Archiwum - Psiaki vol. V
yoshi - Śro Lip 01, 2009 16:44
Oli napisał/a: |
[ Dodano: Sro Lip 01, 2009 16:29 ]
yoshi napisał/a: | zamiast sie odgryzać na prawie i robic na zlosc, niewiadomo komu. to byscie te kupy poprostu pozbieraly. | spokojnie, po co się tak unosisz? No i ja pisałam, że zbieram, tam gdzie mogę, a nie gdzie mnie czeka 30minut z kupą w ręku.
|
unosze, bo mnie to bardzo denerwuje, nie zbieranie kup
mieszkasz w warszawie... wiem ze warszawa to brudne miasto... ale bez przesady, zeby smietniki byly tam co pol godziny.
Bo mowimy o sprzataniu w miescie... ja jak jade z Toudim za kraków, na jakieś łąki, też niezbieram. A nie uwierze ze w miescie, w stolicy sa smietniki co 30 min.
Zdaje sobie sprawe ze kupa to male zlo, rozlozy sie raz dwa, ale nic przyjemnego jest w nie wdeptywac
AngelsDream - Śro Lip 01, 2009 16:45
Chwali się babci!
A o śmietniku można zawsze napisać podanie do miasta. To lepsze niż marudzenie, że ich nie ma.
Wymówki są gorsze, a od kupy na trawniku wolałabym już taką w woreczku nawet zostawioną.
Oli - Śro Lip 01, 2009 16:48
yoshi napisał/a: | mieszkasz w warszawie... wiem ze warszawa to brudne miasto... ale bez przesady, zeby smietniki byly tam co pol godziny. | o tych pół godziny mówiłam akurat o Krakowie i okolicy mieszkania po moich dziadkach (ul. Lea jak coś).
No i nie myśl, że skoro stolica to ma dużo śmietników. Mogę Ci porobić zdjęcia wzdłuż pięknych ścieżek trasy siekierkowskiej, samych siekierek, kabat itp.
yoshi napisał/a: | ale nic przyjemnego jest w nie wdeptywac | nie wolno deptać trawników
AngelsDream - Śro Lip 01, 2009 16:50
Oj są w Warszawie bezśmietnikowe kawałki, oj są - to fakt. Zwracam na to uwagę odkąd mam psa, ale rekord popełnił ostatnio Baaj - wdepnął w kupę, a potem ciesząc się rozsmarował ją po Michałowym bucie.
Oli - Śro Lip 01, 2009 16:52
AngelsDream napisał/a: | Wymówki są gorsze, a od kupy na trawniku wolałabym już taką w woreczku nawet zostawioną. | Ty tak, ale środowisko nie. No i naprawdę zastanawiam się ile Wy razy dziennie w te psie kupy wdeptujecie, bo ja chodzę 3-4 razy dziennie z psami w miejsca, gdzie ludzie nie sprzątają (psia łączka obok osiedla, poza nim) i nie wdepnęłam jeszcze w żadną kupę od pół roku przynajmniej. Kupy na chodnikach doprowadzają mnie do szewskiej pasji lub na małych trawniczkach, ale bez przesady.
AngelsDream - Śro Lip 01, 2009 16:54
Oli, ja wdpenęłam słownie kilka razy, bo staram się patrzeć pod nogi. Nsasze woreczki rozkładają się z kupami, a przynajmniej powinny, bo to szwedzki patent, a oni jak wiadomo są raczej czuli pod tym względem.
Psie kupy też nie są dla trawników zdrowe - gdyby były, to by trawa nie była wręcz powypalana...
Oli - Śro Lip 01, 2009 17:01
AngelsDream napisał/a: | Psie kupy też nie są dla trawników zdrowe - gdyby były, to by trawa nie była wręcz powypalana... | A to nie jest kwestia psich kup. Za każdym razem jak to słyszę przytaczam rzeczywistą sytuację z mojego osiedla. Mamy tu kilkanaście trawników "zadbanych" i jeden wzdłuż parkingu, na który większość psiarzy wyprowadza swoje psy (moje są nauczone komendy "za bramkę" i tam się nie załatwiają, chociaż wieczorem czasem wolę jak tam zrobią). Na osiedlu "zadbane" trawniki są z mikrą, często pożółkłą trawą. Administracja zwala wszystko na dzieci i psy. Prawda jednak jest taka, że ogrodnik podlewa te trawniki w taki dzień jak dzisiaj (żar, upał) o 12-13 w południe, lejąc hektolitry wody, koszą je tępymi kosiarkami, dzieci się nie bawią w ogóle na tych trawnikach, a może pojedyncze sztuki psie się na nich załatwiają. Natomiast trawnik "psi" jest po kolana zarośnięty bujną soczystą zielenią. Ciekawe zjawisko jak dla mnie.
