Archiwum - Psiaki XIV
katasza - Śro Cze 27, 2012 13:11
Ninek napisał/a: | Francuza?
Też planuje, ale to za dobrych pare lat. Albo adopcyjniak (jest stowarzyszenie adopcji płaskoryjków) albo jakaś mała, domowa hodowla. Choć skłaniam sie ku temu pierwszemu. |
Francuza
Wiem, ze jest stowarzyszenie adopcji buldogow, tez sie nad nim zastanawiam. ale chyba wolalabym szczeniaka z dobrej hodowli. Bo po takim z pseudo balabym sie ze bede siedziala u weterynarza 3 razy w tygodniu.
To co? Nikt nie ma franuza?
zuuzuushii - Śro Cze 27, 2012 13:41
katasza napisał/a: | o co? Nikt nie ma franuza? | mi się one podobają, gdyby kiedykolwiek miała się zdecydować a jakiegoś małego psa to tylko na buldożka (albo na nagiego teriera)
ale wolę duże psy, więc buldożek pozostaje w sferze marzen...
Raz rozmawiałam w lecznicy z babką, która jechała ponad 600 km po psa z pseudohodowli bo tylko tam mieli pręgowane beżowe. Fakt piesek prześliczny ale trochę mnie to zdziwiło.
Ninek - Śro Cze 27, 2012 13:58
W przypadku ras tego typu rodowód absolutnie nie daje gwarancji zdrowia.
W końcu to rasa nieco patologiczna, skoro suka sama nie może urodzić i musi mieć cesarke (co jest baaaardzo częste).
Aczkolwiek też myśle o hodowli, bo chciałabym bulwe mocno zbudowaną, ale suke.
Bardziej z budowy podobają mi sie samce, ale totalnie odstraszają mnie ich ogromne genitalia
yoshi - Śro Cze 27, 2012 14:20
Buldożki są super, strasznie pozytywne. Mnie jedynie przeraża w ich przypadku problem wypadające gałki ocznej, w sumie na co większość wyłupiastych ras jest narażona.
Kiedyś chyba o tym wspominałam... ale mam wrażenie że dużo problemów z psami bierze się z powodu ich separowania od siebie, od nieszczęsnej napiętej smyczy, podnoszenia do góry na szelkach czy obroży i ogólnego szarpania psów za obroże.
W każdym razie, uważam że hodowcy, schroniska, w ogóle wszyscy którzy wydają psy powinni przyszłym właścicielom ubierać obroże na szyje, przypinać ich do smyczy, wprowadzać do pokoju obcą osobę i szarpać ich z całej siły każąc przy okazji przywitać i zapoznać się z tą obcą osobą. Ciekawe jak długo byli by przyjaźnie nastawieni
Powiem wam że mnie na odwrót niż was czasami denerwują ludzie którzy nie dają się swoim psom witać z innymi. Szczególnie jak widzę po psie że chce, że jest ciekawy, a ktoś szarpie takiego biedaka, to potem mam wizję - szczególnie jak to młody pies - biedaka który wyrasta na psa który rzuca się na wszystko co chce do niego podejść.
I oczywiście gdy ktoś prosi mnie żebym nie podchodziła, albo zapięła swoje psy to nie podchodzę z tekstem "Ale moje są przyjazne", tylko odchodzę
Może ja mam takie nastawienie własnie przez to że moje psy nigdy się nie pogryzły, Toudi nigdy nie rzucił się na żadnego psa, do tej pory przez trzy lata pogoniły go tylko dwie suki.
Z Zorką też nie miałam przykrej sytuacji. A Huxley pies z którym na początku uciekałam od każdego psa, który na każdego się rzucał, okazało się że gdy dać mu szanse potrafi się zachować.
Ninek - Śro Cze 27, 2012 14:36
Mnie denerwuje przesada w każdą strone
Jak ktoś uparcie do mnie podłazi, jak jestem z moją starszą suką, to mam ochote zabić. Vega jest durna w kwestii kontaktu z innymi psami, rzuca sie do wszystkiego z wrzaskiem, najeżona na całym grzbiecie czym doprowadza mnie do szału.
