To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. V

Bel - Pią Kwi 19, 2013 10:59

Bel napisał/a:
zniszczenia to też kwestia danego zwierzaka a nie gatunku.

Oli napisał/a:
nie zgodzę się z tym.

Oli napisał/a:
Dziewczyny, ja nie wypowiadam się na podstawie jednego kota i jednego psa, a na podstawie doświadczenia z kilkunastoma psami (we własnym domu), 4 kotami (we własnym domu) i kilkoma kotami znajomych.

cię proszę. Gdyby to były odczucia względem tylko kotów posiadanych przez Ciebie nie zaprzeczała byś tylko napisała, że może tak i jest ale Twoje koty niszczyły. Dotarło?

Oli - Pią Kwi 19, 2013 11:30

Bel, widzę, że naprawdę nie rozumiesz co piszę. :D od początku pisałam o swoich kotach oraz o tych, które znam od znajomych. i od początku pisałam swoje zdanie. ja nie mam tendencji do pisania cudzego zdania, zawsze są to moje opinie, poparte moim doświadczeniem lub doświadczeniem znanych mi osób, tudzież wiedzą posiadaną ze studiów. nigdzie też nie napisałam, że wszystkie koty niszczą. napisałam, że nie zgadzam się, że niszczenie to kwestia osobnicza, a nie gatunkowa, a to nie jest to samo. nie będę się powtarzać, bo Cię znam i wiem, że choćbym na uszach stanęła, Ty i tak będziesz szukała dziury w całym odnośnie mojej osoby. ;)
klauduska - Pią Kwi 19, 2013 11:38

Oli napisał/a:
nie zgadzam się, że niszczenie to kwestia osobnicza, a nie gatunkowa

No i tutaj Cię mamy. Kompletna bzdura, nie poparta niczym. Moje koty [a w ciągu 2 lat było ich ok 30 tutaj + mnóstwo, z innych dt, z którymi miałam styczność] to NIE są wyjątki od kwestii gatunkowej. Wyjątkami osobniczymi są twoje koty [i mój ex-tymczas Julek np], ponieważ koty nie mają zapisane w gatunku "niszczyć". Jeszcze raz powtórzę: kompletną bzdurą jest to, co piszesz poczynając od pierwszej rujki złapanej kotki, przez brak możliwości określenia wieku młodej kotki przez weta i kwestie problematyczne dla rozwoju przy wczesnej kastracji, do teraz z niszczeniem jako kwestią gatunkową.

L. - Pią Kwi 19, 2013 11:53

a mój kot jest cudowny, bo chociaż dużo jęczy i gada bo chce się kiziać-miziać, bo:
jest wczesnym kastratem, nigdy nie znaczył, nie brudził - zupełne zero, nigdy nie niszczył i nie niszczy - tylko jak ząbki mu wychodziły i go dziąsełka bolały bardzo to zjadł rączkę o koszyka wiklinowego i pościągał te gumki przy zsuwanych szafach. o.
a drapie tylko w swój drapaczek :serducho:

ja uważam, że zwierze niszczy jak jest nieodpowiednio wychowane i się nudzi, ewentualnie jak je coś boli lub ma jakieś zaburzenia lękowe czy inne na podłożu psychicznym.

Oli - Pią Kwi 19, 2013 12:35

L. napisał/a:
i się nudzi
tak, to jest główny powód zniszczeń u mnie - kociaki uważają, że wszystko nadaje się do zabawy, a najlepiej jak leży wysoko i się to stamtąd zepchnie. to jest kolejny dla mnie powód anty-kotom u mnie w domu, że uważają wszystko za swoją zabawkę. mam obecnie odprysk na kafelkach oraz na bidecie w łazience, bo koty stwierdziły, że korek w umywalce (!!!) to super zabawka i należy ją wyjmować i zrzucać... robił tak kocurek, dziewczynki teraz nie robią, a przez wiele tygodni po każdym myciu rąk musiałam pamiętać o wciskaniu korka, by go nie wyjął (korek mam taki metalowy "nowego" typu). :roll: ja się do wielu rzeczy przywiązuję, mam wiele bibelotów, z każdym wiążą się jakieś historie, wycieczki, sentymenty. żaden pies mi nie zniszczył nic z tych rzeczy, ani szczur, a koty mi już 4 rzeczy zniszczyły z tych sentymentalnych. :?
PALATINA - Pią Kwi 19, 2013 12:44

