To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki XII

Bel - Pon Gru 05, 2011 11:45

Oli, po pierwsze zareagowałam- w końcu krzyknęłam do właściciela by zabrał psa. Po drugie właściciel zareagował jak zareagował. A to, że zasłoniłam psa coś dało? gie dało. Posokowiec tak czy srak się rzucił. Mój pies nie prowokował ataku-chyba, że pozycja kucająca i sikanie dla Ciebie to coś na co psy reagują agresywnie. Ty nie dopuszczasz do siebie wiadomości, że pies może podlecieć i się wgryżć? ja wychodzę ze swoją na smyczy. Nie muszę mieć oczu dookoła głowy bo wystarczy, że całą uwagę skupiam na tym aby pies mi nie piżgnął łbem w jakieś drzewo jak będzie szedł. Muszę robić za jej oczy. A to, że jakiś debil nie przypilnował agresywnego psa moją winą nie jest. A już na pewno nie "nieumiejętnością obchodzenia z psem"
btw. jak mnie pies sieknie w nogę ok. Mi się nic nie stanie poza babrzącą się zapewne raną. Jak sieknie mi psa-duże prawdopodobieństwo, że skręci mu kark.

Oli - Pon Gru 05, 2011 11:50

Szura, a wiesz jak się goją rany kąsane, ile przy tym jest problemów, także papierologii, zalatwiania, zaświadczeń, zeznań?

Bel, wychodzę na spacer z dwoma psami - jeden z nich (Duszek) na smyczy i da się obserwować. Obecnie wychodzę na spacery z 3 psami, z czego dwa mam na smyczy - Duszka prowodyra i ślepą Bierkę. Da się? Da się i nadal mam oczy dookoła głowy. Kwestia organizacji i priorytetów.

Dziewczyny, naprawdę skończmy tę rozmowę, bo mnie nie przekonacie, zdania nie zmienię - ani o kopaniu, ani obecnie o Was. Tłumaczcie się przed sobą i sobie to wyjaśniajcie, bo mnie to nie interesuje po co, w jakim celu, jakich powodów i dlaczego kopiecie psy. ;)

Bel - Pon Gru 05, 2011 11:55

ugryzę się w język bo mi ręce opadają.
Nie tłumaczę się przed sobą ani przed nikim innym bo nie widzę w tym niczego złego ale skoro nie interesuje Cię dyskusja to na boga po jaką cholerę się wypowiadasz? ;)

Oli - Pon Gru 05, 2011 12:04

Bel napisał/a:
Nie tłumaczę się przed sobą ani przed nikim innym bo nie widzę w tym niczego złego ale skoro nie interesuje Cię dyskusja to na boga po jaką cholerę się wypowiadasz?
to po co mi piszesz o tym, że kopiesz psy, że to w obronie, że nie było wyjścia, że nic innego się nie dało, nie działało etc? dla mnie jest to tłumaczenie się, zwłaszcza, że moja postawa jest jasna - nie toleruję kopania psów i kropka. to, że Ty to tolerujesz, to Twoja sprawa, ale nie każ mnie tego tolerować. Wypowiedziałam się i wypowiadam za siebie, a ta wymiana obecnie nie jest dyskusją, bo do niczego nie prowadzi. To tylko wymiana "bo ja tak" "a jak tak". Kopcie sobie na własną odpowiedzialność, ale nie oczekujcie, że ja będę to tolerowała i milczała w tym temacie. I uprzedzając komentarze typu "nie oczekuję niczego, mam Cię w nosie itp" - naprawdę lepiej to zakończyć, bo nikt nikogo nie przekona, a tak samo nie wiem po co się wypowiadacie zaczynając mnie atakować, jak Bel nie rozumiesz po co ja się tu wypowiadam. Mam takie zdanie i akurat w tej kwestii go nie zmienię i mam do tego pełne prawo, także do wyrażania go. Zaproponowałam zakończenie bezcelowej wymiany zdań, bo każda wyraziła co myśli i na tym się kończy, a za chwilę może być kłótnia, bo prywata już się wkrada.
Szura - Pon Gru 05, 2011 12:13

Oli napisał/a:
to po co mi piszesz o tym, że kopiesz psy, że to w obronie, że nie było wyjścia, że nic innego się nie dało, nie działało etc?