Tak samo osoby podchodzące z negatywnymi psami. Już kilkukrotnie takich delikwentów pogoniłam podczas spacerów z Foxem, jak podchodzili z dużym psem, sztywnym całkowicie i dokładnie widać, że taki pies w każdej chwili może chcieć pokazać, jaki to on jest ważny. A ja nie mam ochoty, żeby mi jakiś durny burek ustawiał mojego psa, który kocha cały psi świat.
Odkąd mam Foxa witamy sie z wieloma psami. On sie garnie do każdego, w każdym szuka kumpla do zabawy. Nie widze powodu, dla którego miałabym mu tego zabraniać. O ile druga strona nie zgłasza sprzeciwów (zarówno właściciel jak i pies).
Wiele konfliktów między psami jest spowodowane smyczami. Często te same psy na smyczach sie nie tolerują, a puszczone luzem świetnie sie dogadują
Szkoda tylko, że do tak wielu właścicieli to nie dociera i nawet jeśli podejdą sie z psem przywitać, to tak, że psy mogą sie zetknąć nosami, bo ten drugi jest na mega napiętej smyczy, żeby przypadkiem nie mogły podejść bliżej
Ale żeby nie było tak całkiem negatywnie. Poznałam kiedyś kobitke, powyżej 40-tki mniej więcej. Babka ma kundla znalezionego na ulicy, kilkanaście kg. Zawsze strasznie oszczekiwał wszystkie psy, babka zawsze omijała wszystkich szerokim łukiem i jak tylko mogła unikała konfrontacji. Od początku słyszałam, że ten pies nie szczeka dlatego, że chce drugiego psa zeżreć, tylko dlatego, że go widzi, ale nie może podejść. Kiedyś celowo wyszłam babce na przeciw idąc z Foxem. Babka w panike, już chce zawracać i uciekać, więc ją zawołałam, żeby poczekała. Z daleka dałam jej instrukcje jak ma do nas podejść, zapierała sie rękami i nogami ale w końcu dała sie namówić. Od tamtej pory pies wita sie ze wszystkimi, często gania luzem a na moim punkcie ma fioła i zawsze mnie koszmarnie obślini
babyduck - Śro Cze 27, 2012 15:28
Ninek napisał/a: | Szkoda tylko, że do tak wielu właścicieli to nie dociera i nawet jeśli podejdą sie z psem przywitać, to tak, że psy mogą sie zetknąć nosami, bo ten drugi jest na mega napiętej smyczy, żeby przypadkiem nie mogły podejść bliżej | Dość uproszczone, bo za napiętą smyczą może się kryć wiele intencji.
Negra musi przywitać się z każdym, ale często ma w poważaniu, że pies jest starszy, albo przestraszony. I wtedy smycz jest krótka właśnie na dotkniecie się nosem, czy obwąchanie tyłka, bo na luźnej zaczęłaby psa obskakiwać. A to mogłoby skrzywdzić starszego albo małego psa, przestraszyć albo nawet wywołać reakcję obronną.
Ninek - Śro Cze 27, 2012 15:31
Nie mam ani starego, ani małego psa a ludzie właśnie tak do nas podchodzą, więc nie widze tu żadnego uproszczenia.
katasza - Śro Cze 27, 2012 15:39
Ninek napisał/a: | W przypadku ras tego typu rodowód absolutnie nie daje gwarancji zdrowia. |
niby tak, ale naczytalam sie osob ktore maja psy z pseudo i jakie one maja choroby... jednak czytajac o rasiakach nie bylo AZ takich rzeczy.
Tez mi sie podobaja samce wlasnie przez budowe. Pewnie bym samca wykastrowala, ale nie wiem jak jest ze zgoda na kastracje od hodowcy.
Wogole nigdy nie mialam psa z hodowli i nie bardzo wiem jak to wyglada.
Nie wiem nawet czy mam szanse dostac szczeniaka skoro bede mieszkala na stancji, bede konczyc studia i bede chciala go wykastrowac, na wystawy sie wybierac nie bede. Moze mi podziekuja to zostanie tylko adopcja
No i marzy mi sie caly czarny albo rudy
Ninek - Śro Cze 27, 2012 16:59
Jajka to pół biedy, bo i tak bym kastrowała, ale sprzęt to one mają totalnie nieproporcjonalnie duży
U mnie mogłoby nie być problemu z kastracją rodowodowego, bo mi sie marzy biały (z czarną łatą na oku), a to ponoć mało pożądany kolor. O taki to mój ideał: http://republika.pl/blog_...8505/tr/pd7.jpg
Chociaż coraz bardziej podobają mi sie płowe http://i.pinger.pl/pgr269/d5af7e5800051c174d4c7015
Nakasha - Śro Cze 27, 2012 17:19
Spotkaliśmy na spacerze fajnego buldożka, chętnie bawił się z naszymi psiakami. Był strasznie śmieszny. Niestety z pseudo... facet kupił, bo było mu bliżej a nie chciał daleko jechać....
