Archiwum - Psiaki XII
Sorgen - Wto Gru 06, 2011 13:36
Tess dlatego pisałam wcześniej tak samo jak nezu a gazie w żelu i taki gaz polecam. Nie ma opcji żeby takim gazem siebie potraktować przypadkiem. Najwyżej nasz pies może trochę gazu poczuć nawet jak daleko strzelimy bo psy mają czuły węch. Ale lepiej chyba żeby trochę pokichał niż żeby miał być pogryziony.
kormoran - Wto Gru 06, 2011 15:44
Sorgen napisał/a: | Tak w ramach sprostowania. Amstaff, pit czy bulwa kopnięcie, uderzenie itp. poczuje doskonale tylko ma je w dupie głęboko. To nie są roboty czy mutanty co bólu nie czują Czują ból porównywalnie jak inne psy ich gabarytów tylko były hodowane do walki i do nie okazywania bólu właśnie. Piszę żeby zwolennikom kopania w obronie nie przyszło do głowy że w wypadku bullowatych to się trzeba do kopa przyłożyć "bo i tak nic nie czuje". |
Przepraszam, że użyłam zbyt dużego skrótu myślowego .
Mój pies jest bardzo wrażliwy na wszelkie operacje nogami. Można go okładać rękami i nic nie poczuje, wystarczy nogą delikatnie dotknąć jego ogona i odgiąć go w dół - poczuje się skatowany i będzie zastraszony do końca dnia .
(Żeby nie było, tutaj również użyłam skrótów myślowych, nie katuję psa, a odginania ogona używałam bardzo rzadko i tylko w ekstremalnych sytuacjach. Pozwalało to uniknąć bójki, bo czasami mój był prowodyrem^^')
Sorgen napisał/a: |
W wypadku bullowatych rozdzielanie jest myślę że łatwiejsze niż rozdzielanie innych psów bo one nie kąsają na oślep jak np. owczarki niemieckie. Łapią i trzymają przez co łatwiej zasłonić takiemu psu oczy lub go podnieść za tylne łapy. |
Nie wiem jak działają prawdziwe-rasowe bullowate (z wyjątkiem bullterierów - idealne psy do spotkania na spacerze ), natomiast pseudo amstaffy zmieszane z burkiem wioskowym występują u nas nagminnie.
Kiedyś jeden, oczywiście bez smyczy i kagańca rzucił się na mojego. Strasznie się wystraszyłam wtedy, bo ten pies miał już na swoim koncie kilka małych kundelków i pudelków. I pan "właściciel", po tym jak stało się to możliwe, zasadził pieskowi kopa pod żebra i zaczął się z nim szarpać żeby go odciągnąć. Miał problem przez wywiniętą kolczatkę dla słoni Nie wiem czy potem bulla bolał ten kop, ale wiem, że nie zrobił na nim żadnego wrażenia, jedynie przeraził mojego psa, bo to nie było lekkie.
Ale generalnie to ten "amstaff" był cieniasem. Góra mięśni, a żadnej techniki .
Sytuacja z innej beczki - chodzi u nas taki dziadek-żulek, który dostał od kogoś bullowatego psa. Pies nie przypomina żadnej rasy bullowatej, w ogóle wygląda niepozornie, natomiast jest CHODZĄCĄ MASZYNĄ DO ZABIJANIA. Dziadek, mimo wypitych jaboli, jest odpowiedzialnym właścicielem, pies chodzi zawsze w kagańcu, na smyczy i omija wszelakie psy z daleka. Niestety, kiedyś mu się z tej smyczy zerwał kiedy przechodziłam z moim... Borze, w życiu nie widziałam takiego psa w akcji, poturbował mojego z siłą rozjuszonego byka, a był w kagańcu Cała sytuacja trwała może minutę, po której psy zareagowały w końcu na nasze wrzaski. Rozdzieliły się i krokodyl wrócił do właściciela. Dziadek mnie potem bardzo przepraszał, ale przecież to nie jego wina, że pies okazał się silniejszy od smyczy. Moim zdaniem jest odpowiedzialnym właścicielem, któremu udało się zapanować na psem bez kopania i nie mam do niego kompletnie pretensji o tamtą sytuację, bo każdemu mogło się zdarzyć. Cieszę się też, że działo się to tak szybko, że nie zdążyłam zasłonić psa nogami, bo biegł z takim impetem, że na pewno miałabym połamane. Tylko mój Bogdan od tamtego czasu, nie wejdzie na pole jeżeli tamten pies był tam wcześniej. Ale pracujemy nad tym
Co do psa agresywnego w kagańcu - taki pies, może zrobić bardzo dużą krzywdę innemu psu, jeżeli opanował techniki bójek w kagańcu Prawda jest taka, że (przynajmniej u mnie w mieście) nikt nie prowadza psów w kagańcach, poza bullami. Jeżeli mój pies będzie w kagańcu i podbiegnie do niego agresor - pies nie ma szans na obronę. Dlatego ja mu nie zakładam. A autobusów i tak się boi .
