To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Zachowanie, psychika i oswajanie - Dojrzewanie samców, dominacja i jej przejawy

Anonymous - Sob Sie 01, 2009 19:25

Embargo, nie wiem skąd jesteś i jakich masz wetów, ale 60% to jakaś śmieszna bzdura. Odsetek szczurów umierających bezpośrednio przez zabieg kastracji jest liczony w promilach, nie procentach.
Anonymous - Sob Sie 01, 2009 20:19

Viss i Mazoku maja racje. Jesli szczur jest mlody to prawdopodobienstwo smierci jest znikome.

Jesli awersja szczurow bedzie sie poglebiac to moze byc tak, ze juz do konca tak zostanie. Szczur nie odczuje straty, a ulge, bo sie uspokoi i dzieki temu bedzie dluzej zyl.

Embargo - Sob Sie 01, 2009 22:16

1] Cóż, jestem z Bydgoszczy i nie ma akurat to wiele wspólnego z wetami, takie informacje przeczytałam na Ratterii, a jako że Kiwi i Korek to moje pierwsze szczurasy, nie jestem doinformowana za bardzo x: Ale dobrze wiedzieć, ulżyło mi... Pozostaje jeszcze kwestia znalezienia jakiegoś dobrego weta [dotychczas chodziłam z chłopcami do Medvetu w razie problemów, ale nie wiem jak u nich z operacjami tego typu...] Praktycznie zdecydowałam się już na kastrację i jutro będę dzwoniła do kliniki odnośnie szczegółów.

2] Tak, pojawia się krew. Chciałabym tylko zaznaczyć że Korek jest tak zaszczuty że nawet nie próbuje się bronić, i to on wychodzi z dziabami. Jakiś czas temu miał ranę na udzie , potem naderwane ucho, wczoraj dostał kilka dziabów w kręgosłup i udo znowu. Smarkacz pozwala sobie na zbyt wiele. Za dnia co prawda jest względny spokój, siedzą w hamaczku, Korek iska malucha w typowy dla alfy sposób , da się przewrócić, przyłoży mu łapą od czasu do czasu, ale pod wieczór fruwa futro, trociny i Korek drze się niemiłosiernie. Patrzyłam najpierw czy Korek nie prowokuje, ale nie, Kiwi bezczelnie podchodzi i pcha go od boku, a gdy Korek się broni to go gryzie. Rozsadziłam ich bo Korek był zestresowany do tego stopnia że piszczał na sam widok malucha, i bał się wziąć jedzenie. Dziś dodatkowo widziałam małego parę razy z nastroszoną sierścią, nadal miota się po klatce a tą, w której siedzi obecnie, bardzo obficie poznaczył. Jednak nie chciałabym trzymać ich obojga cały czas osobno, bo i sam Kiwi siedział dziś nie za bardzo zorientowany co się dzieje, wyraźnie smutny, a Korek w ogóle nie chce wyjść z domku. Zdaje się że dwa osobno nieszczęśliwe szczurki to smutny obraz i dla mnie. Aktualnie Kiwi wszedł do klatki Korka i siedzi na pięterku, Koruś zaś nadal w domku, chyba śpi. Nie chcę rozdzielać ich siłą jeśli aktualnie nie ma bijatyki, ale boję się że jeśli pozwolę im być razem, powtórzy się sytuacja z wczoraj i nie zdążę zareagować. :/

Mangusta - Sob Sie 01, 2009 23:10

no to w takim razie nie widzę innej opcji jak kastracja, w młodym buzują hormony i jeszcze długo mogą buzować... poszukaj na forum jakiegoś polecanego weta z Bydgoszczy, może akurat się trafi coś dobrego. tak naprawdę to w tym momencie oba szczury cierpią - ten gryziony, bo nie wie czemu tak się dzieje jak i ten gryzący, bo agresor mu się włącza nie z jego winy.
Anonymous - Nie Sie 02, 2009 00:11

Embargo napisał/a:
że Korek jest tak zaszczuty że nawet nie próbuje się bronić, i to on wychodzi z dziabami.
powtórzę za mazoku: kastracja i to szybko. Czasem jest tak, że gdy sytuacja takiego terroru trwa za długo, to szczur zastraszony już zawsze się będzie bał. A póki co powinnaś je rozdzielić, żeby któryś nie przypłacił tego zyciem czy zdrowiem.
Embargo - Nie Sie 02, 2009 01:22

Viss napisał/a:
Czasem jest tak, że gdy sytuacja takiego terroru trwa za długo, to szczur zastraszony już zawsze się będzie bał.

I tego się właśnie boję. x:

Spróbuję dowiedzieć się jutro jak sprawa wygląda dokładnie w poszczególnych klinikach i ustalić termin najszybciej jak się da, bo w końcu im dłużej zostają osobno, tym trudniej ich później połączyć... Słyszałam że rozdzielanie na noc to też błąd, ale nie mam za bardzo wyboru, bo towarzystwo na siłę tylko pogłębia Koreczkowy stres. Liczę że sam zabieg przejdzie bez komplikacji, niepokoi mnie tylko kwestia ponownego łączenia - te podawane zazwyczaj 10 dni na wygojenie się rany i powolne łączenie z Korkiem powinno zdać egzamin? Czy przez ten czas trzymać małego w innym pokoju i osobnej klatce cały czas, czy pozwalać mu widywać Korka? I po jakim czasie mniej więcej to jego fiu-bździu powinno odpuścić?