Bo to nie jej hobby ani zachcianka, tylko konieczność w obronie swojego psa.

Gie mnie obchodzi ile się takie rany babrają i ile przy tym papierologii, no ale widać dla Ciebie to ważniejsze niż krzywda Twojego psa.

Cytat:
moja postawa jest jasna - nie toleruję kopania psów i kropka.


Nasza też - nie tolerujemy krzywdzenia naszych psów, kropka. ;) Bo jesteśmy za nie odpowiedzialne i jak trzeba, to dla ich dobra sięgamy po mało przyjemne dla nas środki.

Odpowiadasz tak naprawdę tylko na wygodne dla Ciebie wypowiedzi, a nie na te kluczowe. No ale skoro sama mówisz, że nie interesuje Cię dyskusja (to skąd tyle Twoich postów?), to trudno.

Oli - Pon Gru 05, 2011 12:20

Szura napisał/a:
no ale widać dla Ciebie to ważniejsze niż krzywda Twojego psa.
nie przekręcaj proszę moich słów - dla mnie mój pies jest bardzo ważny, a jakoś dziwnym trafem według Ciebie od ponad 4 lat mam wielkie szczęście, że nikt go nie zagryzł i nie skopałam żadnego psa, a ja jednak twierdzę, że to po prostu stosowanie innych metod niż kopanie. :)

Szura napisał/a:
Odpowiadasz tak naprawdę tylko na wygodne dla Ciebie wypowiedzi, a nie na te kluczowe.
a gdzie niby? możesz wskazać?

Szura napisał/a:
że nie interesuje Cię dyskusja
bezcelowa, a taka obecnie się toczy
Ninek - Pon Gru 05, 2011 12:25

Szura napisał/a:

Gie mnie obchodzi ile się takie rany babrają i ile przy tym papierologii, no ale widać dla Ciebie to ważniejsze niż krzywda Twojego psa.

Wnioskuje po tym, że nigdy nie byłaś porządnie ugryziona.
Ugryzienie psa na psie goi sie o wiele łatwiej niż psa na człowieku. Niestety coś na ten temat wiem.
Wiele bolesnych rzeczy przeszłam, ale NIGDY nie czułam bólu gorszego niż ten po ugryzieniu. Ręka paprała mi sie miesiąc, przez 2 tygodnie nie byłam w stanie NIC zrobić, ponad 3 tygodnie brałam dwa różne antybiotyki a kolejne 3 tygodnie doprowadzałam swój układ pokarmowy do porządku po tej kuracji. W sierpniu minął rok od tego pogryzienia a mnie nadal ręka boli na każdą zmiane pogody. O zeszpeceniu nie wspominając.
Przed tym incydentem zawsze powtarzałam, że jak coś mi sie rzuci na mojego psa, to moge własnymi rękoma je rozdzielać, teraz wiem, że bym tego nie zrobiła. No chyba, że mając glany. Gdyby jakiś niezbyt wielki burek rzucił mi sie na mojego kurdupla z morderczym zamiarem, to na pewno zostałby skopany albo zebrałby pierwszym lepszym kijem po łbie. Ale nie brałabym sie za rozdzielanie.
Wiele sytuacji pozornie niebezpiecznych miałam i zawsze obcy pies ustępował. Wystarczyła moja postawa i odpowiednie wrzaśnięcie.
A jak sie trafi na psa niezrównoważonego, to żadne kopanie, wrzaski i cała reszta nie pomoże. Może go ewentualnie bardziej zagotować...



