To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Myszki

mikuś - Pią Lis 12, 2010 11:35

tak już jest
Mangusta - Pią Lis 12, 2010 12:19

toś powiedziała dziewczyno. nie "tak już jest" tylko nie puszczaj szczurzycy z myszą, bo niedługo szczurzyca będzie mieć obiad mięsny.
Anonymous - Pią Lis 12, 2010 15:18

Bernadeta napisał/a:
Wchodzę na forum PMC i jakoś nie widzę,żeby tam "hodowle leżały i kwiczały" ,nie mam pojęcia skąd masz takie wieści.

ale mi chodzi o to co marla napisala.

w hodowli myszy NIKT nie panuje nad tym co sie dzieje z tymi myszami po tym jak wyjda z hodowli. Poza tym, hodowczynie namawiaja 12 letnie dziewczyny do zakladania hodowli ;)
na wystawie spokojnie mozna podejsc i kupic mysz taka jak ci sie podoba, bez jakich kolwiek pytan ze strony 'sprzedajacego'. Nikt mi nei wmowi ze to jest profesjonalne podejscie.

kaś - Pią Lis 12, 2010 17:04

Po części się zgadzam, po części nie. Są różni hodowcy i różne podejścia, nie wierzę że zlustrowaliście każdego. Zgadzam się z tym, że u szczurowych jest nałożony ogromny nacisk na to do kogo pójdą maluchy, ale też macie o wiele mniej miotów niż myszowi.
Zasadniczo, u myszowych zdecydowanie bardziej stawia sie na doskonalenie odmian, typu i rasy, a u szczurowych na zdrowie i charakter.
Jeśli chodzi o myszy, to niestety najważniejsze żeby była dobra pod względem wystawowym i to nie jedna, a cały miot. Czysta praca hodowlana w sumie.


Zalezy z której strony na to spojrzeć, czy skupiamy się na sukcesie hodowlanym, czy bardziej na (brzydko to ujmę, nie zrozumcie mnie więc źle, ale nie wiem jak to ująć) produkcji pupilków.

Jeśli chodzi o sprzedaż na wystawach, to faktycznie mam ku temu wiele zastrzeżeń, ale generalnie przed zakupem prowadzone są rozmowy z potencjalnym nabywcą, ale też nie w takim stopniu jak u szczurowych.

Co do namawiania do założenia hodowli, to założyć ją można po ukończeniu 18 roku życia, także nie wiem skąd te informacje.

Także to naprawdę zależy od punktu siedzenia.

Sorgen - Sob Lis 13, 2010 15:16

A co stoi na przeszkodzie żeby u myszy było mniej miotów? Przecież wiatropylne samice nie są.
Do tego wybacz ale prawdziwa praca hodowlana polega na takim doborze rodziców aby młode były nie tylko piękne wystawowo ale i zdrowe. W psach rasowych takie podejście jest od dawna, czemu u myszy takiego nie ma? Na co mi mysz, nawet najpiękniejsza jak ją szlag trafi po pół roku?

Layla - Sob Lis 13, 2010 15:18

Cytat:
Do tego wybacz ale prawdziwa praca hodowlana polega na takim doborze rodziców aby młode były nie tylko piękne wystawowo ale i zdrowe
Amen. Przecież już chyba lepiej, żeby myszy było mniej, ale zdrowsze. Poza tym większość hodowców nie dostaje informacji zwrotnych od właścicieli (skoro sprzedają myszy np. na wystawach to się nie dziwię), więc nawet mogą nie wiedzieć, że mysz zmarła na nowotwór w wieku pół roku. I ciągną linię bo "ładna" :roll:
Sorgen - Sob Lis 13, 2010 15:25

Akurat z tego co obserwuję u hodowców myszy to nawet gdyby dostał hodowca taką informację to by prowadził linię dalej "bo ładna" właśnie.
Z takim podejściem jakie reprezentuję większość hodowców to proponuję figurki zbierać i je wystawiać a nie żywe stworzenia.

kaś - Sob Lis 13, 2010 16:02

Ależ ja się z Wami zgadzam przecież.

Jeśli chodzi o nowotwory, to z moich osobistych obserwacji i domowych statystyk wynika, że jednak nastąpił pewien postęp. Kilka lat temu, większość moich myszy (z jednym czy dwoma wyjątkami) umierało na nowotwór i to przed ukończeniem pierwszego roku życia. Z pierwszej 5. myszy które brałam, z różnych hodowli, jedna ledwo przeskoczyła rok i uważałam ją za staruszkę, bo przecież reszta odeszła dużo wcześniej.
Z biegiem czasu myszy żyją mi coraz dłużej, w lepszej kondycji, guzy zdarzają się (zdarzają się, a nie że są rutyną) tylko u tych które osiągnęły już podeszły wiek, a nie że mi młode myszy chorują.

