To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

W kupie raźniej - szczury są stadne - SAMCE - łączenie samców w różnym wieku

smeg - Sob Maj 10, 2014 12:04

Moim zdaniem kastracja jest w tym przypadku konieczna. Szczur jest w trudnym wieku, dojrzewa, wcześniej był miły, bardzo często stroszy futro - to wszystko są argumenty przemawiające za tym, że zabieg jest pożądany i najprawdopodobniej przyniesie pozytywne skutki.
Można też próbować przeczekać okres dojrzewania i liczyć na to, że za kilka miesięcy szczurowi samo przejdzie. Ale moim zdaniem szkoda stresować pozostałe (i jego samego). Kastracja to bardzo prosty zabieg, rekonwalescencja trwa kilka dni, a już po kilku tygodniach szczur będzie stawał się coraz łagodniejszy.

limomanka - Sob Maj 10, 2014 14:17

Zgadzam się ze smeg, że kastracja jest tu jedynym wyjściem. Opis przypadku wygląda jak typowy "kop hormonalny". Próba przeczekania może się nie udać - szczur odizolowany dłuższy czas od towarzystwa będzie tylko dziczał, a późniejsze łączenie będzie trudniejsze. I nie wyobrażam sobie jak miałoby wyglądać przekonywanie się czy już mu minął okres "buntu" - próby łączenia co jakiś czas byłyby wielce problematyczne zarówno z punktu widzenia ogonów (ciągłe zmiany i stres z nimi związany, ustalanie hierarchii od nowa za każdym razem), jak i dla Ciebie.
Zresztą dla mnie to krótka piłka - szczur jest agresywny w stosunku do towarzyszy, gryzie człowieka, to trzeba go ustabilizować. Oczywiście musisz to też skonsultować z weterynarzem, ale można spróbować znaleźć wziewkę - wtedy zabieg będzie bezpieczniejszy.
Porównaj sobie jeszcze zachowanie ogona z opisanymi w pierwszym poście przypadkami i przemyśl, czy więcej nie przemawia za kastracją, niż przeciw: http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=2119

Tarina - Sob Maj 10, 2014 15:10

Na ile się znam na biologii kop hormonalny nie mija magicznie po opuszczeniu klatki. Misiek wyjęty z klatki jest znów kochany i potulny (jak tylko się trochę uspokoi), a jak go włożyć z powrotem, to futro podnosi mu się od razu. Poza klatką też raczej nie wykazuje agresji do innych szczurków, a gdy mieszkał sam z kolegą agresji w ogóle nie było i nadal nie ma jak zamknąć ich we dwoje. Dlatego własnie zastanawiam się, czy większe stado go jakoś nie stymuluje. Ten post, który podałaś limomanka już czytałam, właściwie od niego zaczęłam i dlatego właśnie się waham, ponieważ boję się, że to co innego jest problemem. Może któryś ze szczurów go denerwuje, prowokuje (choć 3 nie mają jeszcze pół roku, a czwarty to już staruszek). Nie zauważyłam nic takiego, ale nie siedzę przed klatką 24 godziny na dobę, a chłopcy głupi nie są i (jak potwierdziła koleżanka) jak tylko wchodzę do pokoju przestają się bić. Potem alfa chodzi wkurzony, fuka, szczęka ząbkami, a ja nie wiem na kogo, bo obrywa się wszystkim.
Szczurki mam od wielu lat, zawsze samce i pierwszy raz zdarza mi się coś takiego, dlatego właśnie pytałam czy ktoś miał podobnie i wie jak znaleźć przyczynę, ponieważ mi już brakuje pomysłów. W najgorszym wypadku oczywiście pójdę do weta.

limomanka - Sob Maj 10, 2014 22:54

Tarina napisał/a:
Poza klatką też raczej nie wykazuje agresji do innych szczurków, a gdy mieszkał sam z kolegą agresji w ogóle nie było i nadal nie ma jak zamknąć ich we dwoje.

