Zachowanie, psychika i oswajanie - Uniwersalne, polecane sposoby na oswajanie szczurów
babyduck - Pią Paź 26, 2007 10:57
Verdina masz ją dopiero jeden dzień. Dawaj jej się "obadać", obwąchać, podskubać. Pozwól jej wejść pod bluzę albo do rękawa. Niech skojarzy, że nic jej przy tobie nie grozi. Wtedy poczuje się bezpieczna. Jak będzie spokojna, głaszcz ją delikatnie, ale nic na siłę.
I polecam przygarnąć jej koleżankę. Może ktoś chce oddać oswojonego szczurka, albo wpadkowego, a najlepiej kupić z hodowli. Takie zwierzątka mają kontakt z ludźmi i łatwiej się oswajają. Dwa szczurki czują się pewniej i oswajanie idzie sprawniej.
Verdina - Pią Paź 26, 2007 11:15
Myślałam o tym ale nie mam pieniędzy na utrzymanie 2 ogonków. Poza tym ja ją kupiłam w sklepie zoologicznym i była to jedyna samiczka. Reszta to były sami chłopcy. Zresztą boje sie ze nie dała bym sobie rady z dwoma na raz ponieważ tak jak mówiłam jest to mój pierwszy szczurek i wolała bym poświęcić mu więcej uwagi niż zaniedbać dwa. Jeszcze mnie niepokoją jej kichania i takie nie wiem jak to nazwać...hmm... mruczenie, krzyki:) jakieś dziwne odgłosy wydaje z siebie.
babyduck - Pią Paź 26, 2007 11:43
Verdina, małam takie same obawy jak ty, ale:
1. Utrzymanie 2 szczurków wcale nie jest bardziej kosztowne niż 1. Wiem to z własnego doświadczenia. Ściólki zużywasz tyle samo, trochę więcej karmy. Ale taniej będzie jeśli sama przyrządzisz mieszankę na bazie ziaren ze sklepu. TUTAJ poczytasz o mieszankach.
2. Następnej samiczki postaraj się nie kupować w sklepie. Poczytaj na różnych forach, może ktoś chce oddać samiczkę? Albo zastanów się nad hodowlaną. Szczurki to zwierzęta stadne i muszą mieć towarzysza swojego gatunku. TUTAJ przeczytasz dlaczego warto mieć kilka ogonków.
Od siebie powiem tylko, że dwa szczurki to dwa razy więcej radości z obserwowania zwierzątek.
3. Dwa szczury nie oznaczają mniejszego zaangażowania w sprawy jednego. Świetnie zajmą się same sobą, kiedy ty nie będziesz miała czasu, a kiedy będą chciały na twoje pieszczoty - same się zgłoszą. Ja ze swoją mam o wiele lepszy kontakt, kiedy sprawiłam jej starszą koleżankę.
4. Kichanie jest pewnie wynikiem stresu, za kilka dni powinno przejść. Na wszelki wypadek możesz jej podawać vibowit rozpuszczony w wodzie w poidełku. Nie zaszkodzi a może pomóc. Ale na wszelki wypadek przjrzyj te tematy kichanie, katar, zapobieganie przeziębieniom.
Verdina - Nie Paź 28, 2007 10:18
Ja już nie wiem...ona sie nie chce chyba przyzwyczaić. Boi sie mojej reki nie da sie złapać. Najchętniej siedzi pod bluzką a jak próbuje ją wziaść do reki albo położyć ją na niej to zaraz ucieka:( Nie wiem co robić:(
Straciatella - Nie Paź 28, 2007 12:08
Verdina, przede wszystkim cierpliwości. I spokoju. Moje panny też na początku były skrajnie przerażone przy braniu na ręce. Dostawały nerwowej biegunki, która dosłownie spływała po rękach (nie muszę mówić jaką woń wydziela szczurza biegunka) a teraz - mam je od trzech tygodni - biegną do reki jak tylko klatke otworzę
Mów do niej cicho i spokojnie, nie wykonuj gwałtownych ruchów, głaskaj delikatnie, jak tylko na chwile przystanie. Zacznie Cie kojarzyć z ciepłem i przyjemnością i będzie cała Twoja Trzymam kciuki
Verdina - Nie Paź 28, 2007 13:20
Mam nadzieję, że mi się uda ją oswoić. Staram się być cierpliwa ale tak bardzo się martwię czy dam radę. Ona cały czas jakoś biega po klatce i prycha gwiżdże świszczy mruczy i nie wiadomo jeszcze jakie odgłosy wydaje. Zastanawiam się czy czasem chora nie jest bo chyba katar ma
Anonymous - Nie Paź 28, 2007 13:23
Verdina moja jedna szczurzyca była podobna do Twojej miałam ją tylko pod bluzką,albo w rękawie,trwało to ok 1 roku,aż w końcu sama zaczęła do mnie przybiegać,czasami trzeba cierpliwie czekać.Zresztą ani Fiki,ani Miki nie lubiły być brane,wolały same przyjść gdy miały taką potrzebę.Mimo to bardzo je lubiłam.Są już za TM.
Verdina - Nie Paź 28, 2007 13:24
Rok?? To mnie pocieszyłaś hehehe.... no ale cierpliwość cnotą bogów
babyduck - Nie Paź 28, 2007 15:13
Verdina, niektóre szczury po prostu nie lubią być brane na ręce. Moje panny sie mnie nie boją, przychodzą się pomiziać, ale z reguły omijają dłoń. Bierz ją w dłonie delikatnie i po chwili puszczaj. Będzie wiedziała, że nic jej nie grozi i nie musi sie ich bać. I czekaj spokojnie. To może potrwać kilka tygodni.