AngelsDream - Śro Lip 01, 2009 17:04
Oli, no nie wiem - ja mam porównanie trawy po psiej i po ludzkiej części terenu u Magdy, a psów jest więcej cienia, etc. Różnica jest znaczna. Tak czy inaczej kupa zwierzęcia mięsożernego, a już szczególnie jedzącego suche karmy z chemią, z nawozem nie mają nic wspólnego. Poza tym jest jeszcze coś takiego jak kompostownik.
yoshi - Śro Lip 01, 2009 17:33
Oli napisał/a: | yoshi napisał/a: | mieszkasz w warszawie... wiem ze warszawa to brudne miasto... ale bez przesady, zeby smietniki byly tam co pol godziny. | o tych pół godziny mówiłam akurat o Krakowie i okolicy mieszkania po moich dziadkach (ul. Lea jak coś).
|
ul. lea znam, i co prawda moze super czesto smietnikow tam nie ma, to jednak bywaja i napewno nie co pol godziny. Bo chodzby idac do parku krakowskiego, tam kilka znajdziesz, idac do carfula tez jakis tam bedzie...
w kazdym razie, kupy sie powinno zbierać i tyle... nie ma co sie kłócić, i zostawiania w woreczkach rozkladajacych sie razem z kupa tez nie popieram
poprostu sruuu do smietnika, koniec kropka.
a teraz zeby troche bylo przyjemniej
zacznijmy od tego... ze nie polecam brania psa na plener malarski
czyżby Toudi już padł???
eee... nie... tylko udawał
chyba wystraczy
zastanawiam się czy brać go jutro... to już ostatni dzien będzie... ale jest taki upał i duchota. Tak zawsze siedze z nim w cieniu i maluje... wode ma... jedzenie ma... tylko wraca do domu i pada. A w koncu to jeszcze psie dziecko... ech
[ Komentarz dodany przez: babyduck: Sro Lip 01, 2009 20:50 ]
błąd popr.
Fauka - Śro Lip 01, 2009 18:28
U nas właśnie był hodowca z dostawą karmy, Lary bez wątpienia nadal rozpoznaje hodowców i mamusię swoją
Podoba mi się, że mamy dobry kontakt z hodowcami a Lary spotyka się ze swoją mamą i siostrą, mamy zamiar pojechać do hodowców na spotkanie rodzinne
Asaurus - Śro Lip 01, 2009 18:41
Co do śmietników dodam tylko, że tam gdzie mieszkają ludzie to muszą być śmietniki bo przecież nikt nie będzie normalnych domowych śmieci wynosił bezpośrednio na wysypisko. U nas na sąsiednim osiedlu nie ma żadnych małych koszy, nie wspominając już o specjalnych psich, a zsypy są zamykane na klucz, w takim przypadku zostawiam woreczek pod drzwiami komory ze śmietnikami i nigdy nie widziałem aby tam długo pozostał. W kamienicach zazwyczaj na podwórku stoi kontener na śmieci wystarczy wejść przez bramę. Sklepy, fastfoody i restauracje też muszą mieć ogólnodostępne śmietniki zazwyczaj przy wejściu więc i tam można wyrzucić kupę w woreczku, wystarczy chwilę pomyśleć zamiast szukać wymówek. W ostateczności można kupę przynieść do domu i wyrzucić do swojego śmietnika, no chyba, że się takowego nie posiada a śmieci w domu nie produkuje.
Co do spacerów z woreczkiem w ręku to w 90% przypadków wychodzę z obydwoma chłopakami i szkoda mi na każdą ich kupę zużywać kolejny woreczek, bo potrafią każdy po 3 małe kupy na jedno przejście zrobić więc spaceruję trzymając kupę przez woreczek i dopiero na koniec spaceru wywijam go, zawiązuję i wyrzucam. I nie mam problemu z utrzymaniem dwóch psów i woreczka.
Co do ekologii i nawożenia trawników powiem prosto, pozostawianie kup w mieście na trawnikach grozi epidemią a na pewno ułatwia rozprzestrzenianie się wielu chorób i pasożytów. Nasze psy musiałyby jeść to co dzikie zwierzęta w lesie aby ich kupy były super proekologiczne, dodatkowo aby kupa się rozłożyła i stała nawozem dla trawy musi mieć ciemno i wilgotno a dodatkowo przydałyby się odpady roślin, wystarczy poczytać o wymaganiach dla kompostownika, niestety trawnik przed blokiem kompostownikiem nigdy nie będzie. Kolejną sprawą jest odpowiednia proporcja kup, odpadów roślinnych, ziemi, bakterii, wilgoci i czasu aby kompost - nawóz powstał.
