Archiwum - Psiaki XII
Oli - Pon Gru 05, 2011 18:47
Kasik napisał/a: | Przecież to napisałam, dokładnie w tym zdaniu, którego akurat nie zacytowałaś... | wiem dlatego rozwinęłam owo zdanie o kolejne, którego już nie zacytowałaś.
Kasik napisał/a: | życie mojego psa i uratowanie go przed cierpieniem i być może zagryzieniem przez innego, wielkiego psa, jest dla mnie ważniejsze | dla mnie zycie i zdrowie mojego psa jest też najważniejsze, ALE jak widać nie muszę kopać dużych psów by unikać konfliktów.
naprawdę uważacie, że przez te ponad 4 lata mam szczęście?
furburger - Pon Gru 05, 2011 18:54
Oli, ale z Ciebie farciara
ja nigdy nie kopnęłam żadnego psa a mój się co chwile z jakimś gryzł bo drugi za blisko podbiegał
Kasik - Pon Gru 05, 2011 18:56
Oli napisał/a: | naprawdę uważacie, że przez te ponad 4 lata mam szczęście? |
Nie, uważam, że jesteś hipermegasuperświetnym psim psychologiem, którym ja nie jestem i nie zamierzam zostać. Ale jak babcię kocham, naprawdę chciałabym Cię zobaczyć w akcji, w której mówiłabyś wilczurowi atakującemu jamnika króliczego "nie wolno, a fe" Ciekawe, czy w 15 sekund byś zdążyła uratować jamnika. I nie mówię tego złośliwie w tym momencie.
Oli - Pon Gru 05, 2011 19:08
furburger napisał/a: | Oli, ale z Ciebie farciara | dzięki
Kasik napisał/a: | chciałabym Cię zobaczyć w akcji, w której mówiłabyś wilczurowi atakującemu jamnika króliczego "nie wolno, a fe" Ciekawe, czy w te 15 sekund byś zdążyła uratować jamnika. I nie mówię tego złośliwie w tym momencie. | jak już pisałam (matko, czy ja musze się tyle razy powtarzać? ) nie mówię sobie tego spokojnie - to nie jest jedyna rzecz, która robię. Na ogół jest to przede wszystkim obserwacja otoczenia i następnie: widzę psa, przywołuję swoje, zapinam na smycz, Duszek dostaje komendę noga i tak idzie, chociaż napina się i ewidentnie pokazuje swoją postawą jaki to z niego nie jest macho, obserwuję psa idącego w naszym kierunku i jeśli nie podoba mi się jego postawa to zaczyna się od "nie, idź" itp. komendy, jednocześnie trzymam Duszka przy sobie i go sobą w pewnym sensie zasłaniam przyjmując postawę obronną i na pewno nie myślę sobie "o matko zaraz mnie ten zły wilk zeżre", tylko raczej myślę by wyglądać jak najbardziej pewnie i hmm... na niezadowoloną (ciężko mi to jednoznacznie określić) z chęci kontaktu z nami obcego psa. Do rzeczywistego starcia doszło kilka razy i wtedy wrzaskiem lecą komendy typu "nie, zostaw" etc., bo chociażby Duszek (który atakowany wcale nie ucieka a broni się zaciekle) na nie reaguje, co nieraz dało mi te kilka sekund właśnie na złapanie go i chociażby wkroczenie między psy. Fakt, nigdy mi się nie trafił chory psychicznie pies, który by nie umiał czytać wysyłanych przeze mnie sygnałów, ale takich jest bardzo mało na świecie. Wiem to chociażby po labie z osiedla, którego właściciel uważa, że pies jest niereformowalny i jego się nie da wytresować, a jakoś dziwnym trafem moje sygnały rozumie bez zarzutu. To naprawdę nie jest żadna wielka filozofia i zoopsychologia. Polecam serdecznie książkę "Na drugim końcu smyczy" jeśli się jest początkującym, jest cienka, więc nie zniechęca na poczatek.