Fakt, ileż ja mogłam mieć tych myszy, może ze 20 włącznie z labkami które od kogoś ratowałam. Może wtedy miałam pecha, a teraz szczęście.
Zeby potwierdzić moją tezę trzeba by przetrzepać cały związek i tysiące myszy.

Ale dla mnie, jako opiekuna i właściciela, jest to pewna pociecha, że mam teraz myszy w wieku: rok i 5 miesięcy, rok i 4 miesiące oraz rok i 10 miesięcy i są absolutnie zdrowe.
I ja będę się upierać przy swoim, że jednak widzę postęp nie tylko w doskonaleniu ras i odmian, ale również pod względem zdrowotnym.
Chociaż oczywiście mogłoby być stokroć lepiej, również pod względem dopuszczania do rozrodu samców spokojnych, tak aby w standardzie było że samce mieszkają razem.

Mangusta - Sob Lis 13, 2010 17:01

jak byłam nastką to miałam myszy - takie białe w łatki, "chińskie" się na to mówiło wtedy. Najstarsza dożyła mi lat trzech (jak bonie dydy!), przez ostatnie pół roku była praktycznie łysa, ślepa i miała niedowład tylnych łapek. Zdechła ze starości.

wiecie, dla mnie wielką porażką jest już sam fakt, że teraz istnieje amusiowy odłam który też oferuje niby rasowe myszki, a mogę zapewnić że znam źródła z których ta dziewczyna myszy bierze i tam nikt się nie bawi w genetykę bo i po co - większość i tak idzie do węża ;] kupuje myszy za 5zł/szt i sprzedaje z zyskiem i fałszywymi papierami. ot, macie swoje hodowle.

Anonymous - Sob Lis 13, 2010 20:05

Cytat:
Jak nie zachorują na nowotwór to zachorują na coś innego,czemu akurat nowotwory budzą taki sprzeciw.

nacisk na raka u szczurów kładzie się dla tego, że są na niego szczególnie podatne przez to, że pochodzą od szczurów laboratoryjych cośtam cośtam blablablabal nie pamiętam dokładnie. u maine coonów kładzie się nacisk na badania serca, bo są podatne na hccośtam i nie rozmnaża się linii, w których to wystąpiło. jedne rasy psów są podatne na dysplazję i jak wystąpi, to zamyka się linie, inne znowu mają inny słaby punk, który hodowcy starają się wyeliminować. mogłabym tak wymieniać i wymieniać, żeby post był dłuższy, ale mi się nie chce i nie mam profesjonalnej wiedzy. w każdym razie, chodzi o to, że ODPOWIEDZIALNY hodowca dąży do tego, żeby powoływać na świat zwierzęta zdrowe, ładne i fajne i patrzy na ogólne dobro całej rasy, chce ją rozwijać w dobrym kierunku, a nie tylko na czubek własnego nosa jak większość tych od myszy.

yoshi - Sob Lis 13, 2010 21:36

ta wyeliminować albo powiedzieć że pies zginął w wypadku ;) więc sranie w banie nigdzie idealnie nie jest, a zainteresowanie hodowców swoimi szczurami też nie zawsze jest, bo dam sobie rękę uciąć że nie ma hodowcy który wie co się dzieje z każdym szczurem urodzonym pod jego dachem.
Bernadeta - Nie Lis 14, 2010 09:25

marla napisał/a:
chodzi o to, że ODPOWIEDZIALNY hodowca dąży do tego, żeby powoływać na świat zwierzęta zdrowe, ładne i fajne i patrzy na ogólne dobro całej rasy, chce ją rozwijać w dobrym kierunku, a nie tylko na czubek własnego nosa jak większość tych od myszy.


Pięknie to brzmi,tylko ,że teoria ładnie wygląda na papierze,a życie jest jakie jest i wg mnie hodowcy myszek są życiowi w swoim podejściu co oczywiście nie wyklucza tego,że dążą do uzyskania jak najzdrowszych,jak najładniejszych myszek itp itd ,zresztą na forum PMC jest temacik w którym piszą do czego dążą zdaje się,że na myszy info też.
Mangusta napisał/a:
jak byłam nastką to miałam myszy - takie białe w łatki, "chińskie" się na to mówiło wtedy. Najstarsza dożyła mi lat trzech (jak bonie dydy!), przez ostatnie pół roku była praktycznie łysa, ślepa i miała niedowład tylnych łapek. Zdechła ze starości.