Papierowe woreczki nie są ekologiczne bo chociaż powstają z makulatury to zamiast nich można było wyprodukować zeszyty czy papier na książki a tak trzeba ściąć drzewo aby te książki mogły powstać. Czyli pośrednio papierowe woreczki zużywają naturalne zasoby drewna, które można by spożytkować dużo lepiej. Foliowe woreczki, czy to biodegradowalne czy zwykłe, produkuje się z różnych rodzai tworzyw sztucznych, zazwyczaj z polietylenu, polipropylenu czy poliwinylu z odzysku. Na dzień dzisiejszy ludzkość wyprodukowała takie ilości plastików, że możemy je przerabiać wtórnie przez następne kilkaset lat, czyli w praktyce do produkcji woreczków foliowych nie zużywa się surowców naturalnych tylko te pochodzące z recyklingu.
Jeszcze słowo na temat rozkładania się kup w woreczkach. Śmieci ze śmietników trafiają na miejskie wysypiska na których odpady organiczne są wymieszane z nieorganicznymi więc nie ma szans aby te pierwsze szybko i skutecznie się rozłożyły a co za tym idzie, także kupa naszego psa niezależnie czy będzie w woreczku papierowym, plastikowym czy biodegradowalnym to i tak nie przemieni się w nawóz czyli dla środowiska naturalnego nie będzie żadnej korzyści. Dopiero przy segregowaniu śmieci na skalę całego kraju, z odpowiednim zapleczem w postaci spalarni, przetwórni i elektrowni na biomasę można by myśleć o ekologii przy psich kupach. Tak jest w Szwecji gdzie w każdym domu czy restauracji jest po 7 koszy do segregacji śmieci i dokładne instrukcje co gdzie wrzucać. Specjalnych śmietników na psie kupy nie ma, bo idą one razem z pozostałymi odpadami organicznymi do spalarni. W Polsce niestety ludzie wolą krzyczeć, że nie ma śmietników czy woreczków takich czy siakich zamiast zadbać o odpowiednie zaplecze dla usuwania nieczystości z miast. Lepiej stwiedzić, że to nie mój problem, niech inni to załatwią, ja mam wymówkę...
Oli - Śro Lip 01, 2009 18:51
Asaurus napisał/a: | a na pewno ułatwia rozprzestrzenianie się wielu chorób i pasożytów | chyba epidemia leków. Twoje psy mają choroby i pasożyty?
Asaurus napisał/a: | także kupa naszego psa niezależnie czy będzie w woreczku papierowym, plastikowym czy biodegradowalnym to i tak nie przemieni się w nawóz czyli dla środowiska naturalnego nie będzie żadnej korzyści | oczywiście, że nie, ale lepiej by robiła to na wysypisku w woreczku niż na trawniku w woreczku. Patrząc po niektórych trawnikach w Warszawie, myślę że takowa kupa w foliówce leżałaby tam miesiącami...
Asaurus napisał/a: | Tak jest w Szwecji gdzie w każdym domu czy restauracji jest po 7 koszy do segregacji śmieci i dokładne instrukcje co gdzie wrzucać. | Nie musimy pływać do Szecji, wystarczy państwo w postaci Austrii jako przykład.
Fauka - Śro Lip 01, 2009 19:02
Asaurus napisał/a: | W kamienicach zazwyczaj na podwórku stoi kontener na śmieci wystarczy wejść przez bramę. |
No to zapraszam do mnie na osiedle, gdzie w bramach jest patologia zaczynając od dresów, złodzieji i kończąc na psychopatach.
Jak pisałam, nie będę chodzić z gównem w ręku, miasto nie zapewniło koszy w okolicy mojego domu, miasto zadbało o to, że codziennie rano sprzątają te miejsca, tyle z mojej strony.
Tyle lat ludzie trzymają psy i epidemii nie było
AngelsDream - Śro Lip 01, 2009 19:08
Fauka, nie było? Jesteś pewna? A czemu w Polsce jest dla szczeniąt kwarantanna? Czemu tak łatwo o brodawczaki, zapalenie trzeciej powieki czy zakażenia dróg moczowych? To nie jest oczywiście epidemia na skalę światową, ale lokalnie różnie bywało.
Nie chcesz, nie sprzątaj, ale dla mnie psiarz, który nie sprząta, to taki sam cham, jak ten, co swojego burka - szczekusia puszcza luzem i pozwala psu robić co uważa. Czemu? Bo potem na tym trawniku chce się pobawić dziecko i nie może. Bo czasem chciałoby się móc rozłożyć gdzieś koc i posiedzieć i nie można, bo gówno na gównie. A to, że mieszkasz w takiej okolicy, niczego nie tłumaczy. U nas nie jest wcale lepiej.
Oli - Śro Lip 01, 2009 19:12
AngelsDream napisał/a: | to taki sam cham, jak ten, co swojego burka - szczekusia puszcza luzem | ah, a właściciel rasowca puszczonego luzem to już nie cham
AngelsDream napisał/a: | Czemu tak łatwo o brodawczaki, zapalenie trzeciej powieki czy zakażenia dróg moczowych? | Piszesz o zwierzętach - Asaurus pisał chyba o ludziach, a poza tym nie znasz znaczenia słowa epidemia jak widzę.
|
|
|