Kasik - Pon Gru 05, 2011 19:21
Oli, wszystko co napisałaś wiem. I naprawdę, uważam że nie mam jakiejś mega wiedzy, ale z psem na smyczy potrafię sobie radzić. I wiem, jak reagować "dopóki". Sama swojego małego psa też najczęściej brałam na ręce, ale niektóre psy są tak nachalne, że jeszcze dodatkowo na mnie wskakiwały - no halo, nie powiesz, że to jest okej, a ja muszę sobie radzić postawą. No, ale jeszcze - sytuacja diametralnie się zmienia, kiedy np. ścieżka jest wąska - ja wtedy sadzam psa (teraz mówię o labie) po boku drogi, bo mam wtedy nad nim kontrolę (jakbym z nim szła, on by mnie spychał żeby obwąchać psa, a poza tym nie byłabym w razie czego w stanie go odciągnąć na tak małej przestrzeni), zasłaniam go od drugiego psa, gadam spokojnie, nagradzam to, że kontroluje emocje. Ale co mam zrobić, jak ten drugi jest bez smyczy i biegnie pędem, mój pies siedzi spokojnie, widzę, że niby jest okej, ale jak tylko pies się zatrzymał pysk w pysk, zaczęła się walka. Sprowokowana przez psa z którym byłam, tamten pies biegł zadowolony - ale pies z którym szłam, ma swoje jazdy mimo kastracji i nie można przewidzieć, który pies mu się nie spodoba, pomijając jeszcze fakt, że małych psów nie toleruje.
Oli - Pon Gru 05, 2011 19:31
Kasik napisał/a: | wszystko co napisałaś wiem. I naprawdę, uważam że nie mam jakiejś mega wiedzy, ale z psem na smyczy potrafię sobie radzić. | czyli też jesteś hipermegasuperświetnym psim psychologiem!
Kasik napisał/a: | Sama swojego małego psa też najczęściej brałam na ręce | to akurat chyba najgorsze co można zrobić, bo pies na rękach czuje się dwa razy bardziej odważny, a to tylko niewielki krok do pogryzienia właściciela przez atakującego.
Kasik napisał/a: | Ale co mam zrobić, jak ten drugi jest bez smyczy i biegnie pędem, mój pies siedzi spokojnie, widzę, że niby jest okej, ale jak tylko pies się zatrzymał pysk w pysk, zaczęła się walka. Sprowokowana przez psa z którym byłam, tamten pies biegł zadowolony - ale pies z którym szłam, ma swoje jazdy mimo kastracji i nie można przewidzieć, który pies mu się nie spodoba, pomijając jeszcze fakt, że małych psów nie toleruje. | a dlaczego dopuściłaś do kontaktu pysk w pysk? to jest jedna z najmniej grzecznych w psim świecie postaw i pozycji zapoznania. to, że pies siedzi ok, ale ja bym dodatkowo starała się jednocześnie zasłonić swojego psa, zwłaszcza jego głowę i dała znak (gestem, słowny) psy biegnącemu, nawet radośnie, że ma nie podchodzić. taki jest ten lab, o którym pisałam wcześniej - pies idzie na wprost, jak zasłaniam Duszka, to np. po łuku od tyłu stara się do powąchać i moja postawa oraz stanowczo powiedziane "nie, idź" skutkuje bardzo dobrze, a w tym czasie jego właściciel sobie psa woooooła i wooooła i wooooła, a pies ma go w nosie, jednak na moje sygnały postawy i dźwiękowe reaguje i je rozumie.
ja będąc na łąkach czasem wchodzę w wyższą trawę, bo wtedy nie widać Duszka (25kg Kory też nie ), a jedynie mnie i najczęściej jesteśmy omijani.
Kasik - Pon Gru 05, 2011 19:40
Oli napisał/a: | a dlaczego dopuściłaś do kontaktu pysk w pysk? to jest jedna z najmniej grzecznych w psim świecie postaw i pozycji zapoznania. to, że pies siedzi ok, ale ja bym dodatkowo starała się jednocześnie zasłonić swojego psa, zwłaszcza jego głowę |
No właśnie dlatego, że pies biegł jak oszalały, bo tak bardzo chciał się przywitać. Starałam się zasłaniać, wyszło mi to połowicznie, bo nie ukrywam, że nie jest to komfortowa sytuacja, jak biegnie na mnie pies, a ja nie wiem co się stanie. I wiem, że tu był jakiś mój błąd, ale to naprawdę stało się momentalnie, od kompletnego spokoju (więc myślałam, że się tylko obwąchają - bo widzę po nim zazwyczaj, kiedy mogę na to pozwolić - ta agresja na szczęście nie jest częsta, poza tym są psy, które on zna i z którymi chce się witać), nagłe warknięcie i od razu walka... Owszem, może w tej sytuacji nie potrafię sobie radzić, ale właśnie dlatego chodzę z psem na smyczy, a w tej konkretnej sytuacji poprosiłam faceta, by wziął psa na smycz, co on olał - no i miał.