L. napisał/a:
a mój kot jest cudowny, bo chociaż dużo jęczy i gada bo chce się kiziać-miziać, bo:

jest wczesnym kastratem, nigdy nie znaczył, nie brudził - zupełne zero, nigdy nie niszczył i nie niszczy - tylko jak ząbki mu wychodziły i go dziąsełka bolały bardzo to zjadł rączkę o koszyka wiklinowego i pościągał te gumki przy zsuwanych szafach. o.

a drapie tylko w swój drapaczek

Mój Racuch dokładnie to samo (z wyjątkiem gryzienia czegokolwiek podczas wychodzenia zębów, bo nawet wtedy nic nam nie pogryzł).
Nie zniszczył NIC NIGDY. :)
A wczesnym kastratem nie jest, więc to chyba nie ma związku.

edit.

Koty są jednak urocze. :D
http://www.youtube.com/wa...d&v=wlCUfvyOJr8

katasza - Pią Kwi 19, 2013 17:22

Tez nie przepadam za kotami,ale Oli, nie wciskaj ze szczeniak niszczy mniej niz kociak. Prosze Cie. Przy szczeniaku tez nie mozna zostawic wielu rzeczy. Moje koty mi nic za to nie zniszczyly.
A moj roczny pies ze schroniska ma na swoim koncie juz pare pogryzien rzeczy.
Wiec nie wiem co ty masz za koty. Moj Nergal za kociaka tez probowal lazic po wszystkim,ale mu nie pozwalalismy i sie oduczyl.

Oli - Pią Kwi 19, 2013 18:27

katasza, ja wyraźnie napisałam czego szczeniak nie zniszczy co niszczą (mi) kociaki obecnie. Te moje są niereformowalne, a większość rzeczy została zniszczona jak mnie w domu nie było. Jak jestem to gonię z blatów, po regale wtedy też jakoś dziwnym trafem nie chodzą. Poza tym to jest różnica kiedy ma się jednego kociaka, a dwa (lub trzy bo tak też miałam do niedawna) kiedy w szale zabawy jak tornado przelatują to tu to tam. :wink: mnie szczeniaki nie zniszczyły tak wiele w tak krótkim czasie. pewnie dlatego, że ja na podłodze (z racji posiadania psów od lat) mam niewiele rzeczy i buty chowam etc, ale na półkach, blatach, czy biurku mam wiele rzeczy.
Dory - Pią Kwi 19, 2013 18:42

Moja też nic nie zniszczyła, drapie tylko drapak i kocham ją za to, że jest niskopienna :serducho: Dla mnie koci ideał. Natomiast kotka mojego chłopaka niszczy, rozrabia i potrafi wejść dosłownie wszędzie :] Także tu naprawdę nie ma reguły i zapędy niszczycielskie to zdecydowanie cecha osobnicza, nie gatunkowa.
Nigdy nie wzięłabym kota, który lata jak wiewiórka po szafkach, niszczy i demoluje mieszkanie w zabawie, dlatego też nie chciałam adoptować małego kociaka, tylko wzięłam dorosłego strachliwego tłuściocha :mrgreen:

