To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Myszki

Layla - Nie Cze 07, 2009 07:47

Bernadeta napisał/a:
Nikt jednak nie da gwarancji,że pokolenie nowe będzie zdrowe bez nowotworów,bo chorować mogły przecież pokolenia poprzednie.
Ale np. hodowcy szczurów wiedzą, kto chorował na nowotwór w pokoleniach poprzednich. Bo wiedzą, u kogo znajdują się szczury z poprzednich pokoleń. Gdyby (odpukać) mój Omar zachorował na nowotwór, pod obserwacją byłyby mioty S RT, J EM, D HF. Już nie mówiąc o samym rodzeństwie z jego miotu. Popatrz o ile to jest większa kontrola.
Bernadeta - Nie Cze 07, 2009 07:53

Layla, Tylko czy to nie przełożyłoby się również na ilość hodowli , dostępność do myszek i cenę.Ile jest szczurkowych tych zarejestrowanych i szczurków.
A kontrola oczywiście, jak najbardziej, można ją nie prowadzić,wnioski wyciągać i próbować eliminować zachorowalność.

Layla - Nie Cze 07, 2009 07:58

Bernadeta napisał/a:
Tylko czy to nie przełożyłoby się również na ilość hodowli , dostępność do myszek i cenę.
Tym lepiej, hodowli nie powinno być za wiele, żeby nie było przesytu, a cena powinna być taka, żeby każdy przemyślał zakup.
Anonymous - Pon Cze 08, 2009 09:35

Cytat:
czy to nie przełożyłoby się również na ilość hodowli , dostępność do myszek i cenę.


nawet jeśli, to będzie to tylko kolejny krok do poprawy zdrowia myszy ;)
pomyśl, jeżeli hodowli będzie mniej, to łatwiej będzie kontrolować kto ma te myszy z hodowlii i ich zdrowie. cena wpłynie na to samo - może zniechęcić niektórych ludzi , ale skoro będzie mniej miotów (bo mniej hodowli) to mniej domków będzie potrzeba.

i masz rację, nie da się czekać do końca dni myszki, żeby upewnić się, czy jest zdrowa i ją rozmnożyć.
ale można to zrobić w ten sposób. ktoś rozmnaża myszki i nazywa ten miot a. jeżeli mama myszek dożyje później starości w zdrowiu, albo chociaż w jako takim zdrowiu, to znak, że myszki z miotu a też można rozmnażać. nie ma stuprocentowej pewności, że ich dzieci będą zdrowe, ale jest już jakaś podstawa, żeby tak sądzić. natomiast, jeśli myszki z miotu a, albo ich mama, zaczną umierać na raka, to powinno się zabronić rozmnażania wszystkich tych myszek, a także rozmnażania ich dzieci, żeby zapobiec ciągnięcia chorej linii. rozumiesz o co chodzi? tylko tak się nie da, jeżeli nie wie się, co dzieje się z myszkami po ich sprzedaniu. jakby hodowli było mniej, a cena myszy większa, to szanse na wyhodowanie zdrowszych byłyby większe.

swoją drogą jak się ma hodowla myszy w innych krajach?

Bernadeta - Pon Cze 08, 2009 16:33

aga napisał/a:
jeżeli nie wie się, co dzieje się z myszkami po ich sprzedaniu. jakby hodowli było mniej, a cena myszy większa, to szanse na wyhodowanie zdrowszych byłyby większe.

A skąd wiesz,że się nie wie?
Cena większa,spowodowałaby pewnie wzrost niezarejestrowanych hodowli.

Anonymous - Pon Cze 08, 2009 20:38

Cytat:
A skąd wiesz,że się nie wie?

bo czytam, co pisały dziewczyny. może nie wszyscy hodowcy nie interesują się co się dzieje z myszami, (np ty masz stały kontakt z hodowcami i super) ale jeśli robi tak większość ludzi, to utrudnia to wyhodowanie zdrowszych myszek. bo jak się sprzedaje myszki i potem nie ma się pojęcia co się z nimi stało, to jak można wykluczyć chorującą linię?

Cytat:
Cena większa,spowodowałaby pewnie wzrost niezarejestrowanych hodowli.

a co to za różnica, rejestrowana czy nie? tu i tam ładne myszki, tu i tam chore myszki.

sachma - Pon Cze 08, 2009 23:34

no to się odezwę.. bo mnie ścięło...

idzie sobie ludzik na wystawę.. podchodzi do stoiska z wystawą myszy (był ktoś? ja tak.) pokazuje paluchem i mówi "kupuje" i mysz jest jego. ZERO umów, zero danych - mysz - kasa i to wszystko. zero późniejszego kontaktu, bo jak? bo skąd te dane? i nie mówcie, że nie, bo wiele jest transporterów na wystawach z podpisem "na sprzedaż" - nie mówię że wszyscy, ale dużo takich osób, bo dużo hodowców myszy to jeszcze dzieci, które nie zastanawiają się co później będzie, tylko rozmnażają..