Oli napisał/a: | Kasik napisał/a:
Sama swojego małego psa też najczęściej brałam na ręce
to akurat chyba najgorsze co można zrobić, bo pies na rękach czuje się dwa razy bardziej odważny, a to tylko niewielki krok do pogryzienia właściciela przez atakującego. |
Mój pies był takim trzęsidupkiem, że nawet na rękach nie był odważny Co najwyżej w domu, jak ktoś pukał
kormoran - Pon Gru 05, 2011 19:55
Przepraszam, że się wtrącę, bo na pewno mam mniejsze doświadczenie z psami niż Wy, ale muszę dodać coś od siebie
Oli napisał/a: | Na ogół jest to przede wszystkim obserwacja otoczenia i następnie: widzę psa, przywołuję swoje, zapinam na smycz, Duszek dostaje komendę noga i tak idzie (...)jednocześnie trzymam Duszka przy sobie i go sobą w pewnym sensie zasłaniam przyjmując postawę obronną i na pewno nie myślę sobie "o matko zaraz mnie ten zły wilk zeżre", tylko raczej myślę by wyglądać jak najbardziej pewnie i hmm... na niezadowoloną (ciężko mi to jednoznacznie określić) z chęci kontaktu z nami obcego psa.
Do rzeczywistego starcia doszło kilka razy i wtedy wrzaskiem lecą komendy typu "nie, zostaw" etc.(...) |
Jasne, to jest super metoda i na 99% psów działa. Mojego psa od początku uczyłam komendy "zostaw" i nawet jeśli już się zaczęły gryźć na komendę puszczał. Dawało to jakieś 2-3 sekundy na reakcję moją i właściciela drugiego psa i całkowicie kończyło całą walkę. I tak, uważam, że miałam niesamowite szczęście, bo nie byłam nigdy w sytuacji, kiedy musiałam wybierać "albo ja albo mój pies".
Ale ja mam dość dużego psa, który nie daje sobie w kaszę dmuchać, a dodatkowo przypomina collie, więc jego szyja była nienaruszalna .
Rozumiem jednak, że są ludzie, którzy mają psy strachliwe, małe, albo po prostu takie "psie ofiary", które samym swoim istnieniem prowokują inne do ataku. I że tym ludziom, nawet mimo oczu dookoła głowy, może zdarzyć się konfrontacja. I, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, właściciela agresora nie będzie w pobliżu. Wtedy trzeba jakoś działać, żeby nie dopuścić do ataku. A trwa to ułamki sekund, nie myśli się do końca logicznie i noga jest jak najbardziej "pod ręką" . Sama nie wykluczam użycia siły w stosunku do innego psa, ale raczej tak, żeby nie przeniósł swojej agresji na mnie.
Poza tym, kopnięcie kopnięciu nierówne. Wiadomo, że kobieta ma mniejszą siłę niż facet, a i są psy, które w szale nawet tego kopnięcia nie poczują, np "amstaffy".
Generalnie, sprawa jest nierozwiązywalna i porównałabym ją z kłótniami o strzelanie do psów w lasach. Jedni uważają, że to biedne, zagubione pieski, które marzną w ciemnym lesie, a drugich te biedne pieski goniły. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, stara prawda, ale jakże prawdziwa .
Oli - Pon Gru 05, 2011 20:15
Kasik napisał/a: | a w tej konkretnej sytuacji poprosiłam faceta | ja już przestałam facetów prosić kobiety proszę, w stosunku do facetów mam poirytowany ton i żadnego proszę, bo to nie działało nigdy. po zabraniu psa jednak zawsze pada dziękuję.
kormoran napisał/a: | Wiadomo, że kobieta ma mniejszą siłę niż facet, a i są psy, które w szale nawet tego kopnięcia nie poczują, np "amstaffy". | no ja akurat mam dużo pary w nogach a co do amstaffów to tutaj poleca się właśnie m.in. podnoszenie tylnych nóg, chociaż do tego też trzeba mieć siłę, by psa utrzymać i nie oberwać zębami w nogi.
kormoran napisał/a: | Generalnie, sprawa jest nierozwiązywalna | to też napisałam wcześniej, ale zostało odebrane jako niechęć do dyskusji
Sorgen - Pon Gru 05, 2011 21:04
Tak w ramach sprostowania. Amstaff, pit czy bulwa kopnięcie, uderzenie itp. poczuje doskonale tylko ma je w dupie głęboko. To nie są roboty czy mutanty co bólu nie czują Czują ból porównywalnie jak inne psy ich gabarytów tylko były hodowane do walki i do nie okazywania bólu właśnie. Piszę żeby zwolennikom kopania w obronie nie przyszło do głowy że w wypadku bullowatych to się trzeba do kopa przyłożyć "bo i tak nic nie czuje".