Miałam kiedyś tymczasa, który miał podobnie. Został znaleziony na śmietniku ze swoim kompanem - najprawdopodobniej mieszkali ze sobą całe życie, bo są w podobnym wieku. Szczurek był mega przyjazny w stosunku do ludzi - mnie był w stanie zalizać. Przez pierwsze dni także nie wykazywał agresji wobec przyjaciela. Ale miał pomarańczowy łupież hormonalny. W drodze do nowego domu (jechał z Gliwic pod Warszawę) zaczęła się jednak masakra - atakował przyjaciela w transporterze, miotał się. Po dojechaniu na miejsce zdominowany szczur wyglądał jak kupka nieszczęścia i bał się wszystkiego. Obecna opiekunka musiała rozdzielić chłopców. Poza klatką nawet się dogadywali, ale na mniejszej przestrzeni agresor nie był w stanie tolerować żadnego innego ogona. Po kastracji obu panów (mieli dołączyć do stada panienek) sytuacja się cudownie unormowała.
Nie twierdzę, że kastracja jest lekiem na wszystkie problemy behawioralne, ale Twój ogon naprawdę jest dla mnie książkowym przypadkiem burzy hormonalnej.

Jeśli jednak nie chcesz się na nią decydować, spróbuj łączenia zgodnego z zasadami. Etapowego. Wybiegi masz już sprawdzone, spróbuj w transporterze/małej, obcej dla stada klatce. Więcej na ten temat znajdziesz tu:http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=13141 , jeśli jeszcze nie znasz metod.

Tarina - Nie Maj 11, 2014 22:31

limomanka próbowałam w transporterze, zgodnie z radą, wczoraj parę godzin po nocy i dziś od rana, jest lepiej. Na początku trochę było strachu, ale nikt się na nikogo nie rzucał, potem obojętność, a na koncu już spały wtulone. Znów go próbnie wsadziłam do klatki i jak na razie Misiek jest w miarę spokojny, nie fuka, czasem się tylko nastroszy, ale to przy normalnych pokazach dominacji, wobec mnie znów milutki. Zobaczymy co będzie dalej, w razie czego napiszę jak postępy. Zastanawia mnie tylko co mu wtedy odbiło, dobrze by było znać przyczynę...
limomanka - Nie Maj 11, 2014 23:06

Tarina, proponuję jeszcze wysmarowanie wszystkich panów olejkiem jadalnym (np. waniliowym) w czasie łączenia. Także klatki łączeniowej. Dobrze maskuje naturalny zapach szczurów - u wielu użytkowników forum się sprawdza. Myślę, że jeśli nie zastosowałaś etapowego łączenia, a od razu włożyłaś ich do wspólnej klatki (nawet umytej, ale pewnie z akcesoriami, o które mogli walczyć), ogony po prostu walczyły o teren. Miejmy nadzieję, że poprawne łączenie wystarczy :kciuki:
Tarina - Śro Maj 14, 2014 10:18

