To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki XII

nezu - Wto Gru 06, 2011 10:27

furburger, a próbowałas z fizjologicznym? Nasza jamniczka w takim biega i o ile na wszystko inne reagowała dosłownie histerią i ciężko było jej dobrać coś odpowiedniego, o tyle fizjologiczny uwielbia.
Ninek - Wto Gru 06, 2011 10:36

furburger napisał/a:
Sorgen napisał/a:
Tu się z Ninek zgodzę, psy agresywne obowiązkowo powinny być na smyczy i w kagańcu.


a co jeśli pies w każdym kagańcu się dusi, wyrywa i próbuje go ściągnąć w każdy możliwy sposób?

Chyba nikt nie oczekuje, że pies pokocha kaganiec od pierwszego włożenia?

U Foxa właśnie tak to wyglądało na początku, jak opisujesz. Ale jak sie ma agresywnego psa, to ma sie OBOWIĄZEK nauczyć go chodzić w kagańcu.
U Foxa trwa to już dłuuugo, postępy robi malutkie. Ale nigdzie sie nam nie spieszy.

Sysa - Wto Gru 06, 2011 10:37

furburger napisał/a:
Sorgen napisał/a:
Tu się z Ninek zgodzę, psy agresywne obowiązkowo powinny być na smyczy i w kagańcu.


a co jeśli pies w każdym kagańcu się dusi, wyrywa i próbuje go ściągnąć w każdy możliwy sposób?

Poznałam kobietę, która wychodzi ze swoim agresywnym cane corso (zagryzł psa na szkoleniu :shock: ) o 4 rano i w nocy, żeby nikogo nie spotkać.

Nakasha - Wto Gru 06, 2011 10:38

furburger, psa można przyzwyczaić do kagańca. ;) Chyba nie ma psa, który od razu lubiłby kaganiec.
Lazanka - Wto Gru 06, 2011 10:44

Sorgen napisał/a:
Tu się z Ninek zgodzę, psy agresywne obowiązkowo powinny być na smyczy i w kagańcu.

Amen. Agresywny pies to powinien być problemem właściciela - nie otoczenia! Ja nigdy nie kopnęłam psa i ogólnie nie zamierzam (bo zwyczajnie uważam to za działanie zbyt drastyczne - choć nie mogę mieć 100% pewności co bym zrobiła gdybym znalazła się w sytuacji w której byłabym przekonana ze moja psica nie przeżyje spotkania z danym psem a drugiego właściciela niet lub udaje ze nie widzi). Ostatnio natomiast postanowiłam wreszcie nabyć gaz bo zwyczajnie mam dość - raz ze na osiedlu ktoś puszcza samopas agresywna sukę która poluje na moja (ok - jest podobnych gabarytów wiec niby nie ma tragedii ale może jak dostanie raz gazem to zmieni sobie obiekt do prześladowań) a dwa ostatnio jacyś gówniarze szczuli na nas swoja amstaffkę - moja 12kg sierota zwyczajnie nie miałaby najmniejszych szans szans :/

Sorgen napisał/a:
Pies nieagresywny ma być na smyczy lub jak jest luzem to w kagańcu (nie w halti które kaganiec udaje) i problemów by nie było.


Ehh - to prawo jest fajne tylko ma jedno ale do mnie - jak się bawić w rzucanie piłeczki z psem w kagańcu :) Na wiele okazji (mimo ze Iskra to ciamajda) mamy porządny fizjologiczny kaganiec. Jednak Iskier to takie dziwne stworzenie które jeśli "nie zajmie jej się głowy" biega chwilkę a potem ryje doły :/ Najskuteczniejszym sposobem na wybieganie jej jest piłeczka właśnie :)Przez większość roku chodzimy wiec na piłeczkowanie na lotnisko - jednak teraz jak szybko robi się ciemno zaczęliśmy użytkować osiedlowy placyk (w parkach jej nie spuszczam bo to nie ma sensu). Inna rzecz ze Iskra jest "mało towarzyska" (= piłka zawsze wygra z obcym psem - chyba ze pies podlezie na mniej niż 1,5-2 metry od nas), ma bardzo przyzwoite przywołanie (w 100% zwyczajnie nie wierze - pies to nie robot ;) ) No i ja ja spuszczam tylko w określonych miejscach gdzie "zajmuje jej głowę" - poza tym sucz łazi na smyczy bo zwyczajnie ja czuje się tak lepiej i pewniej.