Co do smrodów, to nic nie jest gorsze o ludzkiego gówna xD żadne dżdżownice, zdechłe ryby, itp. Ledwo z mamą dałyśmy rade Foxa wykąpać i go przy okazji nie obrzygać :lol:

Anonymous - Pon Gru 05, 2011 12:50

Ja bardzo nie chciałabym kopać. Wiem, że w stresie można przesadzić nawet uważając, to są gwałtowne emocje, olbrzymi kop adrenaliny i wszystko dzieje sie w ułamkach sekundy. Nie dziwie sie babyduck, że była wściekła i oburzona. Ja bym zrobiła piekło tej babie. Są sytuacje kiedy psa nie zdąży sie odwołać, to naprawdę czasem są sekundy, są sytuacje, kiedy mimo oczu naokoło głowy nie zauważa sie na czas innego psa. A swojego pupila nikt nie chce całe życie prowadzić na smyczy.

Miałam wiele różnych psów, a mieszkając jakiś czas w domu z wielkimi łąkami za płotem, zetknęłam sie z wieloma bardzo różnymi sytuacjami.
Tylko raz byłam w sytuacji kiedy i ja zareagowałam agresywnie, bo wyczerpałam inne dostępne i znane mi sposoby. Rottweilerem poszczuto mojego starszego już wtedy jamnika.
Dopuszczam możliwość uderzenia psa, ale jest to najgorsza i największa ostateczność jaką sobie wyobrażam. Dla mnie dopuszczalna jest tylko gdy nic innego nie działa, gdy właściciel nie reaguje z różnych względów i gdy mój pies nie ma szans, choćby ze względu na wiek czy wielkość.
Życie i bezpieczeństwo mojego psa to moja odpowiedzialność, jeśli nie mam już żadnego innego wyjścia, zrobię to co mi pozostaje aby go obronić.

Ja zawsze noszę gaz pieprzowy i coś smacznego. Z wielu mniej groźnych sytuacji wyszłam obronną ręką rzucając smakołyk agresorowi, który sie jeszcze nie rozkręcił do końca.

Bel - Pon Gru 05, 2011 14:22

Oli, wyraziłaś się po prostu tak jakbym nie miała nic innego do roboty tylko chodziła codziennie po pracy, przed pracą i w trakcie pracy do parku i kopała nałogowo każdego psa, ba! może jeszcze przy okazji napatoczy się jakiś parszywy kot albo wiewiórki?
Tak jak napisałam-nie zamachnęłam się nogą na psa,jedynie nogą starałam się oddzielić-kłania się czytanie ze zrozumieniem.
Viss, w pełni się z Tobą zgadzam, jednak jak sama napisałaś
Viss napisał/a:
wszystko dzieje sie w ułamkach sekundy
. W tym wypadku nie wyobrażam sobie abym zdążyła chociaż z torebki taki gaz wyjąć. Pestka to mały i kruchy na dodatek w pewnym sensie upośledzony pies. O nieszczęście w takim momencie nie trudno... :(
Kasik - Pon Gru 05, 2011 15:50

Ja nie wiem, czy którakolwiek z Was, która pisała, że oddzielałaby psa słowami, postawą, czy jakimikolwiek innymi behawioralnymi sposobami, miała kiedykolwiek psa, który waży 3,5kg. Oli - wybacz, ale mój ważący tyle jamnik mógłby mieć uraz wątroby czy innego narządu wewnętrznego od samego uderzenia nosem/pyskiem a nie daj boże kagańcem jakiegokolwiek większego psa, ot choćby labradora. Więc uważam, że jednak to mój pies bardziej by ucierpiał od nawet samego podejścia takiego psa i próby "powąchania", nawet z zamiarem zabawy, niż mój ewentualny kopniak w takiego wielkiego psa w sytuacji, gdyby się rzucił na mojego. Tym bardziej, że w piłkę nożną nie gram, więc kopa mocnego nie mam... :roll: Więc w tym momencie uważam, że nie masz racji. Poza tym, żadna z nas nie chodzi do parku kopać psów dla zabawy. Osobiście nie przypominam sobie sytuacji, żebym musiała kopnąć psa, bo na szczęście zawsze właściciel był w pobliżu i psy szybko można było rozdzielić. Ale są sytuacje, w których jakoś się trzeba bronić, zamiast patrzeć bezsilnie.
Mao - Pon Gru 05, 2011 15:51

Ja idąc z Kamą zawsze mam oczy dookoła głowy, bo wiem, co u mnie po osiedlu chodzi i jakich ma właścicieli :] wiem też, że jest jeden jedyny pies, którego Kama prowokuje samą postawą, bez jeżenia się i pokazywania zębów.