W ogóle - zazdroszczę wam, że możecie się wściekać na "tych wstrętnych podbiegaczy co to się kręcą pod nogami i chcą bawić z moim psem", ja się wściekam na kretynki-właścicielki co to widząc mojego biorą swoje Puszki pod pachę i uciekają w popłochu
A mój pies naprawdę nie jest agresywny do innych, zwłaszcza małych .
Przez to zostają nam tylko panowie z psami, którzy: mają duże psy i są facetami (mój od małego bał się mężczyzn i był do nich dość agresywny). W sumie może to i dobrze, bo pies nauczył się, że facet nie znaczy niebezpieczeństwo, tylko facet=pies do bawienia i teraz mogę go już puszczać do nich bez obaw .
Dziwi mnie też jedna rzecz - nienawiść do podbiegaczy, bo mogą pobrudzić. Wystarczy ubranie robocze do obsługi psa i po problemie .
Ninek napisał/a: | Mnie najbardziej irytują właściciele. Ot, chociażby to, że ide z trzema psami, wszystkie na smyczach. Pędzi do nas shih tzu - Vega nienawidzi tych psów i gdyby była luzem to z pieska zostałoby futerko. Trzymam ją przy samej nodze, wrzeszcze do właściciela, żeby zabrał kundla, a on stwierdza, że on chce sie tylko pobawić. W takich sytuacjach mam ochote zabić i to nie psa, a właściciela. Ostatnio po prostu olałam sprawe i nie trzymałam Vegi na dystans. Właściciel bardzo sie zdziwił, że moje ostrzeżenia okazały sie prawdziwe i szczotka uciekła z piskiem |
Ja tak robię od zawsze . Wychodzę z założenia, że właściciele psów to debile, więc niech chociaż pies się nauczy, że mój się odgryzie. Mówię tu głównie o psach-ruchaczach, które upodobały sobie mojego. Chyba przez te długie włosy .
sachma napisał/a: | Ninek, nie wiem co w Lennym może być takiego że go psy atakują, na wspólnych spacerkach nie ma takiego kłopotu. A psy podbiegające? podbiegnie obwącha, Lenny zachęca do zabawy, a tu bach i z zębami mi na psa. |
Pudle to bardzo często takie ruchacze Przyjmują typową postawę ruchacza, która np na mojego psa działa jak płachta na byka. Może to to .
Aha, jeszcze tak a propos gazu.
Na polu, na którym chodzę z psem, grasowała niedawno pewna babcia. W sumie babsko. Owo babsko za cel istnienia postawiło sobie perfidne szczucie swojego małego kundelka na inne psy, z reguły duże, typu owczarek. Wiadomo, nawet najświętszy owczarek kiedyś się wkurzy... Co potem robiła babcia? Biegała na obdukcję z psem i ścigała ludzi po sądach.
True story. Znam jednego pana, któremu przydarzyła się taka niespodzianka i byłam w szoku, bo jego pies to wzór opanowania, wyszkolenia i cnót wszelakich .
Z gazem więc też lepiej uważać, bo nieumiejętnie się psiknie, a potem można latać po sądach.
Sama też bym wolała, żeby mi ktoś psa odgonił kopem czy kijem, niż psikał w niego gazem. Chyba bym wtedy pobiła taką osobę.
Moim zdaniem najlepszą metodą dla właścicieli "psich ofiar" etc, jest zakup drugiego, dużego psa, który będzie go bronił .
furburger - Wto Gru 06, 2011 16:01
eee dziś obroniłam się nogą przed psem, nie kopnęłam go ale podniosłam na całe szczęście bo ugryzł buta nie mnie w nogę...