hodowli może być masa - to nie problem, ale hodowcom MUSI ZALEŻEĆ na tym żeby wiedzieć co się dzieje ze zwierzęciem w nowym domu - u nas hodowli jest mało, bo to się po prostu nie opłaca - bo szczury są większe niż myszy, bo jedzą więcej, potrzebują więcej miejsca - tylko i wyłącznie dlatego.

gdyby każdy hodowca brał sobie do serca odpowiedzialność jaką ponosi to może przyłożył by więcej wysiłku do wyhodowanie NIE PIĘKNYCH I IDEALNYCH WYSTAWOWO ale ZDROWYCH zwierząt :|

Oli - Pon Cze 08, 2009 23:40

sachma napisał/a:
idzie sobie ludzik na wystawę.. podchodzi do stoiska z wystawą myszy (był ktoś? ja tak.) pokazuje paluchem i mówi "kupuje" i mysz jest jego. ZERO umów, zero danych - mysz - kasa i to wszystko. zero późniejszego kontaktu, bo jak? bo skąd te dane?
dokładnie - przykładu daleko szukać nie trzeba - oto jestem. :wink: na ostatnich targach w łodzi kupiłam myszkę dla koleżanki bez żadnego problemu, bez umowy, bez niczego. Wprawdzie wśród hodowców i prężnych działaczy PMC jest moja koleżanka z roku, ale to nie zmienia faktu, że powiedziałam, że chcę do kochania dla koleżanki, koniecznie syjama i dostałam do wyboru do koloru, zarezerwowałam, następnego dnia odebrałam, zapłaciłam i zaskoczona zapytałam czy to wszystko. Powiem szczerze, że aż mi głupio było odchodzić od hodowczyni bez pozostawienia choćby maila do siebie. :|
Bernadeta - Wto Cze 09, 2009 06:47

A ja się cieszę,że nie trzeba nic podpisywać, a jeśli chodzi o kontakt to mam bardzo dobry,emailowy i nawet telefoniczny.Czaem nawet mam wyrzuty sumienia,że może jestem zbyt natrętna,bo przecież hodowcy mają własne rodziny,dzieci,problemy takie czy inne.
Mogę liczyć na wsparcie w czasie wyjazdu,bo to dla mnie bardzo istotne.Jestem bardzo zadowolona.
Jeśli chodzi o nabycie to wcale nie jest takie proste,bo co prawda mam dwie hodowle w Poznaniu,ale zamawiać myszki trzeba wcześnie bo na samiczki jest dość dużo chętnych ,a ja nie jestem zwolenniczką transporu konduktorką.Wystawa jeśli odbywałaby się w Poznaniu byłaby dla mnie doskonałą okazją do nabycia myszki z innych hodowli .Transport jest wtedy osobisty ,jak dla mnie mniej stresujący.

Może kiedyś podejście hodowców myszek rasowych też się zmieni w takim kierunku jak sugerujecie,czy wyjdzie to na dobre czy nie,zobaczymy.

sachma - Wto Cze 09, 2009 08:26

Bernadeta napisał/a:
Jeśli chodzi o nabycie to wcale nie jest takie proste,bo co prawda mam dwie hodowle w Poznaniu,ale zamawiać myszki trzeba wcześnie bo na samiczki jest dość dużo chętnych


właśnie że jest to proste, jedz na jakąś wystawę, zawsze jest klika pełnych transporterów myszy na sprzedaż i samic i samców. jest to banalnie proste w WIĘKSZOŚCI hodowli.

babyduck - Wto Cze 09, 2009 08:45

Bernadeta napisał/a:
A ja się cieszę,że nie trzeba nic podpisywać
Ale czemu? Bo tak jest wygodniej? A jak byś podpisała, to uschłaby Ci ręka? Nie, a hodowca zawsze mógłby się z Tobą skontaktować i zapytać o zdrowie sprzedanej myszki. Umowa to nie jest cyrograf.
Ty akurat masz szczęście, że masz z hodowcą dobry kontakt i tak dalej. Ale w innych przypadkach umowa z pewnością by pomogła.

Anonymous - Wto Cze 09, 2009 09:40

hodowle zagraniczne też jadą na wygląd, a nie na zdrowie?
Fea - Wto Cze 09, 2009 09:55

Cytat:
A ja się cieszę,że nie trzeba nic podpisywać
Jeny, znowu. Bo?
sachma - Wto Cze 09, 2009 13:58

Cytat:
hodowle zagraniczne też jadą na wygląd, a nie na zdrowie?


szczerze to nie wiem.. ale wiem że w Czechach kontakt wygląda tak jak i u szczurów - czyli praktycznie zerowy, acz i wśród szczurzych hodowli można znaleźć takie które się interesują ;) więc pewnie tam podobnie jak i u nas..

Bernadeta - Wto Cze 09, 2009 17:13

sachma napisał/a:
właśnie że jest to proste

Pisząc,że nie jest to proste chodziło mi o to,że na samiczki jest popyt i czasem na bieżąco trudno dostać,szybko znajdują domki.
babyduck napisał/a:
Ale czemu?

Już o tym pisałam.Czy mam się znowu powtarzać.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group