Do kopów mam nieco mieszane uczucia. Raz miałam sytuację, że kilku centymetrów zabrakło, żeby pysk pewnej rottweilerki zamknął się na tyłku Kamy. Z jednej strony ok, dostanie z kopa, to odskoczy, przynajmniej teoretycznie. Z drugiej - co zrobię, jak odskoczy i zajmie się mną? Trochę przy psach siedziałam, ale nie byłam nigdy poważnie ugryziona przez psa, przez dużego nawet niepoważnie. Jakoś nie mam zamiaru, zwłaszcza w takiej sytuacji, bo Kama sama do domu nie wróci.

Raz rozdzielałam (?) ręcznie, sama. Suka sąsiada z piętra spotkała się z moją na korytarzu; Kama na smyczy, tamta bez, bo właściciel prawdopodobnie się nas nie spodziewał. Nie wiem, czy to było dobre rozwiązanie, bo to sekundy - Kamę między nogami wepchnęłam za siebie, "sąsiadkę" złapałam za kark i przytrzymałam przy ziemi. Nie zarobiłam, nie miałam jak.

Jak na razie mam tyle szczęścia, że większość psich przygłupów od dobrej pańci atakując natychmiast zawraca, jeśli tylko wyjdę przed psa.

Oli - Pon Gru 05, 2011 18:04

Kasik napisał/a:
Ale są sytuacje, w których jakoś się trzeba bronić, zamiast patrzeć bezsilnie.
tak jak już pisałam - mam psa prowodyra, niejeden pies podchodził do nas z zamiarem ataku, do rzeczywistych bójek doszło tylko kilka razy. nie uważam żebym miała tak wielkie szczęście przez ponad 4 lata jakie u mnie jest Duszek, więc to raczej skuteczność moich metod. I dla informacji Duś waży 12kg, ale nie jest dużym psem, bo jest postawą przypominający jamnika. Atakował nas kiedyś nawet mix owczarka środkowoazjatyckiego, o licznych labach, ONkach i wyżłach nie wspomnę, a jednak do tej pory nikt mi go nie zagryzł, nikt nie pogryzł mnie i rany zawsze były tylko powierzchowne jeśli w ogóle doszło do starcia. Możecie sobie pisać co chcecie - dla mnie kopanie jakiegokolwiek zwierzaka jest niedopuszczalne, jest barbarzyństwem i jest to przejaw znęcania się nad zwierzęciem. Ja sobie nawet nie umiem wyobrazić jak bym miała kopnąć psa, a co dopiero to zrobić. :roll:
Kasik - Pon Gru 05, 2011 18:14

Oli napisał/a:
mam psa prowodyra, niejeden pies podchodził do nas z zamiarem ataku, do rzeczywistych bójek doszło tylko kilka razy. nie uważam żebym miała tak wielkie szczęście przez ponad 4 lata jakie u mnie jest Duszek, więc to raczej skuteczność moich metod.