Szłam z Damianem (bez psa) do auta i nagle podleciały jakieś dwa małe wypierdki i się zaczęły na nas rzucać jeden Damiana ugryzł w łydkę, mnie też chciał ale ugryzł w buta o_O odgoniliśmy je śnieżkami bo nic innego nie skutkowało
Oli - Wto Gru 06, 2011 16:09
Viss napisał/a: | mówiłaś, że na 100% nie jest całkiem ślepa. | mówiłam, że w to nie wierzę, ale po identycznej diagnozie dwóch okulistów (dr Garncarz i dr Łobaczewska) musiałam w to uwierzyć jeden i drugi wet powiedział, że ona nic nie widzi, a jej ślepota jest pourazowa.
furburger napisał/a: | a co jeśli pies w każdym kagańcu się dusi, wyrywa i próbuje go ściągnąć w każdy możliwy sposób? | to znaczy, że nie jest nauczony w nim chodzić w nim tak jak dziewczyny napisały - fizjologiczny może wywołać zupełnie inną reakcję.
Lazanka napisał/a: | a "mądry i rezolutny" właściciel burka na to "ale mój tez lubi piłeczkę" - nosz k... - to mu kup a nie psuj zabawę innym! | na takie gadki trzeba mieć dobre i zabawne odpowiedzi - rozładowują wiele sytuacji np. tak, to jaki pańcio niedobry, że psy nie zabrał piłki ze sobą? i uśmiech nr 5 do tego
Sorgen napisał/a: | Ogólnie zauważyłam że ludzie bardziej się jej boją jak idzie na smyczy w kagańcu niż jak idzie na smyczy bez kagańca. Tu właśnie wychodzi myślenie społeczeństwa że jak pies w kagańcu to już psychopata | to samo jest z moją Korą, która muchy nie skrzywdziła nawet przez 12 lat jakie jest u mnie, a jak ma kaganiec to dodatkowo patrzy spode łba, bo jest niezadowolona, a ludzie się jej boją.
Ninek napisał/a: | Ostatnio po prostu olałam sprawe i nie trzymałam Vegi na dystans. Właściciel bardzo sie zdziwił, że moje ostrzeżenia okazały sie prawdziwe i szczotka uciekła z piskiem | ja tak raz zrobiłam z Duszkiem, tzn. szedł za nami pies samiec, który koniecznie chciał się witać z Bierką, a niestety Duś zdenerwowany faktem, że to samiec i drugim faktem, że dwa pozostałe moje psy to JEGO suki (pal sześć, że kastrowane ). Z Bierką nie da się szybko odejść, a pies reagował na moje odejdź i fe, ale równie bardzo chciał wąchać dziewczyny, właścicielka daleko, oczywiście woła bezskutecznie psa, więc się zatrzymałam i czekam, babka nie podchodzi, tylko nadal woła, pies na idź nie reagował, a że była to 1 w nocy to nie chciałam się drzeć na babkę, więc popuściłam smycz Duszkowi, nawet do psa nie dobiegł, jego warkot wystarczył by pies zrozumiał, że nie życzymy sobie jego obecności. Jednak drugi raz raczej czegoś takiego nie zrobię, bo wcale nie byłam zadowolona z pozwolenia Duszkowi na odgonienie psa.
kormoran napisał/a: | Sama też bym wolała, żeby mi ktoś psa odgonił kopem czy kijem, niż psikał w niego gazem. Chyba bym wtedy pobiła taką osobę. | a pomyślałaś o tym, że psa można kijem lub kopem poważnie uszkodzić? wtedy rozumiem, że byś nie miała pretensji
Nakasha - Wto Gru 06, 2011 16:30
Nemo jest właśnie typem podbiegacza. Oczywiście zawsze się pytam, czy psy mogą się zapoznać. Gdy Nemuś widzi innego psa, cały chodzi z radości i ekscytacji, wysyła mnóstwo CSów, zanim podbiegnie kilka razy zatrzymuje się i przypada do ziemi, zaprasza do zabawy, a gdy już jest blisko psa, wylizuje go po pysku i robi "ukłony". Zdecydowana większość psów jest zadowolona i się z nim bawi - a niektóre, szczególnie starsze, po prostu go ignorują. Jedna starsza suczka ONka tylko raz na niego spojrzała - Nemo pisnął i uciekł mi pod nogi. Gdy jest zbyt namolny, zdarza się, że inny pies warknie, wtedy Nemo od razu odchodzi. Większość świetnie na niego reaguje i razem się ganiają. Być może dlatego, że to jeszcze szczeniaczek, chociaż zazwyczaj jest już większy od spotykanych psów.