Devona - Pią Kwi 19, 2013 18:45

Oli napisał/a:
Te moje są niereformowalne, a większość rzeczy została zniszczona jak mnie w domu nie było. Jak jestem to gonię z blatów, po regale wtedy też jakoś dziwnym trafem nie chodzą.
Nie na wszystkie koty działa strofowanie, ja swoim nie pozwalam chodzić po meblach, pakować się do umywalki, jeść ze stołu, potrafię w nocy usłyszeć, że któryś jest tam, gdzie mu nie wolno i gonić. Co z tego, skoro jak nikogo nie ma, to i tak to robią (poznaję np. po śladach w umywalce i później mokrych "łapkach" odciśniętych na blacie czy stole ;) . Jeden kot je wszystko, co znajdzie, nie można nawet na chwilę zostawić go sam na sam z posiłkiem na stole. Drugi obsesyjne zjada folię (najbardziej lubi biodegradowalne reklamówki i z niektórych sieciówek, np. Reserved, Empik, bo np. z Croppa nie rusza :P ), kosmetyki i chemię oraz wszelkie wyroby z ciasta, tylko czeka, aż zaśniemy, wyjdziemy, odwrócimy się na chwilę. Nie ma jednak co uogólniać, mam dwa specyficzne przypadki, wszyscy mi to mówią :P .

Oli napisał/a:
Poza tym to jest różnica kiedy ma się jednego kociaka, a dwa (lub trzy bo tak też miałam do niedawna) kiedy w szale zabawy jak tornado przelatują to tu to tam.
Ja mam dwa i kiedy w szale zabawy "przelatują", to rzeczywiście adekwatnym skojarzeniem jest "tornado" ;) .

Wiadomo, że kot to nie zwierzę dla każdego. Ja z racji trybu życia nie mogłabym mieć psa, bo jest mi trudno wygospodarować czas na spacer rekreacyjny czy regularne uprawianie sportu poza domem (ostatnio w domu też mi nie wychodzi, prawie bez przerwy pracuję), a co dopiero wyprowadzanie kilka razy dziennie. Nauczyłam się "obsługi" moich kotów, nie jest idealnie, niektórych rzeczy wyraźnie nie chcą się nauczyć/oduczyć, ale jakoś przeszłam nad tym do porządku dziennego, a kiedyś kotów nie cierpiałam ;) .

Co do śmierdzących kup, to moim zdaniem żwir drewniany radzi sobie z tym na porównywalnym poziomie, co bentonit. Bardzo drażniący i nieprzyjemny zapach to często efekt podawania zbyt dużej ilości węglowodanów (np. sama sucha karma), zwłaszcza, jeśli to kocie jedzenie zawiera zboża. Na taką kupę nie ma mocnych, nawet 10 cm bentonitu sobie nie radzi ;) . Natomiast na diecie mięsnej praktycznie nie ma tego problemu, bardziej siuśki śmierdzą.

Oli - Pią Kwi 19, 2013 19:22

Devona, dziękuję Ci bardzo za ten post, bo już naprawdę zaczęłam się zastanawiać czy ja coś źle robię lub mam jakieś szatany, a nie koty...

Devona napisał/a:
Natomiast na diecie mięsnej praktycznie nie ma tego problemu, bardziej siuśki śmierdzą.
masz na myśli barf czy puszkową karmę?

Dory napisał/a:
dlatego też nie chciałam adoptować małego kociaka, tylko wzięłam dorosłego strachliwego tłuściocha
ja nie miałam wyboru - chciałam pomóc, na cito trzeba było naszym kociakom znaleźć dom by nie wylądowały w schronisku. mój facet, który koty uwielbia i miał niejednego w domu rodzinnym, powtarza mi, że "to tylko kociaki, przejdzie im. za rok już takie nie będą.", a jak myślę, że tak miałabym mieć przez rok jeszcze to bym ześwirowała... :roll: jeżeli mielibyśmy mieć w przyszłości własnego kota (G będzie pewnie chciał) to tylko dorosłego z adopcji ze znanym temperamentem i charakterem, na innego się nie godzę.
katasza - Pią Kwi 19, 2013 20:01

Ja wiem ze sa rozne koty i tez mnie w nich drazni to ze wszedzie wleza. Tez mam dwa i tez biegaja np.po stole jak sie bawia albo po nas na lozku.
Ale wlazenie na karnisze, sciaganie firanek itd. ... nigdy sie z czyms takim u kotow nie spotkalam.
Kot moze podrapac kanape a pies ja zjesc...wolalabym podrapana :P

