nazwałabym "standardowym" psem.
Angels i Szura mogą stanowczo potwierdzić (szczególnie że mój jeden walnięty pies mieszka od jakiegoś czasu u Szury )...
|
|
|