Właściciele tych psów też są zadowoleni i w kółko słyszę "ale śliczny! ale słodki! ale z niego wyrośnie piękny pies! ale wesoły! a jaki uroczy! a jak słodko zaczepia! a jak się ładnie bawi! a jaki grzeczny!" i znowu "jaki słodki".
Wyjątkiem są yorki i yorkopodobne, te wystarczy że zobaczą Nemo kilkanaście metrów dalej, od razu zaczynają jazgotać i szczerzyć zęby.
Nala jest bardziej powściągliwa, jej pies naprawdę musi się spodobać aby aż tak żywiołowo się z nim ganiała.
Więc do tej pory nie zdarzyło nam się, aby podchodzący do nas pies był agresywny. A jeśli był zbyt nachalny (jak jeden jamnik ruchacz ), zasłonięcie ciałem i odgonienie podniesionym głosem skutkowało.
sachma - Wto Gru 06, 2011 16:46
kormoran napisał/a: | Dziwi mnie też jedna rzecz - nienawiść do podbiegaczy, bo mogą pobrudzić. Wystarczy ubranie robocze do obsługi psa i po problemie . |
jak się wybierasz np na rozmowę kwalifikacyjną i lecisz przez park skrótami, to jakoś ciężko wyskoczyć w ubraniu roboczym
Mój pies na spacerze brudzi mnie do kolan (Dino nie brudzi wcale! mogę iść z nim na spacer w białej kiecce i szpilach - wracam czysta!) Lenny przynosząc piłkę skacze, dlatego spodnie mam zawsze "robocze" ale kurtkę ciepłą mam jedną i nie lubię po każdym spacerze ją prać, bo ktoś nie potrafił zapanować nad swoim psem, który witając się ze mną zostawił mi ślady łap na cyckach
kormoran napisał/a: | Pudle to bardzo często takie ruchacze |
Lenny jest ruchaczem ale on potrzebuje bliższego poznania zaczyna dominować dopiero po kilku minutach zabaw, wtedy widzę już jak się zaczyna ustawiać.. a ja się zaczynam robić czerwona ze wstydu tylko co ja mogę? nic nie pomaga - nie mam pretensji jeśli jakiś pies wtedy go przydusi do ziemi i pokaże że tak nie wolno, ale żaden tego nie robi w większości te łagodne to ciapy, które tylko patrzą "a te kudły to co robią?! "
sachma - Wto Gru 06, 2011 16:55
żeby nie było że nic nie robię! Jak Lenny zaczyna kryć inne psy, mówię "fe" i kończymy zabawę, po kilku minutach odsiadki przy mnie i obserwacji jak psy się fajnie bawią, Lenny wraca do zabawy, ale znów po chwili próbuje kryć (ostatni spacer.. wcześniej po jednej odsiadce odpuszczał, ostatnio do póki miał możliwość to krył..) więc znów "fe" i znów odsiadka.. i tak w kółko..
Kasik - Wto Gru 06, 2011 17:53
Lazanka napisał/a: | Ja na takich właścicieli mam sprawdzoną metodę. Proszę żeby odwołali psa a jak nie działa to krzyczę w ich kierunku że zaraz spuszczę ze smyczy swoją sukę.
Plus "groźnie wyglądających" psów . |
No właśnie. A ja chodzę czasem z labem. Jakbym powiedziała, że go spuszczę, to ciekawe, kto by mnie poważnie potraktował. Pomijając też właśnie to, że laby absolutnie warunków do walki nie mają i po prostu boję się podbiegacza-agresora.
kormoran napisał/a: | W ogóle - zazdroszczę wam, że możecie się wściekać na "tych wstrętnych podbiegaczy co to się kręcą pod nogami i chcą bawić z moim psem", ja się wściekam na kretynki-właścicielki co to widząc mojego biorą swoje Puszki pod pachę i uciekają w popłochu |
A czy każdy musi mieć ochotę/akurat czas, by ich pies bawił się z obcym psem? A może jest małym wkurzaczem-szczekaczem i denerwuje inne psy, więc właściciel unika konfrontacji?