Devona - Pią Kwi 19, 2013 20:05

Oli napisał/a:
Devona, dziękuję Ci bardzo za ten post, bo już naprawdę zaczęłam się zastanawiać czy ja coś źle robię lub mam jakieś szatany, a nie koty...
Ja po prostu zaakceptowałam, ale Gizmo mnie "wybrał", stworzyliśmy niezwykłą wieź już pierwszego dnia. Byłam jednak bardzo zmęczona jego silnym przywiązaniem, które skutkowało agresją w stosunku do mnie, gdy się nim nie zajmowałam oraz innych osób (chyba z zazdrości). Dlatego przygarnęłam drugiego kota, Elmo od początku trzymał dystans, dopiero niedawno się otworzył.

Oli napisał/a:
masz na myśli barf czy puszkową karmę?
Mam na myśli barf. Nigdy nie podawałam przez dłuższy czas samych puszek, tak więc nie wiem, czy efekty byłyby podobne. W każdym razie wystarczy moim kotom podać znów suche (zdarza się od czasu do czasu, jeśli muszą zostać pod czyjąś opieką) i od razu czuć różnicę. Nie wspominając o masakrycznym smrodzie po Whiskasie, który ostatnio musiały przymusowo zjeść (a ciężko im szło, normalnie na dobrej jakości puszki reagują, jakby to był co najmniej kawior z szampanem :P ).

Oli napisał/a:
mój facet, który koty uwielbia i miał niejednego w domu rodzinnym, powtarza mi, że "to tylko kociaki, przejdzie im. za rok już takie nie będą.", a jak myślę, że tak miałabym mieć przez rok jeszcze to bym ześwirowała... :roll:
To prawda, że koty bardzo się zmieniają z czasem, chociaż moje po ukończeniu roku wcale się nie uspokoiły :twisted: , dopiero od niedawna są trochę bardziej wyciszone (jeden skończy za miesiąc 4, a drugi jesieniąi 5 lat). Na szczęście nie mogą już robić pewnych rzeczy, ze względu na gabaryty i wagę, ale to chyba jedyne, co je powstrzymuje ;) . Standardowo jednak kociaki są bardziej uciążliwe w stosunku do dorosłych, chociaż ja z czasem tak bardzo pokochałam koty, że nawet nieszczególnie mi wybryki maluchów przeszkadzają. Niestety, niektóre osobniki niszczą wybrane elementy wyposażenia, także po osiągnięciu dorosłości, ale to raczej dotyczy wszystkich zwierząt. Trzeba wyczuć swojego pupila i dostosować mieszkanie do jego "wariactw", wtedy spokojnie da się uchronić to, co jest ważne, przed destrukcją :) .

katasza napisał/a:
Ale wlazenie na karnisze, sciaganie firanek itd. ... nigdy sie z czyms takim u kotow nie spotkalam.
Ja w poprzednim mieszkaniu musiałam ściągnąć firanki, bo Elmo wdrapywał się po nich, ignorowałam to do dnia, gdy spadł z samej góry z hukiem razem z firanką i połamanymi żabkami na podłogę :roll: . Moje koty są z tych dość uciążliwych, ale powiem, że widziałam gorsze przypadki i to wcale nie tak mało :twisted: .
katasza - Pią Kwi 19, 2013 20:07

Inna sprawa ze ja nigdy nie mialam bibelotow na meblach,wiec nie mialy co zwalac. A jak spadla ksiazka to nic jej sie nie stalo.
Dory - Pią Kwi 19, 2013 20:09

katasza napisał/a:
Ale wlazenie na karnisze, sciaganie firanek itd. ... nigdy sie z czyms takim u kotow nie spotkalam.

Kicia mojego P jest w stanie w 2 susach wskoczyć na 2m drzwi bez rozbiegu :wink: Odbija się od podłogi, potem od jednej z tych poprzecznych belek na szybie i jest na górze. Myślę, że karnisz nie byłby problemem, gdyby mogła się zmieścić między nim a sufitem. Po firankach się nie wspina, ale po gobelinie ściennym chodzi jak jaszczurka. Ach, dodam, że i tak jest lepiej, niż gdy była malutka :]



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group