Wszystko super, ale mój pies z kolei był w 100% posłuszny, lękliwy i natychmiast przychodził na zawołanie. Na pewno nie był też prowodyrem. Więc z jakiej racji mam być psim psychologiem i mam sobie radzić z odstraszaniem postawą biegających luzem olbrzymów, które są zagrożeniem dla mojej maleńkiej suki? Nie każdy, kto posiada psa, musi mieć szkolenie (tym bardziej, że psa posiadłam w 1997r.), jeżeli sobie z własnym psem radzi. A z cudzymi sobie radzić nikt nie ma obowiązku, a za jakąkolwiek krzywdę wyrządzoną mi przez obcego psa (w tym pogryzienie, którego nam - "znęcającym" się nad zwierzętami - tak usilnie życzysz), jego właściciel odpowiada prawnie. Oczywiście jestem też świadoma, że krzywda wyrządzona przeze mnie również jest karalna, ale ja działam w obronie - taka drobna różnica. Poza tym napisałam - żadnego psa w życiu nie kopnęłam, co najwyżej mojego niechcący, bo był mały i się zawsze pałętał pod nogami, za co od razu był przepraszany i noszony na rękach.

Oli - Pon Gru 05, 2011 18:29

Kasik napisał/a:
Więc z jakiej racji mam być psim psychologiem i mam sobie radzić z odstraszaniem postawą biegających luzem olbrzymów, które są zagrożeniem dla mojej maleńkiej suki?
dla mnie? z racji tego, że jesteś myślącym człowiekiem i chyba mianujesz się miłośnikiem zwierząt? ;) płaczesz nad losem palonych żywcem, maltretowanych i bitych na śmierć zwierząt, a jak sama kopniesz to jest ok? czy jakbyś zobaczyła, że ktoś kopnął psa nie zareagowałabyś? w kwestii przemocy fizycznej dla mnie nie ma "bardziej lub mniej", takie mam poglądy.

Kasik napisał/a:
Nie każdy, kto posiada psa, musi mieć szkolenie (tym bardziej, że psa posiadłam w 1997r.), jeżeli sobie z własnym psem radzi. A z cudzymi sobie radzić nikt nie ma obowiązku, a za jakąkolwiek krzywdę wyrządzoną mi przez obcego psa (w tym pogryzienie, którego nam - "znęcającym" się nad zwierzętami - tak usilnie życzysz), jego właściciel odpowiada prawnie.
nauka idzie naprzód, także w kwestii behawioru i poznawania zachowań. dlaczego nie trzymasz szczurów w malutkiej klatce i pojedynczo? dlaczego urozmaicasz im klatkę? chyba dlatego, że dowiadujesz się, że tak należy, że tak się postępuje. Po co dominuje się swoje szczury jeśli narozrabiają? Postęp idzie do przodu, a my powinniśmy wraz z nim. Gwoli kwestii prawnej, to Ty także odpowiadasz za kopnięcie i uszkodzenie psa. :wink: Pies jeśli Cię ugryzie też działa w obronie, bo zadając mu ból w jego pojmowaniu świata atakujesz go.

Kasik napisał/a:
Poza tym napisałam - żadnego psa w życiu nie kopnęłam, co najwyżej mojego niechcący, bo był mały i się zawsze pałętał pod nogami, za co od razu był przepraszany i noszony na rękach.
ale dopuszczasz kopnięcie, prawda? ja nawet sobie nie umiem wyobrazić, że kopię psa, a co dopiero deklarować, że bym to zrobiła.
Kasik - Pon Gru 05, 2011 18:39

Oli, naprawdę, życie mojego psa i uratowanie go przed cierpieniem i być może zagryzieniem przez innego, wielkiego psa, jest dla mnie ważniejsze niż to, że ewentualnie kopnę innego psa. Jeżeli tego nie rozumiesz, to sobie możesz mnie uważać za sadystkę, indżoj ;) Ale ja wiem, że to, że uratuję życie mojego psa, będzie przeważało nad tym, że innemu sprawiłam trochę bólu. Poza tym, nigdzie nie zadeklarowałam, że psa na pewno kopnę, a napisałam, że gdyby była taka potrzeba, bo np. byłabym sama w środku lasu z dwoma walczącymi psami.
Oli napisał/a:
Gwoli kwestii prawnej, to Ty także odpowiadasz za kopnięcie i uszkodzenie psa.

Przecież to napisałam, dokładnie w tym zdaniu, którego akurat nie zacytowałaś... :roll:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group