A skoro juz narzekamy - mnie nieagresywne podbiegacze oczywiscie irytuja ale nie na tyle by zrobic cos wiecej poza opieprzeniem wlasciciela ;) Natomiast maksymalnie dobijaja mnie ludzie ktorzy uwazaja ze moj pies ma sie dzilic zabawkami z obcym psem. Uwielbiam (a spotyka nas to nagminnie) sytuacje kiedy rzucamy sobie piłeczkę (na lotnisku zazwyczaj - gdzie jest nieformalny, ogromny wybieg dla psów) i podbiega obcy pies. Wtedy oczywiście z dalszego rzucania nici - piłka do kieszeni, Iskra przywołana i znudzona (bo ok przywitać/zapoznać z psem to ona się może ale potem to ona chce swoja piłeczkę). Mowie do właściciela żeby zabrał psa bo my rzucamy piłeczkę (a zabawka to zawsze jest potencjalny powód do psiej scysji - np Iskra psu mniejszemu lub podobnych gabarytów za probe odebrania piłeczki zrobi awanturę - dużo większych się boi wiec tylko będzie łazić i piszczeć i czuć się nieszczęśliwa - a niby czemu ma tak być skoro to jej piłka!?) - a "mądry i rezolutny" właściciel burka na to "ale mój tez lubi piłeczkę" - nosz k... - to mu kup a nie psuj zabawę innym!

Sorgen - Wto Gru 06, 2011 10:45

Fakt, kaganiec trochę utrudnia zabawę i moja suka jak jest w kagańcu to bawi się tylko z silnymi psami bo sama trochę siły ma i mogłaby mniejszego psa kagańcem trzasnąć. Ale na grubsze zabawy chodzimy na łąki i tam kagańca sucz nie ma.
Delta reagowała histerią na wszystkie kagańce, halti i te weterynaryjne. Kupiłam fizjologiczny wielkości klatki na kanarka :lol: i suka cała happy. Kilka razy na początku starała się go zdjąć ale i tak bez takiego zacięcia jak w wypadku halti.
Sucza świetnie bawi się piłeczką w kagańcu, turla ją sobie po trawniku rozwijając czasem kosmiczne prędkości :lol: U nas ię taka zabawa sprawdza bo Delta i tak nie aportuje.

Lazanka - Wto Gru 06, 2011 10:58

Sorgen napisał/a:
Sucza świetnie bawi się piłeczką w kagańcu, turla ją sobie po trawniku rozwijając czasem kosmiczne prędkości :lol: U nas ię taka zabawa sprawdza bo Delta i tak nie aportuje.


Fajne! Niestety dla Iskry to właśnie aport (a najlepiej jak się uda piłkę chwycić w locie) daje największy "fun" :twisted: . Dodatkowo piłka powinna być piszcząca i miękka żeby wracając można było ją żuć i popiskiwać nią :lol:

AngelsDream - Wto Gru 06, 2011 10:59

Prawda jest taka, że jest milion sytuacji, w których wystarczy napiąć jedynie ramiona, żeby drugi pies poszedł łukiem, ale jak się broni dwumiesięcznego szczeniaka przed psem, którego właściciel, jak się okazało siedzi bardzo daleko i się śmieje, to naprawdę ma się w głowie tylko to, żeby nie doszło do ugryzienia. Inna rzecz, że wiązankę do właściciela psa zapewne pół osiedla słyszało, bo Michał odciągał mnie do tyłu za kaptur/włosy, a szarpałam się nie zgorzej od małych szczekaczy osiedlowych.

Bardzo zmienia podejście to, jakiego psa się ma. Podejście do podbiegaczy, do kagańca, do metod. Jak Baaja atakuje york, skubiąc mu nogi, to uważam bardziej na yorka niż na Baaja... Jak Celara napastuje chart afgański, to drę się na właścicielkę, a psa zasłaniam sobą. Jak otacza mnie sfora cudzych psów, wszystkie luzem, a na czele jest agresywna suka większa dwukrotnie od Celara, to grożę, że ją zabiję tu i teraz... Nie są to fajne sytuacje, zazwyczaj wynikają tylko z tego, że ludzie mają centralnie w tylcu przede wszystkim swojego psa.

Idziemy pustkowiem, słyszę ujadanie z jednej z działek z domem, więc schodzimy ze ścieżki, obchodząc dom łukiem. Nie dlatego, żeby piesek się nie denerwował, bo on i tak ujada zapewne na wszystko. Z powodu naszych chłopaków, niech się nie uczą rozrób na ogrodzeniach.

Luzem oba nasze psy mają kagańce, dla mojego komfortu i spokoju.

Sorgen - Wto Gru 06, 2011 11:04

Delta jest baaardzo nieszczęśliwa jak piłeczka nie piszczy :lol: Piska sobie nią gniotąc do ziemi kagańcem czym raz doprowadziła jakąś panią do spazmów bo myślała że mój pies morderca kagańcem coś żywego katuje :roll:
Ogólnie zauważyłam że ludzie bardziej się jej boją jak idzie na smyczy w kagańcu niż jak idzie na smyczy bez kagańca. Tu właśnie wychodzi myślenie społeczeństwa że jak pies w kagańcu to już psychopata :roll: A my sobie ćwiczymy chodzenie na smyczy w kagańcu tak profilaktycznie kilka razy w tygodniu żeby problemów z takim przemieszczaniem się nie było.