To prawda, że wiele psów rozluźnia się gdy są na luźnej smyczy lub bez i mają szansę przywitać się. Czasami widać, że pies jest przyjaźnie nastawiony i strasznie wyrywa się, aby do nas podejść, ale właściciel nie pozwala. Raz czy dwa miałam okazję chwilę pogadać z taką osobą i dowiedziałam się, że nie pozwala podejść swojemu psu, bo: został kiedyś mocno pogryziony/kiedyś nagle ugryzł. Może to nie reguła, ale bywa, że za tym szarpaniem smyczą kryją się złe doświadczenia.
Bywa też tak, że gdy mówię, że moje to szczeniaki i nie ugryzą, to właściciel puszcza psa i biegają razem. To jest fajne.
Ninek - Śro Cze 27, 2012 17:32
Buldożki są prześmieszne
Niedaleko mieszka fajny płowy. Jak raz koło niego kucnęłam, to całą masą oparł mi sie o noge i zażądał miziania A 'gadałam' z nim po raz pierwszy
Taki nieco samoobsługowe psy, a mi na takim zależy.
Łosoś - Śro Cze 27, 2012 17:49
Zostałam właśnie na 2 tygodnie z psem znajomej, Cane corso. Nina jest strasznie bojaźliwym psem, rowery to zło, samochody chcą ją zjeść, a parasole to na pewno krwiożercze potwory. Boi się wszystkich niespodziewanych dźwięków, grzmotów, silnego wiatru, łopoczącej kurtki, szeleszczącego papierka itd. Spacery z nią polegają głównie na wyjściu za blok, ewentualnie na zaciągnięciu siłą na wały nad Odre, choć ostatnio próbuję robić to spokojnie i powoli pozwalając jej się rozluźnić i czekając aż będzie gotowa iśc dalej. Ale co ja mogę przez te kilka dni?
W każdym razie do niedawna nie było problemu z innymi psami, obchodziła je szerokim łukiem, z kilkoma znajomymi sie witała i tyle. Od jakiegoś czasu rzuca się na prawie wszystkie psy po drodze. Ja przestałam jej ufać, nigdy nie wiem co jej strzeli do łba, więc rzadko spuszczam ją ze smyczy, ale dziś zrobiłam wyjątek bo długo nie byłysmy na dłuższym spacerze. Muszę dodac ze to jest pies nieodwoływalny, wiec spuszczam ja gdy na horyzoncie nie ma innych psów, a gdy tylko widze kogos w oddali ruszam w przeciwna strone a Nina leci po prostu za mną. Dziś się nie udało, szedł facet z Rodesianem, też bez smyczy, oczywiscie Nina udaje ze tej suki nie widzi, po czym gdy już ją prawie mija wyskakuje z ryjem do niej, ja wiem, że tylko straszy ale koleś wcale tego wiedziec nie musi. Druga suka odpowiedziała tym samym, na szczęście tylko sie postraszyły, jak doszłam do Niny i złapałam szelki to od razu zaczęła rzucać się na nowo. Zapięłam ją ale była tak podminowana że idąc dalej musiała się rzucić od tyłu na mijającego nas haszczaka biegnącego przy rowerze.
Wkurza mnie to strasznie i nie bardzo wiem, co moge zrobić, nie umiem jej odczytać, bo nigdy nie wiem i nie widzę co moze ją nagle przestraszyć lub jaki pies jest odpowiedni zeby sie na niego rzucic a jaki nie. Ja na miejscu właściciela innego psa dostałabym zawału jakby mi taka morda wyskoczyła z zębami do mojego psa. I faktycznie, że im krótsza smycz z przeciwnej strony tym psy bardziej się spinają i szybciej chca pokazać co to nie one. Włącznie z Nina, ale jak pisałam nie ufam jej i wolę nie sprawdzac na luźnej smyczy czy tym razem jej nie odwali...