Już wszystko w porządku ze stadem, więc może opisze co odkryłam metodą prób i błędów, w razie gdyby ktoś miał podobny problem:
Misiek bał się stada. Za każdym razem kiedy podchodził do większej grupki robił to bardzo nieśmiało, widać było, że mu zależy na tym, by do nich dołączyć na hamaczku lub w gnieździe, a chłopcy od razu chcieli go zdominować. Misiek sobie tego nie życzył i zaczynał się robić agresywny i to w taki "zły"sposób. Wszędzie czytam, by się nie wtrącać, więc się na początku nie wtrącałam, ale nawet po olejku waniliowym nie było lepiej. W końcu skojarzyłam fakt, że po takim "odrzuceniu" przez stado Misiek pchał się do mnie na ręce i oczekiwał czułości (jak już mnie nie atakuje, to zmieniło mu się w druga stronę, coś jak "mamusiu, bo oni mnie biją") i doszłam do wniosku, ze powodem całego zamieszania może nie być chęć dominacji i testosteron, tylko zwykły strach, stwierdziłam więc, że spróbuję inaczej, gorzej nie będzie.
Za każdym razem kiedy widziałam, że znów próbuje przyłączałam się i głaskałam obie strony, jednocześnie popychając ich z powrotem w pozycję leżącą i trochę przytrzymując (sposób zgapiony częściowo od postępowania z psami). Misiek nabierał śmiałości jakby czując się bezpieczniej, chłopcy się uspokajali i już bez problemu kładli razem. Oczywiście za pierwszym razem nie zadziałało na stałe, ale po kilku załapały i teraz już praktycznie nie ma problemów i nie muszę nad nimi stać, wszelkie kłótnie nie wychodzą ponad normę.
To nie wszędzie zadziała, czasem chłopcy po prostu musza sobie dołożyć, ale w tym przypadku było właściwą decyzją. Podejrzewam, że pomógł tez fakt, iż stare stado traktowało mnie jak "silnego szczura".
To wszystko zauważyłam zresztą dopiero po sposobie z nosidełkiem, bo dzięki temu Misiek trochę się uspokoił i nie reagował agresją na wszystko i wszystkich, być może dlatego, że mniej się bał.
Takie oto są moje przemyślenia na ten temat. Być może niestandardowo wyszło i wytkniecie mi jakieś błędy w rozumowaniu, ale ważne, że działa.

jokada - Pią Maj 16, 2014 11:17

Pytanie do tych co mają większe doświadczenia

po 1,5 tygodnia oddzielenia ( i wycięciu jaj u dwójki panów)

bawić się w łączenie na neutralnym
czy gamonie będą się pamiętać ?

quagmire - Pią Maj 16, 2014 11:24

Powinni się pamiętać spokojnie.
Ale to zależy od szczurów i ich relacji.

Miałam szczura - Vigo (beta, w stadzie, gdzie ewidentnie betów było dwóch) - którego trzeba było łączyć nawet po jednym dniu nieobecności, bo to burzyło relację z Jazzem (betą nr 2).

jokada - Pią Maj 16, 2014 11:29

tych dwóch to najwieksze 'łobuzy' w stadzie
dlatego ciachnełam
Victor zaczął gwałcic towarzystwo - a Choice miał najwięcej śladów po tych starciach :roll:

Oluś - Pią Maj 16, 2014 12:31

jokada, na bym sprawdziła na jakimś ograniczonym wybiegu jak na siebie zareagują.
Pyl - Pią Maj 16, 2014 12:50

jokada, u mnie po bodaj 3 tygodniach pamiętały się doskonale - te co się lubiły lubiły się nadal, ale te co się nie lubiły wyskoczyły od razu na siebie z zębami...
jokada - Pią Maj 16, 2014 13:32

u mnie agresywnych zęboczynów nie było nigdy
mysle że tylko Ci napastowani się sprzeciwiali tej poniewierce

czyli pewnie wypuszczę w pokoju luzem, i potem do wysprzątanej klatki zagonię

sliwkowapanna - Nie Cze 01, 2014 17:22

Szczurka w jakim wieku lepiej wybrać dla dwóch samców, jeden półtoRA roku, drugi pół roku. Starszy nie jest skory do zabaw z drugim ogonem, a ten młodszy jest żywszy ciekawszy itd, trochę zaczepia starszego, ale krzywdy mu nie robi. Starszy burzy hormonalnej raczej nie miał, młodszy raczej też nie (chyba, że jeszcze może mieć?). Myślę, czy lepiej 3-4miesięczny-bardziej akceptowany zazwyczaj, bo jeszcze gówniarz z niego, czy szczurek w wieku tego młodszego?