Moja suka potrafi mnie pokazać że ją coś bardzo boli po czym u weta udaje że wszystko cacy, można ją macać, ściskać i nic. Niestety strasznie to diagnozy wszelkie utrudnia
W wypadku bullowatych rozdzielanie jest myślę że łatwiejsze niż rozdzielanie innych psów bo one nie kąsają na oślep jak np. owczarki niemieckie. Łapią i trzymają przez co łatwiej zasłonić takiemu psu oczy lub go podnieść za tylne łapy.
Bel - Pon Gru 05, 2011 21:20
Bo Olimpia jest na tyle świetnym psim psychologiem, że nie rozumie jednego : Pestka jest dosłownie psim inwalidą. Psy to zwierzęta, które wyczuwają słabość danego osobnika. I nie pojmuję jednego: Pestka zawsze będzie ofiarą. Jest słabym ogniwem. Idealnym do tego, aby nawet najspokojniejszy pies chciał się na nią rzucić. Ale zapewne ja, rasowy sadysta kopiący psy w parkach się mylę. I nie daj boże w trakcie ataku wezmę ją na ręce. Najlepiej czekać aż mi psa zagryzie jakiś inny, ja w trakcie powinnam mówić stanowczo "a fe piesku a fe, nie ładnie jest gryźć". I nie rozumie tego, że pies w dupie za przeproszeniem ma mnie, centralnie gapi się na Pestkę i na nią napiera. Wiesz jakie sygnały mogę dać psu, który ma wzrok wbity na wysokości moich nóg i nie zwraca uwagi na jakiekolwiek inne przesłanki?
Anonymous - Pon Gru 05, 2011 21:21
Jak już jesteśmy przy takim temacie, to czy mógłby ktoś polecić jakiś gaz pieprzowy?
furburger - Pon Gru 05, 2011 21:22
a ja coś słyszałam że już jest zakaz używania gazu
Bel - Pon Gru 05, 2011 21:27
Ano właśnie. Gaz pieprzowy dla człowieka jest szkodliwy a co dopiero dla psa, który ma 100x bardziej wyostrzony węch. Bardziej psa można "uszkodzić" gazem niż odpychając go nogą
sachma - Pon Gru 05, 2011 21:28
Biegnący na mnie pies, który nie reaguje na "fe" czy tupnięcia dostanie kopa - to właściciel biegającego luzem psa ma go mieć na oku i pilnować żeby pies nie podbiegał do obcych. Najchętniej dałabym kopa właścicielowi, ale to nie uchroni mojego psa od pogryzienia. O ile z Lennym nie mam większych kłopotów, bo on sam w sobie agresywny nie jest (do tego to tylko 8kg psa, którego w razie co mogę wziąć na ręce..), o tyle z Dinem wolę dać psu kopa niż wyciągać jego szczątki z pyska mojego psa. Dino waży 45kg.. już. Nie ostrzega, tylko łapie w zęby kiedy ma okazję i szarpie.. o ile mam władzę nad nim do póki nie złapie, o tyle zero mocy kiedy już jakiegoś psa dorwie.. Wkurzają mnie właściciele, którzy myślą że jak ich pies nie jest agresywny to może wszystko!
Moje oba psy biegają luzem, nawet Dino część spaceru biega spuszczony. NIGDY nie zdarzyło mi się żeby moje psy podbiegły do innego - nawet kiedy Lenny bawi się z innymi psami i niedaleko przechodzi ktoś obcy, Lenny jest od razu przywoływany, prewencyjnie.
Są psy lękliwe, z którymi ktoś latami pracuje i taki jeden podbiegacz niweczy całą pracę - nie dziwię się właścicielce tamtego psa, jakbyś mnie baby spotkała to jeszcze bym ci foto zrobiła i na policje dzwoniła - nie panujesz nad psem, to go nie spuszczasz, a w tej sytuacji najwyraźniej nad psem nie panowałaś, bo podbiegł do obcej osoby.
Spuszczając psa czuje się zobowiązana to posiadania oczu za przeproszeniem w dupie, byle szybciej od psa wypatrzyć nadchodzącą osobę. I tego samego wymagam od innych.
Ostatnio poważnie zastanawiam się nad kupnem gazu pieprzowego, bo dość mam osłaniania psa i tańców w kółko byle mojego odgrodzić od podbiegacza.. Kopać nie lubię, kilka razy byłam zmuszona i nie żałuję, bo dzięki temu mój pies nie został pogryziony, za to moje spodnie są często obgryzane..
|
|
|