To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Leczenie - Eutanazja

magnes - Sob Sty 15, 2011 16:30

Tiaaa, mi też jeden wet tak chciał uśpić szczura, był zdziwiony jak zaprotestowałam. :|
Ja zawsze zostaję do samego końca, jakoś nie potrafiłabym inaczej, całe szczęście żaden nie miał żadnych odruchów pośmiertnych.

Niamey - Sob Sty 15, 2011 16:39

L. napisał/a:
odruchy pośmiertne. i to nie jest miły widok szczególnie dla osób wrażliwych
dla mnie wrażliwość to zostanie do końca ze swoim zwierzęciem, nawet jeśli nie jest to miłe, ale rozumiem, że dla kogoś taki widok może być trudny.
Martuha - Sob Sty 15, 2011 16:56

Nie ja też wolę zostać do końca,bo płakać to i tak będę pewnie :( A tak będę miała pewność,że wszystko jest jak należy.Ech....przykre to strasznie,nigdy nie musiałam podejmować tej decyzji,ale wolę skrócić jej męki.Tylko jak widzę jak bardzo chce przeżyć,jak ma apetyt...to jeszcze bardziej ściska serce :(
omry - Nie Sty 23, 2011 20:13

Ja w te wakacje usypiałam moją Fazi.
Wszystko działo się tak nagle.. W sobotę wieczorem wyszła z domku z porfiryną z nosa i oczu. Chwiała się bardzo. Patrzała na mnie z klatki, jakby mnie wołała.. Od razu wiedziałam, że jest źle. Wyjęłam ją i próbowałam się dodzwonić do mojej wetki.. Nie odbierała. Przez weekend ma zamknięte. Pojechałam do innego weta. Wetka mi powiedziała, że Fazi się przeziębiła, czy coś podobnego i to nic złego. Dała mi receptę, pojechaliśmy po leki. Na drugi dzień rano pojechałam do innego weta. I to był konkret. Od razu stwierdziła, że Fazi musi mieć jakiś uraz mózgu i zapytała, czy jest ze sklepu. Powiedziałam, że tak i wszystko było jasne. Fazi kręciła się w kółko, przewracała się.. Zachowywała się dokładnie tak, jak człowiek pod wpływem alkoholu. Dostała coś, już nie pamiętam co. Na drugi dzień pojechałam znowu. Wsadziłam ją do koszyka dla psa, na rower i jazda, bo rodzice byli w pracy. Dostała steryd. Było trochę lepiej. Na drugi dzień znowu masakra.. Znowu pojechałyśmy. Wetka wtedy mi powiedziała, że ona już nic nie zrobi. Że dajemy jej szansę (bakterie, witaminy, wodę z miodem i masaże co 15min), albo ją usypiamy. Powiedziała mi też, żebym nie płakała, ale jej zdaniem i tak nic z tego nie będzie. Pojechałam do domu. Nie spałam, nie jadłam.. Nie mogłam po prostu. Leżałam z nią na łóżku, a ona ledwo się ruszała, ale zlizywała mi łzy z policzków. Zawsze tak robiła.. Już wtedy wiedziałam, że nie mogę jej pozwolić tak cierpieć. Że mogę już tylko jedno.
Rano pojechałyśmy. Przygotowałam sobie już kartonik, wyłożyłam w środku husteczkami ozdobnymi.. Ryczałam. Tak mnie wtedy bolało serce.. Nigdy nie czułam niczego podobnego. Jakim prawem ja miałam decydować o życiu mojego słoneczka?
Wetka zobaczyła mnie z tym kartonikiem i koszykiem z Fazi to już wiedziała, po co jesteśmy. Przygotowała zastrzyki. Nie mówiłyśmy nic.. Siedziałam i przytulałam Fazulkę. Już nie zlizywała mi łez z policzków. Po jakichś pięciu minutach wetka zapytała, czy jestem gotowa.
Ale.. jak można być na to gotowym?
Trzymałam ją na rękach, mówiłam do niej.. Wetka wbiła jej pierwszą igłę. Lekko drgnęła.. I tak przez 10 minut chodziłam z nią na rękach. Płakałyśmy obie. Ona w środku.. Wiem to. Gdy zobaczyłam, że Fazi już nie kontaktuje, to poszłyśmy na drugi zastrzyk. Położyłam ja na stole, trzymałam tylko dłoń na jej głowie. Drgnęła lekko, poleciało trochę moczu.. I zobaczyłam, że zawartość strzykawki wylewa się na wierzch. Prawie w ogóle nie miała krążenia krwi.. Dobrze, że dostała podwójną dawkę. Z cztery minuty później na oczkach pojawiła się zaćma.
Pojechaliśmy do parku obok domu mojego chłopaka. Pochowaliśmy ją. Nie mogłam stamtąd odejść przez dwie godziny. Ciągle ją tuliłam i nie potrafiłam jej włożyć do tego kartonika. To takie straszne uczucie, gdy wiesz, że widzisz swoją przyjaciółkę ostatni raz.. To taki ogromny ból..

Pamiętam o niej i zawsze będę. Była jedyna w swoim rodzaju. Jedyna..

zuuzuushii - Pon Kwi 04, 2011 23:14

Eutanazja Gohcia nie była dla nas przyjemnym widokiem.
Dostał znieczulenie, odpływał ale w pewnym momencie tak jakby się ocknął, był przerażony, wytrzeszczył oczka i zaczął się panicznie wyrywać. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej paniki u szczura, to tak jakby wiedział, że to już koniec i nie był z tym pogodzony. ;(
Myślałam, że zaśnie mi na rękach, że będzie to łatwiejsze.
Potem weterynarz zabrała go na zaplecze aby dać zastrzyk w serce. U nich są takie zasady, nie pozwoliłaby nam być nawet przy tym do końca.