(wiem, że już nie raz temat wałkowany, ale 70 stron to sporo, a szukajka nie pomogła)

Poprawiłam błąd i interpunkcję. Postaraj się popracować nad stylem, bo ciężko się czyta i trudno zrozumieć :) Layla

[ Dodano: Czw Cze 05, 2014 11:44 ]
Przepraszam, nie wiem czemu jakoś dziwnie napisałam tamten post ... ogółem należę do osób, które dobrze się wysławiają i zachowuję zasady gramatyki itd. Parę wiadomości pisałam z tabletu, na którym "męczy" mnie pisanie dłuższych wiadomości, więc może to była któraś z kolei wiadomość i wyszło jak wyszło. Przepraszam:P

A żeby nie zostawić nic nie wnoszącej wiadomości... Raz już łączyłam. Rocznego samca z 3-miesięcznym samcem. Wsio jak na forum, klatka, wymiana ściółek, szmatek, neutralny teren, klatka ciasna, klatka docelowa. Poszło gładko.
Teraz moje stadko liczące 2 samce(półtora roku oraz pół roku) powiększy się o dwa samczyki około dwu i pół miesięczne. (czy jak to się pisze;P) I tego łączenia się boję. Wyczytałam, że wpierw połączyć nowych z alfą ze starego stada. Ale czy mam (po klatkach, wymianie ściółek etc) położyć np na łóżku(neutralne oczywiście) alfę i dać obu tych małych, czy jednego? I jak się nic nie dzieje dodać drugiego ze starego stada? Na razie mam czas do łączenia, w niedzielę planuję, ale wolę wiedzieć, pierwsze łączenie było dla mnie okroooopnym stresem, chociaż nie zdarzyło się zupełnie nic. A boję się o tyle, że Harry z Wallym(stare stado), są naprawdę łagodni, chociaż Harry(który jest dwa razy większy od Wallego) dał się zdominować młodszemu. Nigdy krwi nie było, kilka mini bójek. O teren nie walczą, chyba, że o kubek w którym śpią. A te małe pchełki to niby Karmelek jest już "zbudowany dobrze na swój wiek", to drugi Geko jest taki mniejszy, o niego się boję, bo to chyba 1/7 Harrego:D Co prawda niby maluchy szczury traktują inaczej do 3 miesiąca, bardziej od sfery opiekuńczej "każdego akceptują", ale no boję się bo to maleństwo... Chyba, że znów boję się na zapas:)

Więc jakby ktoś chciał się wypowiedzieć będę wdzięczna za radę czy mam się bać, być ostrożna bardziej niż w pierwszym łączeniu kiedy Wally był większy oraz w jakiej konfiguracji, że tak powiem, łączyć, a ja jeszcze poczytam wątek, bo czytałam 3 miesiące temu więc dawno już...:P

expelliarmus - Czw Cze 12, 2014 20:11

Od prawie dwóch tygodni mieszka z nami ok. półroczny Kruszek. Próbuję połączyć go z moimi chłopakami (18 i 12 miesięcy) ale im bardziej się staram tym mocniej wydaje mi się, że się nie da. Dostają dziaby, Frycek do krwi. I są mocno zdziwieni, bo nie wiedzą o co chodzi, chcą nowego potulić a on wrzeszczy i rzuca się z zębami. Wydaje mi się, że robiłam wszystko jak trzeba, spotkania w wannie kończyły się tuleniem i iskaniem, potrafili spędzić trochę czasu w małym transporterze. Jednak problem nie znikał, bo wypuszczony z niego Kruch znowu się rzucał na chłopaków. A dzisiaj nie pozwolił do siebie podejść nawet w wannie, siedzą w innych kątach a Kruszo jest najeżony i gotowy do ataku... Już prawie brakuje mi sił, boję się konfrontacji z użyciem zębów bo na widok krwi tracę resztki zdrowego rozsądku a czasem przytomność... Coś jeszcze można zrobić? Myślimy o kastracji ale czy to jedyne wyjście? Nie chcę dłużej męczyć chłopaka w samotności a i czas na to wszystko kiepski, sesja, praca. Wszyscy się bardzo męczymy


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group