Oli - Wto Gru 06, 2011 17:59
Kasik napisał/a: | A może jest małym wkurzaczem-szczekaczem i denerwuje inne psy, więc właściciel unika konfrontacji? | jakikolwiek właściciel nie miał by powód, ma pełne prawo nie życzyć sobie kontaktu z psem i należy to uszanować. U mnie na osiedlu jest kilka osób, których nie lubię i nie chcę by nasze psy się bawiły, bo dla mnie to żadna przyjemność stać z kimś, czy spacerować kto mnie wnerwia. Mamy swoich psich znajomych, którzy są w porządku i uważam, że mam prawo do takich "zachcianek". Kiedyś znajoma oburzała się na babkę, która nie życzyła sobie zabawy z jej psem, bo był świeżo od fryzjera i nie chciała by się ubrudził. Jak dla mnie miała święte prawo tak sobie życzyć, bo wydała kasę, czy cokolwiek innego, ma w każdym razie do tego prawo.
Sorgen - Wto Gru 06, 2011 18:01
Taaa ja uwielbiałam takie pieski co to nawet do zabawy się palą i podbiegają akurat wtedy jak od 30 minut moja suka się do kloca zbierała a mnie się do pracy spieszyło. A moja sucza wtedy zupełnie o kupsku zapomina i kolejne minuty łażenia a czas leci.
Ninek - Wto Gru 06, 2011 18:04
Kasik napisał/a: |
kormoran napisał/a: | W ogóle - zazdroszczę wam, że możecie się wściekać na "tych wstrętnych podbiegaczy co to się kręcą pod nogami i chcą bawić z moim psem", ja się wściekam na kretynki-właścicielki co to widząc mojego biorą swoje Puszki pod pachę i uciekają w popłochu |
A czy każdy musi mieć ochotę/akurat czas, by ich pies bawił się z obcym psem? A może jest małym wkurzaczem-szczekaczem i denerwuje inne psy, więc właściciel unika konfrontacji? |
Mysle, że tu chodzi raczej o uciekanie w popłochu żeby nic dziuni pieska nie zjadło
Oli - Wto Gru 06, 2011 18:06
Ninek napisał/a: | Mysle, że tu chodzi raczej o uciekanie w popłochu żeby nic dziuni pieska nie zjadło | a co w tym złego? ja mam dużego psa i drugiego bardzo żywiołowego i nie widzę nic dziwnego w tym, że ktoś posiadający małego psa może się bać o niego. lepiej zapobiegać niż potem lamentować lub... musieć kopać
Kasik - Wto Gru 06, 2011 18:09
Ninek napisał/a: | Mysle, że tu chodzi raczej o uciekanie w popłochu żeby nic dziuni pieska nie zjadło |
Wiesz, samej mi się zdarzało to z moim 3,5kg jamnikiem, a nie uważam się za dziunię Jak już pisałam, po prostu bałam się, że mój pies będzie narażony na uraz, bo drugi pies jest duży i niekoniecznie delikatny, albo w kagańcu - nie wiem co w tym dziwnego, no. Parę razy zdarzyło się, że jakieś bydle przygniotło ją kagańcem do ziemi (nawet nie w złych zamiarach - po prostu obwą:cenzura:ąc, a moja suka miała zwyczaj od razu poddawania się i pokazywania brzucha), i zapewniam, że nie jest to komfortowa sytuacja.
Ninek - Wto Gru 06, 2011 18:10
Oli napisał/a: | Ninek napisał/a: | Mysle, że tu chodzi raczej o uciekanie w popłochu żeby nic dziuni pieska nie zjadło | a co w tym złego? ja mam dużego psa i drugiego bardzo żywiołowego i nie widzę nic dziwnego w tym, że ktoś posiadający małego psa może się bać o niego. lepiej zapobiegać niż potem lamentować lub... musieć kopać |
Dla mnie chore jest izolowanie psa od każdego innego psa.
Poza tym nigdzie nie jest napisane, że uciekają od psów luzem ani nic podobnego. Więc wnioskuje, że zwiewają jak w ogóle zobaczą psa na horyzoncie.
Kasik - Wto Gru 06, 2011 18:11
Ninek, może byś zrozumiała, jakbyś miała takie małe, trzęsące gówienko, które boi się własnego cienia, a maksimum jego odwagi to dołączenie się do obszczekiwania psa, który idzie 500m dalej Mój pies sam unikał dużych psów, nawet na smyczy i omijała je szerokim łukiem. Więc w sumie nawet nie musiałam za bardzo jej izolować - sama to robiła. Nic dziwnego, skoro 90% psów dla niej to były olbrzymy.
|
|
|