sachma - Wto Gru 06, 2011 11:13

Mój pies w kagańcu chodzi, ale wieczorami mu go ściągam - czuję się bezpieczniej. Zresztą kagańcem może zrobić jeszcze większą krzywdę - a nie będę mu zakładać materiałowego w którym się męczy i nie może ziajać. Ma fizjologa. Nie jest bestią rzucającą się na psy - nie sprowokowany minie innego psa bez zawahania, jednak dla niego prowokacją jest wtykanie nosa w dupę czy próby wejścia pod niego, zetknięcie pysk w pysk i każda próba kontaktu fizycznego. Wyprowadzam go na odludziu, ale na te odludzie muszę jakoś dotrzeć - nie zabieram go do parku w centrum miasta, staram się unikać sytuacji stresowych, bo dla niego "próby ataku" to stres, który później długo z niego schodzi.

Nie zdarzył mi się przyjazny i "bezpieczny" pies , który nie reagował na "fe" czy tupnięcia - bo jak mówiłam, to jest pierwsze co robię, zdarzały się natomiast psy duże i masywne, które chciały stratować Lennego - jasne, powinnam im pozwolić, przecież to łagodne misie, które chcą się tylko przywitać! :| Jeśli drugi pies jest na smyczy to bez obaw pozwalam na przywitanie się, ale pies spuszczony, który dodatkowo nie reaguje na nawoływania opiekuna nie jest psem bezpiecznym, który w razie ataku nie zostanie natychmiast zabrany.
Pies ładnie CSujący również nie zostanie przeze mnie odgoniony - taki zdarzył mi się raz, dosłownie raz, kilka razy zbyt łatwo dopuściłam obcego podbiegacza do Lennego i psisko zostało zaatakowane..

Prawo działa w obie strony - wg prawa KAŻDY pies ma być na smyczy i w kagańcu - nie tylko ten agresywny. Mój pies nie był by w ogóle zagrożeniem, gdyby wszyscy respektowali prawo i trzymali swoje psy na smyczy i nie pozwolili na samowolne podbieganie ich psów do innych.

Kaganiec nie załatwia niczego - pies ma być na smyczy. Bawić się? można na odludziu.

Cytat:
Agresywny pies to powinien być problemem właściciela


chcący się przywitać z każdym pies to też powinien być tylko problem właściciela, a nie mój, z tego powodu że jakiś pies jest słitaśny nie powinnam mieć brudnych spodni, czy obślinione kurtki, bo piesek postanowił się ze mną witać obskakując i obśliniając mnie. Opiekun ma panować nad psem i nie pozwalać na samowolne podejście do innego człowieka czy psa, jeśli ten sobie nie życzy.

Anonymous - Wto Gru 06, 2011 11:16

Przy okazji szukania gazu znalazłam coś takiego -> http://www.artbron.pl/ind...=171&kt=&id=818 . Jakoś średnio chce mi się wierzyć, że to działa...
Lazanka - Wto Gru 06, 2011 11:18

AngelsDream napisał/a:
Bardzo zmienia podejście to, jakiego psa się ma. Podejście do podbiegaczy, do kagańca, do metod.


Ano owszem. Sama to widzę, ze przy poprzednim psie (kundelek 28-29 kg wagi który mimo ze sam bojek nie wszczynał to umiał się skutecznie odgryźć - często zaskakując tym ludzi którzy szczuli na niego własne psy licząc ze to "łatwy" przeciwnik bo był smuklej budowy) dużo mniej "ruszały" mnie podbiegacie - bardziej drażnili właściciele bojący się własnych psów i nie umiejący nad nimi zapanować "gdy już do czegoś doszło". Teraz przy Iskrze (12 kilogramowa ciapa która dodatkowo boi się dużych psów bo była gryziona w schronisku) denerwuję i martwię się więcej ale nadal nie czułabym się uprawniona do przemocy fizycznej wobec psów (za to coraz częściej łapię się na tym, ze chętnie przywaliłabym głupim właścicielom :roll: ) ale tak jak pisałam wcześniej nie wiem jak zareagowałabym w tzw "ostateczności" gdybym na serio myślała ze Iskra nie przeżyje danego "spotkania" z psem.

sachma - Wto Gru 06, 2011 11:19

Ren, bałabym się że wystraszy to też mojego psa.. a nie tylko agresora.
Anonymous - Wto Gru 06, 2011 11:22

No ale serio, co ja mam zrobić w takiej sytuacji? Boję się o Rite, a tu kopnąć nie, gaz pieprzowy nie, odstraszacz nie, to kurde co? Tylko bez jakieś gadaniny o mowie ciała, raz próbowałam, jak to się skończyło, to pewnie niektórzy pamiętają. Nie chcę powtórki.
sachma - Wto Gru 06, 2011 11:24

Ren, odepchnąć nogą - dużo siły nie musisz używać. Butla z wodą rzucona pod łapy, kolczatka rzucona pod łapy agresora.. no nie wiem co jeszcze.. ja odpycham nogą, bo kopnięcie to może za dużo powiedziane.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group