I tak sobie właśnie myślę : kaś miała i ma myszki rasowe,ja też mam i to z kilku hodowli i miałam więcej niż jedną myszkę, mogę z własnego doświadczenia pisać moje za i przeciw,a ile osób krytykujących hodowle myszek rasowych ma lub miało w ostatnim czasie i ile myszek i z ilu hodowli ,żeby wypowiadać się tylko krytycznie bez dostrzegania wkładanego przez hodowców wysiłku i mierzyć wszystkich jedną miarą i to złą miarą?

Mangusta - Nie Lis 14, 2010 11:28

tylko co to za wysiłek zapisać się do stowarzyszenia gdzie przyjmują wszystkich i rozmnożyć myszy?
nezu - Nie Lis 14, 2010 12:30

Hodowcy myszy mają w dużej mierze swoje przychówki w nosie.
Taka jest prawda.

Liczy się wyłącznie wygląd, zdrowie to sprawa trzeciorzędnej wagi, jeśli nie dalszej. Głównymi winowajcami takiego stanu rzeczy ze zdrowiem rodowodowych myszy są właśnie hodowcy.
Ot i tyle.
Wystarczy odrobina zbiorowego wysiłku, ale żaden hodowca myszy nie chce się go podjąć.
To nie jest życiowość, to jest zwykłe lenistwo.
I zaznaczam, to cecha nie tylko polskich hodowców.

<edit>
Tak na marginiesie.
Jako dzieciak miałam myszy.
Niestety z zoologa.
Net wtedy raczkował, miłośników było jak na lekarstwo a o hodowcach nie słyszałam.

Mysia żyła prawie 2 lata.
Blusia 2 i pół roku.
Zojka niecałe dwa lata i jedynie ona zmarła z powodu nowotworu.
Najkrócej żyjąca mysz w moim domu nie umarła z powodu raka, tylko zagryziona przez współtowarzyszki.
Miała rok.

To było... czekaj.
14 lat temu?

Jak patrzę na te myszy wtedy i myszy teraz, za głowę się łapię.
A hodowcy myszy nie robią absolutnie nic, żeby wrócić do takiego stanu rzeczy lub choćby się do niego przybliżyć.

Nie twierdzę że wszyscy mysiarze tacy są, ale ci podpisujący umowy, czy sprawdzający stan zdrowia myszy z hodowli to kwestia, brzydko mówiąc, błędu statystycznego.

Fauka - Nie Lis 14, 2010 13:36

Wypowiem się jako hodowca myszy PMC ;)
Obserwuję tendencję rozmnażania myszy masowo, niektórzy mają po 10 miotów na raz, nie wyobrażam sobie by te wszystkie myszy z powodzeniem wydać do dobrych domów i obserwować ich dalsze losy. Myślę że to ma związek z hodowlą Dynamimaus, hodowczyni miała dużo miotów lecz miała też największą wiedzę i wykorzystywała to świetnie, żadna mi mysz od niej nie padła na raka. Jednak nie można zabronić hodowcom tego. Często nakupuje się myszy w podobnym wieku a później na ostatni dzwonek kryje. Co do nowotworu, zależy od linii, są linie z mocną tendencją, są linie zdrowe. Wiele moich myszy w latach 2006-2007 umarło na raka, te starsze dożywały raczej dłużej, zobaczymy jak będzie w nowym pokoleniem chowającym się u mnie. Uważam też że często mają miejsce bezsensowne inbreedy, bo skoro jest dość dużo syjamów z różnych linii to po co inbreedwać? a no dlatego bo skoro jednak ten syjam w hodowli jest to po co brać nowego...? mam trochę zastrzeżeń do funkcjonowania tego, była za zakazaniem sprzedawania myszy na wystawach bo zo za różnica miedzy giełdą a wystawą? jednak to spotkało się z oburzeniem bo na wystawie najwięcej myszy "schodzi". Jednak hodowcy mają coraz większą świadomość, dokłądają większych starań, ma niedługo powstać baza linii nowotworowych, mamy "Czarne kwiatki" czyli listę ludzi podejrzanych więc nie można mówić, że wszystkim to wisi.
Biorąc myszy ode mnie trzeba podpisać umowę kupna-sprzedaży, odpowiedzieć na trochę pytań, daję również książkę w formacie pdf lub drukowanym z najważniejszymi informacjami, co dawać jeźć, w czym trzymać i o jakich wymiarach itp. myszy też dalej obserwują, kaś powinna pamietać jak się przejmowałam losem jej Autentycznej :) miot A wycofałam z hodowlii, nikt z miotu nie został użyty.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group