To się rozpisałam:P
Ninek - Śro Cze 27, 2012 18:18
Łosoś, i znajomej nie przeszkadza, że ma tak dużego, totalnie nie wychowanego psa?
Jakaś tresura by sie przydała, skoro sobie z psem nie radzi.
Sorgen - Śro Cze 27, 2012 18:23
Ja rozumiem że suka niewybiegana i miejsce odludne - choć chyba nie tak do końca skoro 2 psy spotkała. Ale z tego co przeczytałam wnioskuję że suka bez kagańca co dla mnie jest totalnie nieodpowiedzialne, nie Twój pies, nie umiesz go czytać jak sama napisałaś, nie umiesz go odwołać więc to proszenie się o tragedię dla psów lub ludzi starających się psy rozdzielić Suki szkoda zwłaszcza że corsiaki to fajne psy, zazwyczaj stabilne więc pewnie właściciele coś skopali
A z historii spacerkowych, mój TZ ostatnio na spacerze miał dziwną sytuację. Szedł z Deltą na flexi w okolicy psiej łączki. Po łące biegała luzem duża suka wielkości Delty i ujadała w jej kierunku. Delta była w wysokiej trawie więc pańcia tej suki widziała tylko TZa i kawałek fleksy. TZ stał w miejscu czekając aż baba odwoła sukę na co właścicielka zaczęła krzyczeć ze złośliwym uśmiechem że TZ jest tchórz i się boi ze swoim psiaczkiem przejść bo wywnioskowała że jak flexa to mały piesek na niej. Gdy suka podleciała już dość blisko Delta wyskoczyła z trawy i ustawiła się między TZem a tą ujadającą suką i tylko obserwowała co się będzie działo. Mina babsztyla podobno bezcenna, mało nóg nie połamała żeby swoją sukę złapać i odciągnąć
My niestety często słyszymy hasła że nasza suka czyjegoś psa zje, zazwyczaj właściciele mówią to do swoich psów różnej wielkości ale tak żebyśmy też my słyszeli. Gdy prosimy wprost żeby powtórzyli opinięn a temat psa mordercy, świni, potwora to jakoś nic do powiedzenia nie mają ot maluczkie człowieczki tchórzliwe. Na szczęście jest też spora grupa normalnych właścicieli którzy nawet psom wielkości yorka pozwalają się bawić z bullwą
Łosoś - Śro Cze 27, 2012 18:33
Ninek, chodzili do jakiejś psiej szkoły, zna podstawowe komendy, generalnie w domu jest karna i posłuszna, ale na zewnątrz jej odbija. Jeszcze Kamil, że tak powiem, główny dowodzący, ma u niej jakiś posłuch, od znajomej czasami też się odwoła, ale rzadko. Czy im przeszkadza? Nie wygląda na to, często w żartach słysze jaka to znowu klótnia nie odbyła się między psami na wałach i Lila była szczerze oburzona że facet idący z psem na smyczy potraktował Nine gazem pieprzowym jak się rzuciła do jego suki...mnie czasami brak słów a moje rady odbijają się echem, więc cóż...
Wydaje mi się, że ona tak ze strachu, że musi się trochę podbudować i dlatego rzuca się na psy. Cały spacer dla niej to jedno wielkie napięcie, widać jak szuka wszędzie zagrożenia, jak podskakuje na każdy szmer, za kazdym razem po wyjsciu z klatki najpierw musi obiec wzrokiem niebo czy czasem żaden samolot nie leci, czy deszcz nie pada za mocno. Szkoda mi jej strasznie, bo jest fantastycznym psem...
Sorgen, Nine wzięli z hodowli gdy miała już ponad 3 miesiące, hodowla gdzies na zadupiu, żadnej socjalizacji, ani razu nie widziała samochodu, ruchliwej ulicy czy parasola. Na dodatek gdy już ją wzięli po jakimś miesiącu tuż koło niej wybuchła petarda. Znajomi skopali o tyle że nie pracowali z nią od maleńkiego, nie wykorzenili tych lęków a teraz jest tylko coraz trudniej.
I nie wiem dlaczego nie pomyślałam o kagańcu Wisi jak byk przy drzwiach, wezmę następnym razem:)
|
|
|