Anonymous - Nie Paź 28, 2007 16:55
Verdina Obie moje pierwsze szczurzyce były takie,że nie lubiły rąk,najczęściej odpychały je nosem lub łapkami,ale uwielbiały przychodzić do mnie pod bluzkę,czy na kolana.Mimo,że odpychały moje ręce chętnie bawiły się/szczególnie Miki/np miarą krawiecką,czy szpulką do nici.Mimi obecna moja szczurcia jest już inna -sama wchodzi mi na rękę gdy ją podstawię i było tak od samego początku,gdy ją kupiłam.Uwielbia głaskanie,tamte nigdy tego nie lubiły.Wszystkie trzy byly kupione w tym samym sklepie.Wszystkie lubiłam równo i szanowałam ich indywidualność,nie przeszkadzało mi to,że nie są przytulankami.Zyczę Ci aby Twoja szczurcia dostarczyła Ci tak samo dużo radości jak mnie moje,mimo,że nie zawsze są takie jakie byśmy chciały.
Falcon-chan - Nie Lis 04, 2007 23:35
Zdaję sobie sprawę, że na mój problem poradzi tylko czas i cierpliwość, jednakże muszę napisać ten post. Od tygodnia jestem posiadaczką dwóch samiczek, około 5-6 tygodniowych.
Wiedziałam, że nie będzie łatwo, aby oswoić ale nie przypuszczałam, że aż tak.
Były bardzo dzikie na samym początku (normalka, z zoologa) w ręku nie dało się utrzymać gdyż panicznie wyrywały się. No to więc zaczęłam oswajanie. Częste siedzenie przy klatce, czytanie (!) książek, wkładanie ręki aby obwąchiwały, mówienie czy dawanie z ręki przysmaków (niestety, nigdy nie wzięły).
Ale widzę, że jest coraz gorzej. Ja mam wrażenie, jakby mnie nienawidziły
Później brałam na chwilkę na rękę i za chwilę wpuszczałam do klatki, jednak ta chwilka w rękach to jakby była dla nich męczarnia, rwały się, cisnęły ryjek między palce (do tej pory tak jest). Po paru dniach pierwszy raz próbowałam metody CCC. Wzięłam jedną pannę i wsadziłam pod bluzkę, to było straszne (nie dla mnie, zapewne dla szczurzynki). Wiecie jak to jest jak ktoś się topi i łapie wszystkiego? To samo robiła ona, dziobała w bluzę aby się wydostać, po prostu coś strasznego. Druga natomiast zwinnie, dziko przeskoczyła mi między rękami i uciekła na pokój (zero strachu przed wysokością, przed wszystkim, byle dalej ode mnie) akcja skończyła się powodzeniem, ale siedziałam parę godzin na podłodze i czekałam aż wytknie nosa. Kiedy już w tak zwany kozi róg ją zaciągnęłam, zaczęła dosłownie świrować, skakać, nie wiem co jeszcze.
Gdzieś zrobiłam błąd?
W pokoju zawsze cicho, jedzonko świeże, różnorodne. A mimo to, jest gorzej niż na początku, teraz jak siedzę przy klatce, czasami wręcz się nie ruszają, jakby się bały, albo przytulają w kąt plecami do mnie na stojąco. Nie podchodzą do ręki z ciekawości.
Martwię się, że jak będą siedzieć w klatce, zdziczeją. Ale wyjąć nie wyjmę, bo czuję, że jeszcze gorzej je stresuję. Jestem w kropce, tyle się naczytałam o oswajaniu itp. a nic nie radzę sobie.
Czy z czasem będzie lepiej? Czy może w ogóle się nie oswoją?
AngelsDream - Nie Lis 04, 2007 23:40
Falcon-chan, ostrzegałam...
Wzięłaś dwie i to dobrze, ale też źle. Widać one mają siebie, ciebie nie potrzebują, a że nie były oswajane od urodzenia, a wręcz człowiek im przeszkadzał, to teraz wcale nie garną się do ludzi. Spróbowałabym oswajać najpierw odważniejszą. Brać na siłę, wkładać w rękaw bluzy, i spędzać czas. Dotykać w klatce niby przypadkiem. Karmić z łyżeczki czymś dobrym. Trudno się doradza na odległość, ale na pewno zostawienie ich w spokoju nie pomoże.
sue - Pon Lis 05, 2007 06:51
Tak jak powiedziała Angels, brać do bluzy, pojedynczo, wychodzić do innego, nieznanego pokoju, głaskać na siłę. Powodzenia.
Verdina - Pon Lis 05, 2007 18:21
hehe Moja Brii robi postępy nadal sie boi ale czasem jak daje jej jesc a ona potrzebuje sie przytulic to zwija sie w kłebek i wtedy pozwala wziąc do reki i włorzyc pod bluzke albo do rekawa Cekawska sie zrobiła strasznie ale nadal mnie martwi jej prychanie i tak jakby katar;/
LunacyFringe - Pon Lis 05, 2007 19:00
Falcon-chan, może powinnaś pourzucić skrupuły i łagodne metody
Bierzesz malucha wsadzasz pod bluze i ma tam siedzieć . I tyle . Zaśnie w końcu , uspokoi się i chociaż trochę przyzywczai . Musisz chyba zastosować tę odorbinę przymusu ...
|
|
|