Martuha - Wto Kwi 05, 2011 10:19

zuuzuushii, boże brzmi jak koszmar,ja bym chyba wtedy psychicznie wysiadła :( Przykro mi,aż się ryczeć chce,mam jeszcze jedną babinkę,ma ponad 3 latka i mam nadzieję,że nie będę musiała jej usypiać :(
macio68 - Wto Kwi 05, 2011 12:57

Głos Forumowego świeżaka (z góry przepraszam), ale ze względów zawodowych naprawdę obytego z umieraniem ludzi (swoich futrzaków zresztą także...). Pamiętajcie wszyscy o jednym: jeśli nasze zwierzaki ZDYCHAJĄ (celowo użyłem takiego pojęcia, a nie "umierają") ze starości - to jest ich naturalny koniec. Inaczej jednak nasze pociechy umierają w chorobie, przeważnie CIERPIĄ - i tak jak u ludzi uporczywa terapia nie jest dobrym rozwiązaniem, co więcej - jeśli eutanazja, czyt.: uśpienie zwierzaka, ma skrócić jego cierpienie - to IMO należy to zrobić. Naprawdę wiem doskonale, że jest to ból dla właściciela/przyjaciela zwierzaka, ale... Jeśli socjalizujemy nasze zwierzęta (nie tylko szczurasy), jeśli aż tak bardzo próbujemy je personifikować - to zdawajmy sobie sprawę, że one TEŻ CIERPIĄ; i jeśli nie możemy im pomóc (w sensie wyleczyć) - to przynajmniej sprawmy, żeby nie musiały cierpieć dłużej...
Jeśli uraziłem czyjeś uczucia - przepraszam

Martuha - Wto Kwi 05, 2011 13:02

macio68, z całym szacunkiem,ale wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę,inaczej w ogóle nie było by tego tematu ;)
susurrement - Wto Kwi 05, 2011 13:03

macio68 napisał/a:
jeśli nasze zwierzaki ZDYCHAJĄ (celowo użyłem takiego pojęcia, a nie "umierają")

bardzo chętnie przeczytam Twoje wyjaśnienie nt tego dlaczego użyłeś (i to celowo) tego słowa w kontekście zwierzat.

Sysa - Wto Kwi 05, 2011 13:20

Dodajmy, że zwierząt innych niż ludzie, którzy też są zwierzętami, a nie istotami boskimi...
Cerro - Wto Kwi 05, 2011 13:52

susurrement napisał/a:
macio68 napisał/a:
jeśli nasze zwierzaki ZDYCHAJĄ (celowo użyłem takiego pojęcia, a nie "umierają")

bardzo chętnie przeczytam Twoje wyjaśnienie nt tego dlaczego użyłeś (i to celowo) tego słowa w kontekście zwierzat.

Ja przychylam się do prośby susurrement, bo dalibóg nie rozumiem, co próbujesz przekazać, a chciałabym zrozumieć... zresztą możesz przy okazji oświecić mnie, czemu w ogóle miał służyć twój post, skoro nikt tu nie stosuje uporczywej terapii i nikogo od niej odwodzić nie trzeba :?
No, chyba że widzisz coś złego w tym, że ktoś nie chce uśpić zwierzaka, ale pragnie, by odszedł od z przyczyn naturalnych - czyli ze starości (bo zdaje się, że właśnie w takim kontekście Martuha pisała, że:
Martuha napisał/a:
mam nadzieję,że nie będę musiała jej usypiać

Martuha - Wto Kwi 05, 2011 14:37

Tak dokładnie w takim kontekście pisałam i nadal z całych sił marzę o tym aby Gajunia odeszła sama bez cierpienia i bólu,niż bym miała ją usypiać.Ale wiadomo także,że jeśli bardzo by cierpiała i nie było by już ratunku w postaci leczenia to na pewno bym jej skróciła męki przecież to logiczne.Tym bardziej,że takie przypadki usypiania mam już za sobą.Także jestem ciekawa o co chodzi z tym zdychaniem ? Dla mnie zarówno ludzie jak i zwierzęta umierają :]
zuuzuushii - Wto Kwi 05, 2011 14:49

Pomimo, że pierwsza eutanazja w moim życiu nie była dla mnie czymś przyjemnym, drugi raz postąpiłabym tak samo.
Nadzieję, że zwierze UMRZE spokojnie ze starości zawsze się ma i chyba nie jest w tym nic dziwnego.
Także mnie ciekawi co macio68 chciał przekazać :]

Niamey - Wto Kwi 05, 2011 17:32

myślę, że macio68, dzieli się z nami swoją opinią na ten temat, a jako nowa osoba na forum nie może wiedzieć jaki jest ogół przekonań innych forumowiczów, więc najprawdopodobniej nie wie, że nikt z nas nie uważa eutanazji za zbędne fanaberie.

O ile sama nie lubię i nie używam słowa "zdychać", to rozumiem (albo przynajmniej tak mi się wydaje), co chciał przekazać - że są dwa rodzaje śmierci - jedna naturalna, która w spokojny sposób kończy życie, a druga okupiona cierpieniem i bólem, które są wspólne dla ludzi i zwierząt.

Sysa - Wto Kwi 05, 2011 17:38

Niamey, ale on użył słowa "zdychać" właśnie przy naturalnej śmierci zwierzęcia ze starości.. :?
Czyli tak jakby odbiera im prawo do "ludzkiego umierania".. Tak ja zrozumiałam.
I pisanie, że są próby personifikacji... To dla mnie wypowiedź osoby, która stawia człowieka nad wszystkimi innymi zwierzętami.

Ale zainteresowany pewnie to wyjaśni.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group