Trzymajcie kciuki :kciuki:

Mangusta - Nie Sie 02, 2009 01:34

przez te 7-10 dni osobno nic się żadnemu nie stanie :) jak cięcie po kastracji się zagoi to już można łączyć.
Anonymous - Nie Sie 02, 2009 10:52

Mazoku napisał/a:
jak cięcie po kastracji się zagoi to już można łączyć.
czyli po jakimś tygodniu. Teoretycznie można i po 4-5 dniach, ale lepiej poczekać. Poza tym efekty kastracji widać po w pełni po 2-4 tygodniach (to sprawa osobnicza, u każdego inaczej), więc nie spodziewaj się uspokojenia charakteru tak od razu. :)
Embargo - Nie Sie 02, 2009 13:57

Wobec tego myślę że te 2 tygodnie przeczekam, zanim spróbuję połączyć ich drugi raz. Mam nadzieję że do tego czasu Korek trochę wyzbędzie się stresu, bo jak na razie nie jest w stanie sam wejść nawet do swojej własnej klatki i sprawia wrażenie bardziej nieporadnego niż zazwyczaj. A nie chciałabym też za delikatnie obchodzić się z nim samym, żeby nie wyuczać u niego całkowitej bezradności :roll: Czyli najlepiej byłoby, gdybym Kiwiego przeniosła na drugi koniec pokoju albo do innego pokoju, żeby zmienić mu otoczenie na ten czas?
Dzwoniłam przed momentem do Medvetu, małego odjajczą w czwartek. Do tego czasu będę po prostu dam im osobne klatki i pozwolę się widywać jeśli nie będą się biły... Na chwilę obecną chociaż Korka paraliżuje i przyjmuje postawę obronną nawet jeśli Kiwi przechodzi obok i nic mu nie robi, albo go wącha. Myślicie że ma to jeszcze szansę wrócić do normy? x/

Anka. - Wto Sie 04, 2009 18:05

W Medvecie kastrowałam 2 szczury, w porządku wszystko było.

Właśnie ta dwójka to były takie agresory, bez powodu terroryzowały reszte stada.
Noc po kastracji spędziły w transporterze, w dzień jak juz ładnie kontaktowały wróciły do klatki ogólnej. Nie miały wtedy ochoty chojrakować a i wtulone w inne szczury szybciej dochodziły do siebie. Łączyć na powrót nie musiałam , w czasie gojenia się dogadywały się i ustaliły reguły bez przelewu krwi.

baradwys - Pią Wrz 25, 2009 19:59

nie wiem czy pisze w dobrym temacie ale ten wydal mi sie najblizszy memu problemowi a piszac z telefonu zakladac nowych tematow nie moge. chcialam zapytac co sadzicie o kastracji w przypadku gdy szczur walczy z czlowiekiem o dominacje. ja sobie nie pozwole by nimay dyktowal warunki ale na niego nic nie dziala! wszystko jest ok poki czegos nie przeskrobie i nie skarce go. potem zaraz sie puszy cdn

[ Dodano: Pią Wrz 25, 2009 20:06 ]
fuczy i atakuje rece! nie pozwala sie dotknac i wgl go nie poznaje! tak ogolnie to straszny pieszczoch tylko mialam takie nieprzyjemne chwile z elvisem ze zaczynam zastanawiac sie nad kastracja... prosze o scalenie tych wiadomosci bo ja mam ograniczona ilosc znakow. dziekuje

wuwuna - Pią Wrz 25, 2009 20:45

Shy_Lady napisał/a:
ja sobie nie pozwole by nimay dyktowal warunki ale na niego nic nie dziala
Więc to jest wystarczający pretekst właśnie do wykonania zabiegu kastracji.
Anonymous - Pią Wrz 25, 2009 22:27

i nie ma na co czekac, bo z czasem to mu się raczej tylko pogorszy. u mnie szopki z dominacją też się zaczynałay od tego, że szczur mi wchodził na głowę - a w najgorszych przypadkach kończyło się na agresji wobec stada.
Anonymous - Sob Wrz 26, 2009 15:59

moim zdaniem to juz czerwone swiatlo.
Anonymous - Czw Paź 15, 2009 19:35

mamoooo, Demonowi odpieprza. Ma pol roku i hormony mu do lba uderzyly. fuczy, piszczy, jak chce go zlapac, a on nie ma ochoty to podskakuje i drze sie jak bym go ze skory obdzierala (za to jak ma ochote to przyjdzie i nawet sie roznalesnikowuje), uwzial sie na malego i ciaga go za skore. Filip jak zaczepial malego i go przewrocilam na plecy, to po minucie skrzeczenia mu przeszlo i jest kochany, a ta czarna lajza, dalej furczy, podrapal mi cala reke, jak go wypuscilam, po tym jak sie troche uspokoil to uciekal ode mnie z wielkim fochem i znowu nie chce sie dac zlapac...
Myslicie, ze to "taki wiek" i mu przejdzie, czy to moze juz zostac?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group